Bezpieczeństwo

- Ale różni eksperci, również ci w marynarskich mundurach, wymieniają takie liczby. Padają konkretne propozycje.

- Marynarka Wojenna po epoce Układu Warszawskiego funkcjonuje siłą rozpędu. Ten system został oczywiście wzbogacony nieco od tamtego czasu, ale tak naprawdę nigdy nie opracowano ani nie wdrożono racjonalnego programu rozwoju sił morskich. Z jednej strony funkcjonował komponent poukładowy, który redukowano, z drugiej strony przyjmowano na uzbrojenie jednostki, które akurat ktoś chciał nam podarować. A teraz jeszcze do tego dorabiamy odpowiednie teorie. Podejrzewam, że gdyby np. Szwedzi chcieli w Polsce zainwestować w upadający przemysł stoczniowy, a w zamian oczekiwaliby zakupu przez nasz kraj swoich okrętów wojennych, to dowiedziono by szybko, że są nam one niezbędne. Sprawy morskie i w rozumieniu cywilnym, i wojskowym nie doczekały się jak dotychczas całościowego potraktowania. Gospodarka morska czy w ogóle „morskość” państwa nie jest zauważana, nie jest priorytetem politycznym. Paradoksalnie wydaje mi się, że jesteśmy w chwili obecnej mniej morscy niż II RP z niecałą setką kilometrów wybrzeża. Oczywiście to nie powód, aby siadać w kącie i płakać, czy wpaść w pułapkę tak zwanej „kultury narzekania”. Ale floty nie tworzy się w oparciu o własne fantazje, tylko w oparciu o realia. Być może praźródłem wszystkich problemów, o których mówimy jest to, że po roku 1989 nie stworzono, czy nie zajęto się stworzeniem, precyzyjnego planu odpowiadającego na pytanie, jaką flotę chcemy mieć w przyszłości. Od tego bowiem zależy jej kształt. Dodać warto jeszcze, że taka koncepcja powinna zostać opracowana na poziomie państwa, a nie Marynarki Wojennej, czy nawet całych Sił Zbrojnych. Taka koncepcja powinna mieć charakter narodowego programu rozwoju sił morskich, o randze ustawy, bo jest to jedyny w miarę pewny sposób zapewnienia ciągłości jej finansowania w trakcie realizacji.

- Reasumując. Według pana w dzisiejszych realiach powinniśmy zbudować trzy okręty strażnicze, aby przetrwać jakoś do lepszych czasów. W międzyczasie zaś opracować koncepcję rozwoju sił morskich, czy też program budowy okrętów, który zostanie zatwierdzony przez władzę ustawodawczą. Dopiero według niego, konsekwentnie, ale i elastycznie, powinniśmy budować przyszłą flotę wojenną, rozmawiać o liczbie i typach potrzebnych jednostek.

- Dokładnie.

- No tak, ale pewne decyzje trzeba podjąć już teraz. Jaki jest pański stosunek do takich inwestycji jak np. Gawron czy Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy?

- Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy to uzbrojenie tkwiące korzeniami w zimnej wojnie. Marynarka Wojenna „stoi” jednostkami pływającymi i ciągłością szkolenia morskiego. Trudno szkolić marynarza kryjącego się z rakietami w kaszubskich lasach, bo z samej istoty, jest on bardziej artylerzystą niż zejmanem i to niezależnie od tego, jaki mundur nosi i czy dowodzi nim komandor porucznik, czy podpułkownik. Na dodatek, przeciw komu miałby je wystrzeliwać, skoro zagrożenia, które miałby likwidować nie ma i spodziewać się go nie trzeba przez najbliższe lata? Gawron to niełatwy problem, bo ponieśliśmy już poważne koszty fazy „badania + rozwój”, a jednocześnie szanse, że poniesione nakłady rozłożą się na serię jednostek są iluzoryczne.

- To może wykorzystać jego kadłub do budowy patrolowca w takim kształcie, jak pan proponuje?

- Niestety, nie da się tego zrobić. Dla oceanicznej jednostki patrolowej ten kadłub jest zbyt mały.

- Papier jest cierpliwy. Wszystko może przyjąć. Łatwo jest pisać nie ponosząc żadnej odpowiedzialności za swoje pomysły. Może więc powinien pan podzielić się swoimi koncepcjami z czynnikami decyzyjnymi? Może warto nadać im formę jakiegoś dokumentu i zgłosić do odpowiednich władz?

- Jeżeli np. wokół „Naszego MORZA” stworzyłaby się grupa osób zainteresowanych przygotowaniem, sygnowaniem i wysłaniem takiego dokumentu, to uznałbym to za bardzo zacną ideę.

Krzysztof Kubiak ma 42 lata. Jest politologiem, jednym z najwybitniejszych w Polsce specjalistów od przemocy na morzu, współczesnych konfliktów zbrojnych, piractwa i terroryzmu. Jest absolwentem Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni i Uniwersytetu Gdańskiego. Ma stopień naukowy doktora habilitowanego i wojskowy komandora porucznika rezerwy. Jest pracownikiem naukowym Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu i Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Krzysztof Kubiak jest autorem kilku książek, w tym monumentalnej pracy „Działania sił morskich po drugiej wojnie światowej”.

Tekst i fot. Tomasz Falba

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.8901 3.9687
EUR 4.2231 4.3085
CHF 4.2955 4.3823
GBP 4.9204 5.0198

Newsletter