Stocznie, Statki
Komisja Europejska wyda w środę pozytywną decyzję w sprawie pomocy publicznej, którą otrzymała Stocznia Gdańsk. Poznaliśmy szczegóły planu naprawczego dla kolebki "Solidarności", który przekonał urzędników z Brukseli.

Komisarz Kroes
Fot. Dominik Sadowski / Agencja Gazeta

W listopadzie 2008 r. unijna komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes pokazała kciuk w dół dla Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej Nowej. Uznała, że oba zakłady nie mają szans na restrukturyzację i udzielona im państwowa pomoc musi zostać zwrócona. Zadłużone firmy pieniędzy na zwrot pomocy nie miały, więc zostały zlicytowane, a wszyscy pracownicy (ok. 8 tys. osób) zwolnieni. Wciąż nie wiadomo, ilu z nich znajdzie zatrudnienie u nowego nabywcy stoczniowego majątku.

Pozytywna decyzja już gotowa

Taki sam scenariusz groził kolebce "Solidarności". Bo także gdański zakład korzystał z pomocy publicznej. W przypadku Stoczni Gdańsk kciuk będzie jednak uniesiony do góry. - Zaproponuję moim kolegom z Komisji Europejskiej przyjęcie pozytywnej decyzji w sprawie Stoczni Gdańsk - zapowiedziała 10 lipca Neelie Kroes.

Projekt pozytywnej decyzji jest już gotowy, dziennikarz "Gazety" go widział. Kolegium Komisarzy ogłosi go w najbliższą środę - 22 lipca.

Co z tej decyzji będzie wynikało dla stoczni? • Nie będzie musiała zwracać pomocy publicznej. • Może skorzystać z dodatkowej pomocy. • Zdywersyfikuje produkcję.
• Zmniejszy możliwości produkcyjne i zatrudnienie.

Choć sytuację ułatwiało, że Stocznia Gdańsk - w przeciwieństwie do zakładów w Gdyni i Szczecinie - ma prywatnego właściciela, ukraińską firmę ISD, to pozytywny finał rozmów nie był pewny. Jeszcze w kwietniu Kroes ostrzegała, że nie zaakceptuje planu dla kolebki "S". Jej wątpliwości budził np. sposób sfinansowania fabryki wież wiatrowych.

- Nie mogę zdradzać szczegółów, ale były to jedne z trudniejszych negocjacji, w których uczestniczyłem - mówi Arkadiusz Aszyk, dyrektor biura restrukturyzacji Stoczni Gdańsk, odpowiedzialny za rozmowy z Brukselą.

Oprócz statków będą wieże

Decyzja określa, że łączna gotówkowa pomoc (ta, którą stocznia otrzymała, i ta, którą dopiero otrzyma) wynosi 555 mln zł, a gwarancje kredytowe - 1,066 mln zł.

- Szczególnie istotna jest zgoda na to, że Stocznia Gdańsk może otrzymać teraz od państwa 150 mln zł na spłatę długów z przeszłości - mówi Aszyk.

Plan naprawczy zakłada, że w porównaniu z obecną sytuacją w 2012 r. Stocznia Gdańsk zwiększy przerób stali ponadtrzykrotnie (z 43 do 150 tys. ton). Podobnie mają wzrosnąć przychody spółki (z 329 mln zł do 1,100 mld zł). Ma to być możliwe dzięki utrzymaniu produkcji statków i rozwojowi dwóch dodatkowych sektorów: budowy konstrukcji stalowych (np. zbiorników, elementów mostów) oraz wież wiatrowych. Na terenie Stoczni Gdańsk przygotowano już lokalizację budowy trzech nowych hal, w których powstawać będą takie wieże. Przeciętna wieża ma ok. 100 metrów wysokości i waży niemal 200 ton. Koszt budowy fabryki wyniesie ok. 50 mln euro.

- Przygotowanie tej inwestycji zajmie dwa-trzy lata. W 2012 r. wyprodukujemy pierwszych 125 wież. Potem produkcja będzie rosła i od 2015 r. będziemy budować 350 wież rocznie, niemal jedną dziennie - mówi dyrektor Aszyk. - Prognozujemy, że wtedy - w związku z ograniczeniem emisji dwutlenku węgla od 2020 r. - zainteresowanie budową elektrowni wiatrowych, zwłaszcza w regionie Morza Bałtyckiego, mocno wzrośnie. Źródłem naszej przewagi będzie nie tylko dobra infrastruktura do budowy, ale i logistyka, tak ważna przy tego typu wielkogabarytowych obiektach. Nasza fabryka będzie miała dostęp do portowego nabrzeża.

Za dużo planuje, za mało pracuje

Budowa statków ma utrzymywać się na tym samym poziomie co dziś. Ale zgodnie z unijnymi regułami firma, która korzysta z pomocy publicznej, musi zmniejszyć swoje moce produkcyjne. Dlatego narzucono na stocznię konieczność zamknięcia dwóch z trzech pochylni, z których wodowane są statki. Jedna została zamknięta już w czerwcu, kolejnej stocznia pozbędzie się do końca 2009 r.

- Dzięki lepszej organizacji będziemy jednak budowali na jednej pochylni tyle samo statków, co wcześniej na trzech, czyli sześć rocznie - deklaruje Konstanty Litwinow, prezes ISD Polska.

Stocznia dalej chce koncentrować się na produkcji kadłubów statków offshore, czyli związanych z przemysłem naftowym na morzu. - Mimo kryzysu zapotrzebowanie na tego typu statki nie spada - mówił Litwinow.

Plan naprawczy przewiduje także zwolnienia. Obecnie w Stoczni Gdańsk pracują 2134 osoby. W bezpośredniej produkcji jest ich 1048 (49 proc.). Pracowników umysłowych jest 521, a 565 osób pracuje w działach wsparcia (np. konserwacja sprzętu, ochrona, straż pożarna). - To wymaga zmiany - mówi dyrektor Aszyk. - Struktura zatrudnienia jest zła. Firma produkcyjna nie może działać dobrze, jeśli bezpośrednią produkcją zajmuje się mniej niż połowa pracowników.

Stocznia Gdańsk już zgłosiła do urzędu pracy plan zwolnień grupowych. Redukcje mają dotknąć przede wszystkim działy wsparcia i pracowników umysłowych. W ciągu najbliższych miesięcy pracę w stoczni stracić ma od 250 do 413 osób. - Brak dokładnej liczby wynika z tego, że pracownikom oferowane będą przeszkolenia na zawody bezpośredniej produkcji - tłumaczy Aszyk. Bo w stoczni już teraz brakuje monterów kadłubów okrętowych, kowali i spawaczy.


Mikołaj Chrzan, Gdańsk
{jathumbnail off}
1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter