Już pod koniec sierpnia w tczewskiej stoczni rzecznej ma zostać wznowiona produkcja. Nowy właściciel - spółka Admiral Boats z Bojana - chce w nią zainwestować nawet 5 mln złotych. Na zatrudnienie liczą byli pracownicy upadłego przedsiębiorstwa.
Już pod koniec sierpnia w tczewskiej stoczni rzecznej ma zostać wznowiona produkcja. Nowy właściciel - spółka Admiral Boats z Bojana - chce w nią zainwestować nawet 5 mln złotych. Na zatrudnienie liczą byli pracownicy upadłego przedsiębiorstwa.
Stocznia Tczew sp. z o.o. w upadłości znajdowała się od 2004 r. Pod koniec 2010 r. zakład zaprzestał produkcji, a we wrześniu kolejnego roku wszyscy pracownicy decyzją syndyka masy upadłościowej stracili pracę na zasadzie zwolnień grupowych. W maju, w wyniku trzeciego przetargu na sprzedaż majątku upadłej stoczni, jej nowym właścicielem został Admiral Boats SA z Bojana, producent małych jachtów. Kwoty transakcji nie podano, wiadomo, że cenę wywoławczą ustalono na 6,85 mln złotych.
W skład sprzedanego majątku weszło blisko 10 hektarów gruntów, hale, maszyny i środki transportu. Pieniądze ze sprzedaży stoczni zostaną przeznaczone na zaspokojenie roszczeń wierzycieli. Długi zakładu wynoszą ok. 12 mln.
Admiral Boats zamierza wykorzystać tczewską stocznię do zwiększenia mocy produkcyjnych. Jak tłumaczył nam w maju prezes spółki Andrzej Bartoszewicz, do Tczewa ma zostać przeniesiona część produkcji łodzi. Nad Wisłą ma też ruszyć produkcja wielkogabarytowych elementów laminowanych.
- Zakończyliśmy już sprawy formalne związane z przejęciem zakładu w Tczewie po wygranym przetargu - wyjaśnia nam Andrzej Bartoszewicz. - Na początku lipca rozpoczęliśmy prace porządkowe i przygotowawcze do uruchomienia produkcji.
Do jej uruchomienia będzie potrzebnych około 50 pracowników. W miarę rozwoju zatrudnienie zostanie zwiększone nawet do 200 osób. Na pracę liczą też tczewscy stoczniowcy.
- Większość dawnej załogi złożyła swoje podania o zatrudnienie u nowego właściciela stoczni - mówi jeden z byłych pracowników. - Dwie osoby już otrzymały pracę, inni są proszeni na rozmowy kwalifikacyjne. Podania składali suwnicowi, mechanicy, monterzy i konstruktorzy. Liczymy, że stocznia, jak przed laty, będzie znana w całym kraju.
