To, co było dotąd bardzo trudne, od kilku dni jest jeszcze bardziej skomplikowane. Potencjalni kupcy stoczni są bardzo wstrzemięźliwi.
26 i 27 listopada mają odbyć się przetargi na sprzedaż podzielonego na części majątku Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej Nowa. Znalezienie partnera utrudnia tzw. afera stoczniowa.
Od kilku dni media piszą głównie o materiałach CBA. Stenogramy rozmów przedstawicieli resortu skarbu i Agencji Rozwoju Przemysłu sugerują, że za wszelką cenę starano się sprzedać aktywa firmie Stichting Particulier Greenrights Fonds, zarejestrowanej na Antylach Holenderskich (za którą podobno miały stać katarskie pieniądze). A kiedy już wylicytowała produkcyjny majątek obu stoczni, okazało się, że urzędnicy nie wiedzieli, komu właściwie sprzedają rodowe srebra. Dziś tłumaczą, że preferowali tego inwestora, bo był jedynym, który deklarował zakup aktywów pozwalających utrzymać produkcję statków. Pozostali chcieli kupić stocznie w kawałkach. Ostatecznie jednak transakcja i tak nie doszła do skutku.
Czy w takiej politycznej atmosferze ktokolwiek zechce wziąć udział w listopadowym przetargu?
- To jest biznes, nie polityka. Analizujemy możliwość zakupu małego doku, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęliśmy – mówi Arkadiusz Aszyk, dyrektor restrukturyzacji w ISD Stoczni Gdańsk.
Katarzyna Kapczyńska{jathumbnail off}
Stocznie, Statki
Stoczniowa awantura utrudni prywatyzację
13 pażdziernika 2009 |
Źródło:
