Stocznia Crist, która w środę zakupiła suchy dok i największą suwnicę na terenie Stoczni Gdynia SA, już za dwa, najwyżej trzy miesiące chce rozpocząć produkcję w gdyńskim zakładzie. Na pierwszy ogień pójdzie specjalistyczny statek dla armatora z Niemiec, służący do posadowienia na morzu siłowni wiatrowej.
- Elementy jego konstrukcji już są budowane w naszych halach - informuje Andrzej Szwarc, pełnomocnik zarządu stoczni Crist. - Za dwa, trzy miesiące statek będzie gotowy, aby wejść na suchy dok i prace nad nim będą kontynuowane w Gdyni. To ogromna i skomplikowana technologicznie jednostka, sama jej załoga liczyć będzie około stu osób.
Andrzej Szwarc podkreśla także, że toczą się rozmowy dotyczące budowy kolejnych, podobnych statków z poważnymi, zagranicznymi kontrahentami. Stocznia Crist nie obawia się więc zastoju w zleceniach i planuje regularnie wykorzystywać suwnicę oraz suchy dok w gdyńskim zakładzie.
- Obiekty umożliwiające lokowanie na morzu siłowni wiatrowych wykonujemy jako jedna z nielicznych stoczni na świecie, a zakup infrastruktury w Stoczni Gdynia SA bardzo ułatwi nam rozmowy z kolejnymi armatorami - nie kryje Andrzej Szwarc. - Dzięki posiadaniu dużego doku i suwnicy jesteśmy w stanie wykonywać zamówienia szybciej i taniej. To jest bardzo ważne dla armatorów, bo jeśli ktoś zamierza zainwestować ogromne pieniądze w budowę statku, chce mieć gwarancję, iż zlecenie zostanie wykonane na czas. Dlatego przewiduję, że w najbliższym czasie wstępne rozmowy z armatorami zagranicznymi staną się dużo bardziej konkretne.
Warto też dodać, że stocznia Crist jest obecnie właścicielem nie tylko doku i suwnicy, lecz także przylegającej do tych obiektów hali, służącej do prefabrykacji kadłubów. Firma zapłaciła za nią ponad 38 mln zł. Posiadanie jednocześnie doku, suwnicy i hali oznacza spore ułatwienia w procesie technologicznym budowy statków.
Według przedstawicieli stoczni Crist budowa specjalistycznego statku w suchym doku w Gdyni trwać może około trzech - czterech miesięcy. Oznacza to, że na terenie gdyńskiego zakładu wodowanych może być około trzech, czterech jednostek rocznie.
Ze scenariusza takiego bardzo zadowoleni byliby stoczniowi związkowcy. - Według mnie tylko budowa co najmniej kilku jednostek rocznie będzie w stanie spowodować, iż inwestorowi zwrócą się ogromne nakłady, poniesione na zakup infrastruktury i w konsekwencji zacznie on też zarabiać - uważa Dariusz Adamski, przewodniczący Solidarności w Stoczni Gdynia SA. - Najlepiej i najefektywniej byłoby zaś, gdyby wszystkie podmioty, które nabyły majątek stoczni, zaczęły ze sobą współpracować.
Według wstępnych szacunków, przy budowie statków w Gdyni zatrudnionych może zostać nawet 3-4 tysiące osób. Według Dariusza Adamskiego rąk do pracy nie zabraknie, bowiem zwolnieni z upadającej Stoczni Gdynia SA stoczniowcy są zainteresowani, aby wrócić do dawniej wykonywanego zawodu.
- Co chwila ktoś przychodzi do siedziby związku i dopytuje się o pracę - mówi Dariusz Adamski.
Szymon Szadurski{jathumbnail off}
Stocznie, Statki
Stocznia Crist w Stoczni Gdynia
20 września 2010 |
Źródło:
