
Fot. Renata Dabrowska / AG Fot. Renata Dabrowska / AG
Najostrzej poczynali sobie w poniedziałek działacze Sierpnia '80, którzy zajęli sześć siedzib PO w kraju. W Gdańsku rozpoczęli okupację biura poselskiego Donalda Tuska, domagając się rozmowy z premierem. Wewnątrz wywiesili flagę, postulaty (m.in. Polska nie dla elit, żądamy dialogu) oraz informację, że teraz biuro będzie czynne całą dobę. Po południu komendant miejski policji Mariusz Darabasz osobiście namawiał ich do opuszczenia lokalu. Bez skutku.
Związkowcy z Solidarności poszli do prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Rozmawiali w jego gabinecie. Adamowicz prosił, by nie psuli uroczystości 4 czerwca.
- Sprawy Stoczni Gdańskiej są bardzo ważne, a wasze postulaty słuszne - mówił Adamowicz na spotkaniu z liderami Solidarności Stoczni Gdańsk i Stoczni Gdynia. Był z nimi Krzysztof Dośla, szef Regionu Gdańskiego "S".
Adamowicz przekonywał, że należy odłożyć spory na czas święta.
- Rozważcie proszę, rezygnację z manifestacji akurat w tym dniu - apelował. - 4 czerwca mamy fantastyczną okazję, aby przypomnieć o roli Gdańska i Polski. To okazja na promocję w Europie i nasze pięć minut w historii, która może się nie powtórzyć.
Związkowców nie przekonał. - Nie jesteśmy przeciwni organizacji jubileuszu, ale niech on odbędzie się w innym miejscu, a nie pod pomnikiem Poległych Stoczniowców - komentował Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący "S" gdańskiej stoczni. - Dziś zwalnia się z pracy tych, którzy walczyli o Solidarność. Nie zgadzamy się na robienie pod pomnikiem spotów politycznych przed wyborami.
Guzikiewicz nie ukrywa, że jest sympatykiem PiS. Wielokrotnie popierał działaczy tej partii - dwukrotnie podczas wieców w stoczni i przed zakładem z udziałem Jarosława Kaczyńskiego. Wspierał też Andrzeja Jaworskiego (PiS), gdy ten w 2006 kandydował na prezydenta Gdańska.
Polski rząd od wielu miesięcy przygotowuje w Gdańsku obchody 20. rocznicy wyborów w 1989 r. Impreza ma przypomnieć Europie, że do upadku bloku sowieckiego doprowadziła Solidarność i to dzięki niej runął Mur Berliński. Do Gdańska przyjadą szefowie państw, zaplanowano też koncert dla setek tysięcy widzów.
Gdańskie uroczystości 4 czerwca relacjonowane będą w całej Europie.
- Zrobimy własną manifestację w obronie stoczni, zrezygnujemy z niej, jeśli zapadną pozytywne decyzje dla naszego zakładu - zapowiada Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący "S" Stoczni Gdańskiej.
Stocznia czeka na decyzję Komisji Europejskiej, która badała sprawę pomocy publicznej dla firmy. Jeśli komisja nakaże zwrot pomocy, stoczni grozi upadłość.
Związkowcy liczą, że groźbą manifestacji 4 czerwca zmuszą polski rząd nie tylko do załatwienia kwestii Stoczni Gdańskiej.
- Oczekujemy, że po sprzedaży majątku stoczni w Szczecinie i Gdyni kontynuowana tam będzie produkcja statków - stwierdza Krzysztof Dośla, szef Regionu Gdańskiego "S".
Protest raczej się odbędzie. 20 maja ostateczną decyzję podejmie Komisja Krajowa Solidarności. - Zrobimy wszystko, żeby manifestacja przebiegła pokojowo - zapewnia Dośla.
Krzysztof Katka
Czytaj więcej w Gazecie.pl{jathumbnail off}
