Premier Donald Tusk zapewnił związkowców ze Stoczni Gdańskiej, że rząd nie chce zwrotu pomocy publicznej, którą stocznia otrzymała.
Podczas debaty na temat sytuacji stoczni premier podkreślił, że jest za umorzeniem pomocy. Dodał, że wraz z właścicielem zakładu, ukraińską firmą ISD, namawia Komisję Europejską, aby uznała, że stocznia nie musi zwracać tych pieniędzy.
Donald Tusk powiedział, że ma nadzieję, iż w najbliższej przyszłości dojdzie do kolejnej debaty, ale w większym gronie. Na dzisiejsze spotkanie na Politechnice Gdańskiej nie przyszli przedstawiciele "Solidarności" i OPZZ. Biorą w nim udział przedstawiciele dwóch mniejszych związków działających w stoczni: Związku Zawodowego Inżynierów i Techników oraz "Okrętowca".
Stoczniowcy z "Solidarności" i OPZZ zaprosili premiera Donalda Tuska na kontrdebatę. Od siódmej czekali na niego przed drugą bramą Stoczni Gdańskiej. Tam też oglądają debatę na telebimie.
Premier Donald Tusk nie zgodził się z sugestią przedstawicieli związków zawodowych, by sprawę restrukturyzacji Stoczni Gdańskiej zbadała komisja śledcza. Propozycję powołania takiej komisji złożył podczas debaty w Politechnice Gdańskiej przewodniczący związku zawodowego "Okrętowiec", Marek Bronk.
Premier Tusk powiedział, że nie ma zamiaru szukać odwetu na rywalach politycznych. Podkreślił, że działają sprawne instytucje śledcze, jak prokuratura, CBA, ABW, czy NIK, więc komisja śledcza w jego opinii jest niepotrzebna. Szef rządu dodał, że nie chce, żeby teraz angażować siły w rozliczanie przeszłości, ale działać na rzecz uratowania firmy.
Szef jednego ze związków działających w Stoczni Gdańskiej chciałby, żeby Sejm raz na zawsze wyjaśnił, kto ponosi odpowiedzialność za doprowadzenie polskich stoczni do upadku. Zdaniem Marka Bronka komisja miałaby ustalić, kto odpowiada za zaniechania w restrukturyzacji stoczni w ciągu kilku ostatnich lat. Związkowiec chce równiez ustalenia, kto poniesie odpowiedzialność za wykonanie najnowszego planu restrukturyzacji, w razie jego niepowodzenia.
Premier Donald Tusk powiedział, że zależy mu, aby społeczeństwo wiedziało, co rząd robi dla ratowania polskich stoczni. Po debacie ze związkowcami ze Stoczni Gdańskiej premier wyraził nadzieję, że Komisja Europejska podejmie pozytywne decyzje w sprawie zakładu.
Tusk powiedział, że rząd nie opuścił stoczniowców. Dodał, że zdaje sobie sprawę, iż nie wszystko udało się pomyślnie załatwić. Tusk podkreślił, że związki zawodowe nie są przeciwnikiem rządu. Mam wrażenie, że komuś w Polsce bardzo nie pasuje, gdy jest blisko do porozumienia rządu ze związkami - dodał premier. Podkreślił, że chce angażować związki zawodowe w pewne projekty, ale nie będzie premierem na telefon związkowców. Związki nie mogą tez łamać prawa.
Tusk oświadczył, że jest otwarty na rozmowy z "Solidarnością", albo w Gdańsku, albo w Warszawie. Wyraził też nadzieję, że dzisiejsza debata będzie pierwszym krokiem do wygaszenia konfliktów.
IAR - NaszeMiasto.pl {jathumbnail off}
Stocznie, Statki
Debata bez emocji. Rząd nie chce zwrotu pomocy dla stoczni
19 maja 2009 |
Źródło:
