Wydawało się, że mamy jasność co do postoczniowych terenów w Szczecinie. W czwartek Wojciech Bańkowski, prezes Towarzystwa Finansowego "Silesia", stwierdził, burzymy płot i budujemy w 10 lat dzielnicę biurowo-przemysłową za 67 mln euro.
W tej koncepcji działalność stoczniowa zostałaby zmarginalizowana do minimum, ale przynajmniej dowiedzieliśmy się, że Szczecin zmierza bardziej ku pływającym ogrodom.
Tymczasem nazajutrz Bańkowskiego odwołano, i znów mamy informacyjny rozgardiasz, i znów wkrada się nieufność do warszawsko-katowickich planów. Zwłaszcza, że wcześniej byliśmy świadkami czczych obietnic - m.in. na temat sprzedaży stoczni słynnym Katarczykom.
Czy prezes TFS musiał odejść, bo padł ofiarą powyborczych rozgrywek między politycznymi protektorami, czy też przesadził ze szklanymi domami na postoczniowym majątku? A może są konkrety w śledztwie w sprawie dzierżawy przez Silesię terenów po stoczni Kraftportowi, który ociepla domy a teraz chce budować... statki?
Resort skarbu uspokaja, że prezes odszedł, bo mógł "lepiej kontrolować niektóre segmenty działalności" Silesii, jej wewnętrzne sprawy. I nie ma to związku ze stocznią. Oby.
Marek Klasa
Stocznie, Statki
Szklane domy na pochylni
19 pażdziernika 2011 |
Źródło:
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.