Inne

Wbrew utartym poglądom, to nie Oliwa, ani nawet udział w drugiej wojnie światowej były największymi sukcesami polskiej floty wojennej. 15 września 1463 roku, w bitwie na Zalewie Wiślanym, polskie okręty doszczętnie robiły krzyżacką armadę przyczyniając się walnie do zakończenia wojny trzynastoletniej. To jedyny przypadek w dziejach naszego państwa, kiedy działania sił morskich miały tak wielki wpływ na całą wojnę. Przypominamy o tym w przededniu kolejnej rocznicy batalii.

StarcieJak wiadomo, do prowadzenia wojny potrzebne są pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Przebieg wojny trzynastoletniej, którą Polska prowadziła z Krzyżakami w latach 1454-1466, dowodzi tego w całej rozciągłości. Konflikt ten był pierwszym w historii naszego kraju, który tak dobitnie ukazał, że decydujące znaczenie w wygrywaniu z wrogiem, również na polach bitew, ma siła ekonomiczna państwa. W dużym uproszczeniu powiedzieć można, że w tej wojnie Polacy „przebili” Krzyżaków finansowo.

Po bitwieW imieniu obu stron walczyli bowiem głównie najemnicy, na lądzie zwani zaciężnymi, na wodzie zaś kaprami. Za swoje usługi domagali się pieniędzy. Jeśli któraś ze stron nie wywiązywała się ze zobowiązań, a druga sypnęła groszem, najemnicy bez skrupułów zwracali się przeciw swoim pierwotnym mocodawacom. Nierzadko robili to, przynosząc "w darze" zamek, który akurat obsadzali albo z miasto, którego akurat mieli zadanie bronić.

Ponieważ prowadzenie działań wojennych pochłaniało gigantyczne sumy, których zarówno stronie polskiej, jak i zakonnej, łatwo zdobyć nie było, dlatego właśnie trwały one tak długo i obfitowały w zaskakujące zwroty. Ci sami zaciężni zaś walczyli raz po jednej, raz po drugiej stronie.

Wojna trzynastolenia wybuchła, bo Zakon Krzyżacki nie potrafił sobie poradzić z coraz bardziej rosnącymi w siłę stanami pruskimi: mieszczańskim i rycerskim. Świeccy podwładni wielkiego mistrza, którym był wówczas Ludwik von Erlichshausen, zwłaszcza wielkie i bogate miasta jak Gdańsk, Toruń czy Elbląg, chciały uwolnić się od ucisku fiskalnego Krzyżaków. Państwo polskie, którym wtedy władał król Kazimierz Jagiellończyk, wydawało im się w tym względzie bardziej atrakcyjne. Mieszczanie liczyli, że jako poddani polskiego monarchy będą mogli handlować swobodniej i szybciej się przez to bogacić.

Krzyżacy nie mieli w tej sytuacji wielkiego manewru. Mogli albo złagodzić ucisk, co w efekcie mogło doprowadzić do utraty kontroli nad miastami, albo „przykręcić śrubę” buntującym się stanom. Wybrali to drugie rozwiązanie. Do obrony swoich praw mieszczanie i rycerstwo państwa zakonnego powołali w 1440 roku Związek Pruski. Główną rolę w jego utworzeniu odegrały Toruń i Chełmno, a także szlachta ziemi chełmińskiej, w niedługim jednak czasie do organizacji przystąpiły miasta Powiśla i Pomorza Gdańskiego, na czele z Gdańskiem. Związkiem kierowała tajna rada, której przewodniczył Jan Bażyński.

Najpierw związkowcy chcieli dogadać się z Zakonem na drodze pokojowej. Jednak ich racji nie poparli ani papież, ani cesarz, który pod koniec 1453 roku nakazał natychmiastowe rozwiązanie Związku Pruskiego, pod groźbą represji wobec tych, którzy nie chcieliby usłuchać tego nakazu.

W tej sytuacji związkowcy rozpoczęli negocjacje z królem Kazimierzem Jagiellończykiem, wypowiadając jednocześnie wielkiemu mistrzowi posłuszeństwo. 6 marca 1454 roku polski władca wydał akt inkorporacji Prus do Królestwa Polskiego. Rozpoczęła się wojna.

Trzy wrześniowe bitwy

Początkowo wydawało się, że klęska Zakonu Krzyżackiego będzie szybka. Na pewno nikt nie przewidywał, że wojna potrwa aż trzynaście lat. W krótkim bowiem czasie, po polskiej stronie opowiedziała się większość mieszczaństwa i rycerstwa pruskiego. W pierwszym roku wojny w rękach zakonnych pozostawał już tylko Malbork, Sztum i Gniew.

1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter