Stocznie, Statki
Jedna trzecia byłych stoczniowców znalazła pracę. Czy to zasługa opłaconej firmy doradczej? Tak twierdzi DGA, firma, która miała im w tym pomagać. Ile osób znalazło pracę dzięki niej? Nie wiadomo.

Stoczniowcy
Kwiecień 2009 r. Ostatnie miesiące działania Stoczni Gdynia
Fot. Rafał Malko / Agencja Gazeta

Od chwili kiedy pierwsi stoczniowcy zaczęli tracić pracę, minął ponad rok. Rządowy program oprócz poszukiwania inwestora w ramach tzw. kompensacji zakładał pomoc zwalnianym w poszukiwaniu nowego zajęcia. Agencja Rozwoju Przemysłu wynajęła do tego za około 50 mln zł firmę DGA, która zapowiedziała, że zatrudnienie znajdzie 20 proc. zwolnionych stoczniowców. Jesienią ub.r., po pół roku działania programu, niewiele wskazywało na to, że ten cel uda się osiągnąć. Nowych pracodawców znalazło po kilka procent zwolnionych w Gdyni i Szczecinie. Program pomocy obejmujący doradztwo, pomoc psychologiczną, szkolenia zawodowe i docieranie z ofertami do pracowników stoczni nie działał zbyt efektywnie z kilku powodów. Stoczniowcy początkowo nie bardzo kwapili się do wzięcia w nim udziału. Myśleli, że wrócą na teren zakładu, tyle tylko że ich pracodawcą będzie inny właściciel. Do poszukiwania pracy nie zachęcały ich też stosunkowo duże - nieraz kilkudziesięciotysięczne - odprawy, jakie otrzymali.

Z drugiej strony, sama DGA nie zawsze potrafiła sprostać ich oczekiwaniom. Stoczniowcy żalili się, że nie mogą dostać tych szkoleń, jakie by chcieli, że zbyt długo czekają na ich uruchomienie, że oferty pracy, które proponuje im DGA, są słabe. Złudzenia prysły pod koniec roku, kiedy okazało się, że inwestora nie będzie, a firmy, które kupiły stoczniowy majątek, nie zamierzają zatrudniać zbyt wielu byłych stoczniowców.

Stocznia
Zamarła Stoczni Gdynia
Fot. Rafał Malko / Agencja Gazeta

Nie wiemy - i na to pytanie nie potrafi odpowiedzieć również firma DGA - ile osób znalazło pracę dzięki niej. Pewnie tacy są, ale wielu zawdzięcza to swojej własnej zaradności i energii. Nie można jednak też powiedzieć, że kursy, które organizowała dla nich DGA, w ogóle im w tym nie pomogły. - Najważniejsze, że tymi ludźmi się zajęto. Po zakończeniu programu będziemy badać, jak odnaleźli się na rynku, jak sobie radzą - mówi prezes DGA Andrzej Głowacki.

Stoczniowiec
Luty 2009 r. Ostatnie miesiące działania Stocznia Gdynia
Fot. Rafał Malko / Agencja Gazeta

Prezes DGA nie wierzy, żeby podobna historia - gdzie likwidowane są całe zakłady, cała branża - w Polsce się powtórzyła.

Czy więc program pomocy zwalnianym stoczniowcom pozostanie wielkim eksperymentem, z którego nikt nie wyciągnie wniosków? A może ważne jest więc pytanie, czy się powiódł, czy może być wzorcem dla innych tego typu przedsięwzięć? Żeby na nie odpowiedzieć, trzeba go gruntowanie przebadać. Choćby dlatego, że nie brakuje głosów, że cała operacja zamknięcia stoczni i zapewnienia miękkiego lądowania jej pracownikom była zbyt kosztowna. Że lepiej było włożyć te setki milionów złotych zapłacone stoczniowcom w ratowanie zakładu.

Refleksja z elementami rachunków kosztów i zysków jest potrzebna również dlatego, że właśnie zapadają decyzje o włączeniu terenów postoczniowych w Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną. Tu również będą wydawane publiczne pieniądze.


Sławomir Sowula
{jathumbnail off}
1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6434 3.717
EUR 4.2267 4.3121
CHF 4.4994 4.5902
GBP 4.9592 5.0594