
Po upadku stoczni w 2002 roku Krzysztof Piotrowski (na zdjęciu) i inni członkowie zarządu SSPHSA przesiedzieli kilka miesięcy w areszcie. Potem był proces, w którym oskarżono ich o działalność na szkodę firmy. Dopiero w maju 2009 roku sąd oczyścił ich z tych zarzutów
Fot. Cezary Aszkiełowicz / AG
Katarski inwestor miał do wtorku wpłacić na konto zarządcy kompensacji 381 mln zł za majątek Stoczni Szczecińskiej Nowa i Stoczni Gdynia. Do północy na informację o wpłacie czekano w Ministerstwie Skarbu i Agencji Rozwoju Przemysłu. W środę rano komórki przedstawicieli obu instytucji zamilkły. Rzecznik MSP Maciej Wewiór zdążył nas tylko poinformować: - Opublikujemy komunikat w tej sprawie.
Zapytany wprost, czy pieniądze zostały przelane, powtórzył: - Opublikujemy komunikat. Nie mam innej informacji.
Mijały kolejne godziny, a komunikatu nie było. Zamiast tego podano informację o konferencji ministra Grada, która miała się rozpocząć o godz. 15.45.
Wcześniej media otrzymały list wysłany przez Szczecińskie Stowarzyszenie Obrony Stoczni i Przemysłu Okrętowego w Polsce, podpisany przez przewodniczącego Lecha Wydrzyńskiego i Zbigniewa Różyckiego (były pracowników fizycznych stoczni, reprezentujących akcjonariuszy upadłej w 2002 roku Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA). List został wysłany do katarskiego inwestora 15 lipca, a jego kopie trafiły do szejka Hamada bin Khalifa Al-Thani, emira, premiera i ministra spraw zagranicznych Kataru oraz polskich: prezydenta, premiera, ministra sprawiedliwości i szefa resortu skarbu państwa.
Autorzy zaczynając od słów: "W imię Boga litościwego, miłosiernego" dowodzą, że "(...) Szczecińska Stocznia Nowa Sp. z o.o. powstała z bezprawnie/przestępczo zawłaszczonego majątku Stoczni Szczecińskiej Porta Holding S.A., z ewidentną szkodą dla jego tysięcy akcjonariuszy i wierzycieli. W sprawach tych toczą się aktualnie w Polsce procesy sądowe". Autorzy listu informują katarskich inwestorów, że w latach 2003-2009 SSN była gigantyczną pralnią pieniędzy, sprzedając statki grubo poniżej wartości i korzystając z gigantycznej pomocy państwowej (ponad 1 mld euro).
"Uważamy również, że jakikolwiek udział banku islamskiego w takiej transakcji jest niezgodny z szariatem" - czytamy w liście.
Jacek Kantor, szef Solidarności '80, do której za czasów holdingu należał Wydrzyński, jest oburzony: - Powoływanie się na uczucia religijne jest skandaliczne.
Według Kantora listy o podobnej treści były wysyłane przez Wydrzyńskiego wielokrotnie w ostatnich latach.
- Pan Wydrzyński to nawiedzony oszołom - uważa Kantor. - Gdyby autorem listu był Krzysztof Piotrowski, nie dziwiłbym się - ma prawo mieć żal i walczyć o majątek, którym kiedyś zarządzał.
Piotrowski zapewnił nas, że nie inspirował Wydrzyńskiego, ale w pełni popiera działanie stowarzyszenia.
Po południu minister Grad poinformował na konferencji, że termin wpłaty pieniędzy za majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie został przesunięty do 17 sierpnia.
- Mamy do czynienia z jawnym sabotażem - mówił. - List wywołał duże zamieszanie. Jest to próba sabotażu i uniemożliwienia sprzedaży.
Tymczasem Katarzyna Gospodarek, przedstawicielka spółki Polskie Stocznie, którą Katarczycy powołali, by zarządzała majątkami obu zakładów, nie chcąc odnosić się do treści listu, zapewnia: - Prośba o prolongatę terminu wpłaty wynika z potrzeby dodatkowego audytu zapisów umowy zbycia majątku. Są to bardzo szczegółowe i skomplikowane zapisy.
Piotrowski o upadłości holdingu i powstaniu SSN
Wywiad w "Gazecie Wyborczej Szczecin" z dnia 17.01.2004
Mamy pismo jednego z ministrów, z którego wynika jednoznacznie, że ogłoszona będzie upadłość SSPHSA (Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA), pomimo otwartego postępowania układowego i wiele dni przed ogłoszeniem upadłości przez sąd. W normalnym państwie kontrolowana upadłość jest przestępstwem. Tu planuje się upadłość SSPHSA, żeby nie przeszkadzała państwowej firmie - Stoczni Szczecińskiej Nowa (SSN), nawiasem mówiąc powstałej w rezultacie naruszenia prawa. SSN powstała ze spółki ASS po jej sprzedaniu przez naszych następców za złotówkę Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP). Wyceny ASS dokonał zarząd SSPHSA, łamiąc statut spółki, uchwały WZA i prawo upadłościowe. Następnie członkowie zarządu holdingu przeszli do zarządu i dyrekcji SSN. Ta upadłość została ukartowana. Wmówiono bankom, że pieniądze ze stoczni wyleciały kominem, a prawda jest taka, że do tej pory Stocznia Nowa nie może zakończyć produkcji, która za naszych czasów została rozpoczęta.
(...)
Powiedziano nam, że jeśli oddamy akcje i wycofamy się z zarządu, państwo udzieli pomocy holdingowi. Odeszliśmy, chcieliśmy nawet oddać akcje, ale panowie z rządu postanowili rozwalić holding, bo doszli do wniosku, że to im się bardziej opłaci. Dzielnym ministrom ktoś powiedział do ucha, że zabranie akcji to jest jawne przestępstwo. Bo przecież nawet w 1948 r. ci, co zabierali, byli na tyle przyzwoici, że przynajmniej wydali dekret o nacjonalizacji. Więc nasi ministrowie wycofali się. A teorie, że akcje były zastawione, to była zasłona dymna. Tak jak zasłoną dymną był brak zgody na 80-procentową redukcję zadłużenia i konieczność ogłoszenia upadłości holdingu. W tym czasie było już otwarte postępowanie układowe z wierzycielami. Sąd gospodarczy ustalił, że kłopoty stoczni miały źródło zewnętrzne i 11 czerwca 2002 r. otworzył postępowanie układowe. My w tym postępowaniu zaproponowaliśmy nie 80-, ale 40-procentową redukcję zadłużenia! Potem do tego samego sądu przybiegł już inny zarząd holdingu z wnioskiem o ogłoszenie upadłości, ponieważ kilka tygodni wcześniej sprzedał Portę Petrol. Zwracam uwagę, że Porta Petrol została sprzedana bez zgody Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy SSPH. Poza tym wszystkie operacje zmniejszające majątek upadającej firmy dokonane w czasie mniejszym niż sześć miesięcy od ogłoszenia upadłości z mocy prawa są nieważne. Syndyk na to w ogóle nie zwraca uwagi - sprzedaż Porty Petrol ASS to przecież była ucieczka z majątkiem.
Mariusz Rabenda{jathumbnail off}
