Inne

Na dodatek, obsesyjny niemal lęk Hitlera przed desantem na Norwegię i Danię spowodował, że w chwili rozpoczęcia inwazji na Normandię większość U-Bootów znajdowała się z dala od tego strategicznego akwenu. Najbliżej, w bazach usytuowanych na zachodnich wybrzeżach Francji, tj. w Breście, Lorient, St. Nazaire i w La Pallice, stacjonowało jedynie 49 okrętów. Jak skrupulatnie wyliczają historycy, z tej skromnej liczby jedynie 36 gotowych było do natychmiastowego wyjścia w morze.

36! W porównaniu z siłami aliantów było to prawie nic. Na dodatek, biorąc pod uwagę sam rejon inwazji, czyli płytkie wody Kanału La Manche, z natury niebezpieczne dla okrętów podwodnych, liczba ta musiała jeszcze stopnieć do zaledwie 9 jednostek, bo tylko tyle U-Bootów wyposażonych było w tzw. „chrapy”. Były to długie rury za pomocą których płynący na głębokości peryskopowej okręt podwodny mógł pobierać powietrze i odprowadzać spaliny. Dzięki nim można było płynąć pod wodą z użyciem silników Diesla unikając wynurzenia w celu załadowania baterii akumulatorów. Mogły zatem dłużej niż do tej pory przebywać pod wodą. I choć nie było to jeszcze wówczas urządzenie doskonałe, to jednak jedynie ono dawało U-Bootom jakąś szansę na przeżycie. Było oczywiste, że biorąc pod uwagę osłonę inwazji, reszta okrętów skazana była na zagładę.

Cisza po rozkazie

Morale załóg U-Bootów w dniu alianckiej inwazji, choć nadal wysokie, dalekie było od entuzjazmu z pierwszych lat wojny. Niemieckie okręty podwodne nie mogły już liczyć na łatwe łupy. Alianci nauczyli się z nimi walczyć. Mniej więcej od 1943 roku U-Booty nie były już “myśliwymi”, ale “ściganymi”. Z ok. 40 tys. marynarzy służących w niemieckiej broni podwodnej, wojnę przeżyło zaledwie kilka tysięcy. To najwyższy wskaźnik strat wśród wszystkich rodzajów sił zbrojnych III Rzeszy. Jeden z tych co mieli szczęście przeżyć, dowódca U-415 i U-953, Herbert Werner tak wspomina swoją reakcję na wieść o tym, jaką rolę wyznaczyło Kriegsmarine U-Bootom w wypadku desantu aliantów:

Rozkaz dowództwa jest krótki i dokładny: „Atakować i topić flotę inwazyjną, w ostateczności niszcząc okręty przeciwnika taranując je.

W sali panowała grobowa cisza. Piętnastu kapitanów, wszyscy doświadczeni dowódcy U-Bootów, wprost nie mogli uwierzyć, że to, co właśnie usłyszeli (z ust dowódcy – red.), jest prawdą. Prawdziwe szaleństwo. Walczyliśmy z determinacją, by wyjść z walki z życiem i zachować sprawność naszych okrętów przez całe miesiące klęsk i rosnących strat. Teraz tych niewielu z nas, którzy zostali przy życiu, dowództwo rozkazywało poświęcić, zapominając o konieczności prowadzenia dalszej wojny. Śmieszne było użycie okrętu podwodnego do tego, co powinny zrobić jego teorpedy. Czy samobójstwo było celem, do którego tak długo nas przygotowywano? Czy to tylko próżny gest najwyższej chwały i satysfakcji, który pozwalano nam zabrać do naszych małych grobów? Kiedy odzyskałem jako taką równowagę, zapytałem naszego kata:

- Panie komandorze, czy to oznacza, że musimy taranować przeciwnika nawet wtedy, kiedy będziemy mogli wrócić do portu i pobrać nowe torpedy?

- Tak brzmi rozkaz. Oznacza on, że należy taranować. To są instrukcje, które kazano mi wam przekazać. Panowie, muszę być szczery, możecie po prostu nie mieć już drugiej szansy ataku.

Dlatego nakazano całkowity atak, nawet jeśli będzie on oznaczał rozmyślne samozniszczenie.

Wszysko zatem było jasne. Rozkaz nie pozwalał na żadną dowolną interpretację i nie zostawiał nam wyboru co do wykonywania niemieckiej wersji poświęcenia japońskich kamkadze.”

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9983 4.0791
EUR 4.2806 4.367
CHF 4.3691 4.4573
GBP 5.0068 5.108

Newsletter