Stocznie, Statki
Wiceprzewodniczący "S" Stoczni Gdańsk chce zorganizować 4 czerwca manifestację, która zakłóci obchody 20. rocznicy obalenia komunizmu.

Kiedyś Karol Guzikiewicz pracował na wydziale W-5 Stoczni Gdańskiej jako stolarz. Układał na montowanych statkach wełnę i izolację. Od 1993 r. jest członkiem Komisji Zakładowej "Solidarności". Zaproponował go na tę funkcję ówczesny przewodniczący Jerzy Borowczak - przyjaciel Lecha Wałęsy i jeden z bohaterów strajków w 1980 r.

Guzikiewicz jako działacz "S" wypłynął dopiero podczas strajków w sierpniu 1988 r. Jest z tego dumny. Zadzwonił do dziennikarza, który krytycznie ocenił jego rolę w Stoczni Gdańskiej, rycząc w słuchawkę: "Wywalczyłem dla ciebie niepodległość. Nie pamiętam, byś był w sierpniu 1988 roku w gdańskiej stoczni".

Dziś jest wiceprzewodniczącym stoczniowej "S" i uważa się za osobę nietykalną.

Gdy kierowana przez niego grupa związkowców obrzuciła jajami policjantów chroniących świadka podczas rozprawy sądowej - kilka jaj rozbiło się na sali - prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa przeciwko wandalom.

Guzikiewicz i przewodniczący stoczniowej "S" Roman Gałęzewski doskonale się uzupełniają. Gałęzewski to polityk, negocjator, Guzikiewicz jest jego zbrojnym ramieniem. Na demonstracje wkłada specjalny uniform - kask i jasny kombinezon, którego zresztą zwykli stoczniowcy nigdy nie noszą.

Jest tajemnicą poliszynela, że udział w demonstracjach jest płatny. Dniówka wynosi 100 zł plus darmowy przejazd, który przed prywatyzacją fundował zarząd stoczni. Zawodowymi demonstrantami Guzikiewicza są zwykle robotnicy niżej kwalifikowani. Przyciąga ich tanimi pożyczkami z kasy zapomogowo-pożyczkowej.

Pieniądze na wyjazdy i pożyczki stoczniowa "S" ma ze specjalnego funduszu, który jeszcze w latach 90. stworzył Marian Krzaklewski, sprzedając specjalne cegiełki.

W zeszłym roku grupa Guzikiewicza pojechała do Brukseli demonstrować przeciwko polityce Komisji Europejskiej. Pojechali też związkowcy ze Stoczni Gdynia, którzy domagali się, by Komisja zaakceptowała plany restrukturyzacji mające stocznie uratować. Guzikiewicz i jego ludzie demonstrowali przeciwko restrukturyzacji, a więc de facto za likwidacją stoczni.

Guzikiewicz i Gałęzewski są przekonani, że stocznię uratują zaprzyjaźnieni z nimi politycy PiS. We wrześniu 2007 r. w Stoczni Gdańskiej urządzili słynny wiec poparcia dla tej partii. Guzikiewicz publicznie mówił, że jedynie PiS jest przyjacielem stoczniowców.

Z PiS-em związał się, gdy u władzy byli bracia Kaczyńscy, a w stoczni rządził ich człowiek - lokalny działacz partyjny Andrzej Jaworski. Jesienią 1997 r. gdańska "S" poparła prywatyzację stoczni i przekazanie nad nią kontroli ukraińskiej grupie ISD. Gdy jednak Ukraińcy zaczęli wprowadzać w zakładzie dyscyplinę i odmówili sponsorowania wyjazdów związkowców, stali się wrogami Guzikiewicza.


Witold Gadomski


Czytaj więcej w "Gazecie Wyborczej"
{jathumbnail off}
1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.5691 3.6413
EUR 4.202 4.2868
CHF 4.4912 4.582
GBP 4.875 4.9734