Bezpieczeństwo

- Dlaczego pan zakłada, że główną funkcją polskiej floty wojennej będzie w przyszłości funkcja ekspedycyjna?

- Proszę się rozejrzeć. Z wielu prognoz wynika, że w sferze bezpieczeństwa, Bałtyk w ciągu najbliższych lat, a może nawet dekad, pozostanie akwenem, gdzie najważniejsza będzie działalność morskich sił porządku publicznego, czyli rozmaitego rodzaju straży granicznych. Raczej nie należy spodziewać się tutaj morskiego konfliktu zbrojnego o dużej intensywności. Tymczasem systematycznie wzrasta potrzeba obecności na akwenach oddalonych tysiące mil morskich od granic naszego kraju. Akwenach zagrożonych piractwem czy terroryzmem. Nie możemy udawać, że ich nie ma, a należąc do NATO czy UE nie możemy również „uchylać się” od udziału w operacjach mających na celu przeciwdziałanie takim zagrożeniom. Nikt nas w tym nie wyręczy. Gdybyśmy posiadali okręty patrolowe o jakich rozmawiamy, mielibyśmy podwójną korzyść. Polska bandera byłaby stale obecna w zespołach sojuszniczych, zaś Marynarka Wojenna zdołałaby utrzymać swoje zasoby kadrowe na wysokim poziomie wyszkolenia. To mógłby być dobry sposób na przetrwanie trudnego finansowo okresu, przy jednoczesnym zachowaniu znajomości odległych rejonów pływania i utrzymaniu wyszkolenia personelu.

- Ale marynarki wojennej nie buduje się na dzisiaj, tylko na przyszłość. Teraz nie ma zagrożenia militarnego, ale nie wiadomo czy się nie pojawi. A pan proponuje okręty patrolowe, o których sam mówi, że nie będą w stanie przeciwdziałać takiemu zagrożeniu.

- W chwili obecnej działamy pod wpływem dwóch potężnych determinantów, żeby nie powiedzieć kamieni młyńskich. Z jednej strony są to prognozowane potrzeby, a z drugiej realne możliwości finansowe. Tak jak powiedziałem, to co proponuję, to nie jest docelowy kształt floty. To jedynie sposób na przetrwanie najtrudniejszego okresu. W przyszłości polska flota nie powinna się składać z samych jednostek patrolowych. Te okręty powinny zapewnić jedynie ciągłość szkolenia i obecność polskiej bandery w rozmaitych strukturach międzynarodowych, przy ograniczonych środkach finansowych, jakimi obecnie dysponujemy, a które nie wzrosną w najbliższej przyszłości.

- Ilu okrętów patrolowych potrzebujemy?

- Przy planowaniu liczby tych jednostek, powinna nas obowiązywać zasada „trójki”, tj. jeden okręt jest na patrolu, drugi prowadzi szkolenie na wodach ojczystych, trzeci stoi w remoncie, jest na przeglądzie itp.

- Trzy? Tylko trzy? Spodziewałem się, że wymieni pan znacznie większą liczbę.

- Bądźmy realistami. To wariant na przetrwanie, który zapewni, że zasób doświadczeń zebrany w toku dotychczasowego funkcjonowania polskiej floty wojennej, nie zostanie zmarnowany. Te trzy jednostki mogłyby być rodzajem pomostu pomiędzy marynarką byłą a, daj Boże, marynarką przyszłości.

- Wspomniał pan już, że okręty miałyby powstać na bazie kadłubów rybackich statków- przetwórni. Za jednym zamachem chciałby więc pan uratować nie tylko Marynarkę Wojenną, ale także resztki polskiego przemysłu stoczniowego.

- To za dużo powiedziane. Mówimy zaledwie o trzech okrętach. To nie uratuje, pozostałych jeszcze przy życiu, krajowych stoczni.

- Ile może kosztować budowa takiego okrętu strażniczego, jaki pan proponuje?

- Nie jestem w stanie podać konkretnych kwot. O tym można by mówić po zaakceptowaniu odpowiedniej konfiguracji uzbrojenia i wyposażenia, bo to te elementy, a nie kadłub, będzie generował największe pieniądze. Niewątpliwie jednak nie będą to kwoty tak wielkie, jak budowa typowego okrętu uderzeniowego.

- Przekonuje pan do budowy okrętów patrolowych. Póki co jednak zwyciężają inne koncepcje. Dyskutujemy np. o zakupie nowych okrętów podwodnych.

- Faktem jest, że niebawem jakieś decyzje w sprawie okrętów podwodnych powinny zapaść, bo inaczej ten rodzaj sił przestanie istnieć. Pragnę jednak podkreślić, że okręt to nie marchewka, którą kupuje się na targu dwadzieścia minut po zapadnięciu decyzji, że jej potrzebujemy. Takie decyzje nie powinny zapadać ad hoc.

- Jak pan sobie wyobraża polską flotę wojenną w przyszłości? Jest pan dzisiaj w stanie wymienić ile i jakiego typu jednostek potrzebujemy?

- Generalnie uważam, że dyskusji o polskiej flocie nie powinniśmy prowadzić w stylu znanym z forów internetowych. Tam każdy może powiedzieć co chce, bez względu na to, czy rzeczywiście ma coś do powiedzenia. Zanim zaczniemy mówić o liczbie czy typach okrętów, musimy najpierw przyjąć pewne założenia brzegowe, rozpoznać zagrożenia i nasze możliwości finansowe. Z jednej bowiem strony są ambicje i marzenia, z drugiej twarda budżetowa rzeczywistość.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9983 4.0791
EUR 4.2806 4.367
CHF 4.3691 4.4573
GBP 5.0068 5.108

Newsletter