Inne

Buntownicy nie mogli się jednak porozumieć co dalej. Jedni chcieli od razu wyrzucić znienawidzonego kapitana za burtę, inni byli przeciw. Ostatecznie zdecydowano, że Hudson zostanie spuszczony na wodę w jednej z szalup i pozostawiony samemu sobie. Na łodzi znaleźli się oprócz niego także jego syn i ośmiu najciężej chorych, których uznano za stronników kapitana. Na drogę otrzymali jeden dzbanek mąki, beczułkę słodkiej wody i parę płatków peklowanego mięsa. Potem Discovery ruszył na wschód.

Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, co czuli ludzie pozostawieni na pastwę morza, kiedy statek zniknął za horyzontem. Byli w beznadziejnej sytuacji. Nie mogli spodziewać się pomocy, a nawet jeśli tak, to najwcześniej za wiele miesięcy, a może nawet i lat. Byli przecież pierwszymi, którzy znaleźli się na tych wodach.

Co mogło stać się dalej? Możliwości jest kilka. Łódź mogła błąkać się po morzu i zatonąć w końcu w jakimś sztormie. Układ prądów w Zatoce Hudsona każe jednak brać pod uwagę i taką ewentualność, że szalupa mogła trafić na brzeg. Jeśli znajdujący się na niej ludzie mieli wtedy jeszcze siły, mogli podjąć próbę przeżycia. Przez jakiś czas mogło się to naweć udawać. A może wtedy na wycieńczoną grupkę trafili Eskimosi?

To wszystko tylko przypuszczenia. Henry'ego Hudsona nigdy nie odnaleziono. Nie natrafiono nawet na jakiekolwiek szczątki czy ślady świadczące o rozbitkach. Ich los pradopodobnie na zawsze już pozostanie tajemnicą.

Zagadka bohatera

Tymczasem na Discovery zbuntowana załoga wybrała nowym kapitanem Roberta Bylota. Statek rozpoczął powrót do domu. Kiedy w pażdzirniku 1611 roku dopłynął do Londynu, na jego pokładzie było już tylko pięciu ludzi – reszta zmarła w drodze.

Na nic zdało się zrzucanie winy na nieżyjących już uczestników buntu. Cała piątka trafiła do więzienia. Bylot, chcąc zapewne zmazać swoje winy, został pilotem ekspedycji ratunkowej, która wyruszyła śladami Hudsona w kwietniu 1612 roku. Niestety, nie udało się odnaleźć ani nieszczęsnego podróżnika ani Przejścia Północno-Zachodniego.

To ostatnie zostało pokonane dopiero w XX wieku. Od jakiegoś czasu znaczenie tej drogi wzrasta. Niektórzy spodziewają się, że niebawem, na skutek topnienia arktycznych lodowców, będzie tamtędy możliwa żegluga przez cały rok. Gdyby tak się stało, droga z Europy na Daleki Wschód skróciłaby się o 4 tysiące kilometrów!

Marzenie Hudsona nie było zatem szaleństwem. Ocena jego postaci musi zostać wypośrodkowana. Sytuuje się gdzieś pomiędzy szalonym kapitanem Ahabem z powieści "Moby Dick" a okrutnym kapitanem Blighem z HMS Bounty. Wydaje się, że Hudson był po prostu człowiekiem swojej epoki. Dowódcą konsekwentnie wytyczającym nowe szlaki przy pomocy dostępnych, niedoskonałych jeszcze narzędzi.

Te cechy pozwalają zaliczyć go w poczet wielkich odkrywców. Istnieje tu pewne podobieństwo do postaci Roberta Scotta, zdobywcy bieguna południowego, który zginął w drodze powrotnej ze swojej wyprawy. Być może jedyny błąd Hudsona, ale błąd, który kosztował go życie, polegał na tym, że podległych sobie ludzi, mierzył swoją własną, za dużą jak dla nich miarą.

Tomasz Falba
Fot. Wikipedia

1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter