Rosyjsko-niemiecki rurociąg Nord Stream może zablokować dostawy gazu skroplonego do budowanego terminalu LNG w Świnoujściu. Doniesienia na ten temat zelektryzowały opinię publiczną. Przecież to właśnie gazoport ma nas zabezpieczyć przed odcięciem przez Rosję dostaw gazu. Podmioty zaangażowane w jego budowę uspokajają, że Nord Stream nie zablokuje gazowcom drogi do terminalu. Przekonane są jednak, że omijający Polskę gazociąg Nord Stream trzeba zagłębić w dnie morskim, aby nie blokował rozwoju portów w Świnoujściu i Szczecinie ani budowy polskiego rurociągu Baltic Pipe.
- Pływałem na statkach o wielkości podobnej do gazowców, które mają wpływać do portu w Świnoujściu - mówi Józef Gawłowicz, kapitan Żeglugi Wielkiej z ponad 40-letnim stażem, który trzykrotnie sprawował funkcję dyrektora Urzędu Morskiego (w Słupsku i w Szczecinie). Jego zdaniem, interwencja w sprawie przecięcia przez Nord Stream trasy podejściowej do portu w Świnoujściu jest konieczna.
- Ta rura ułożona po prostu na dnie morskim, jeżeli nie zostanie wkopana odpowiednio głęboko, będzie przeszkadzać nie tylko gazowcom, ale także innym statkom, które chciałyby wpłynąć do portu w Świnoujściu - tłumaczy kpt. Gawłowicz.
Dodaje, że musi być też zachowana odpowiednia "rezerwowa" przestrzeń między ułożonym na dnie rurociągiem a kadłubami przepływających w pobliżu statków. Inaczej ruch wody wywołany przez okręty będzie z czasem prowadził do wymywania rurociągu i jego podnoszenia się.
Gdzie będzie rura?
Niedawno dyrektor Urzędu Morskiego w Szczecinie Andrzej Borowiec publicznie oświadczył, że ułożenie rurociągu Nord Stream na dnie morskim uniemożliwi pogłębienie toru podejściowego do portu w Świnoujściu. W tej chwili głębokość toru wynosi 14,5 metra. Problem w tym, że - jak twierdzą przedstawiciele Urzędu Morskiego w Szczecinie - nie jest na razie znana dokładna głębokość położenia rurociągu w miejscu jego przecięcia z trasą, którą pokonują statki zmierzające do portów w Świnoujściu i Szczecinie, ponieważ nie wiadomo, w którym dokładnie miejscu spółka Nord Stream planuje ułożyć rurociąg.
W pochodzącej z lutego br. przesłanej stronie polskiej dokumentacji (dostępnej na stronie internetowej Nord Stream) dotyczącej "Oceny Oddziaływania na Środowisko" napisano, że w miejscu "wyjścia" na ląd w Zatoce Greisfwaldzkiej "rurociąg Nord Stream w wodzie o głębokości mniejszej niż 15 m zostanie ułożony w otwartym wykopie. Na głębokościach większych niż 15 m układany będzie bezpośrednio na dnie morskim". Zestawienie tych słów z informacją, że w rejonie Greisfwaldu morze jest stosunkowo płytkie, wywołało właśnie zaniepokojenie strony polskiej. Jednak w przytoczonym dokumencie nie jest przedstawiony dokładny przebieg rurociągu.
Gdyby w miejscu skrzyżowania Nord Stream z trasą żeglugową do Świnoujścia i Szczecina głębokość Bałtyku wynosiła tyle, ile tor podejściowy do Świnoujścia, stanowiłoby to problem nawet dla gazowców, które mają dostarczać skroplony gaz do terminalu. Jeśli bowiem od 14,5 m odjęlibyśmy 1,2 m średnicy rurociągu Nord Stream i ok. 2 m "rezerwy", która musi być zachowana, okaże się, że dla przepływających w tym miejscu statków zostałaby głębokość niewiele ponad 11 metrów. Maksymalne zanurzenie gazowców to 12,5 metra, a więc statki zaczepiałyby po prostu kadłubem o rurociąg.
Dostawy gazu niezagrożone?
Zarówno Polskie LNG - spółka budująca terminal gazowy w Świnoujściu, jak i Gaz-System, który jest jej właścicielem, twierdzą jednak, że dostawy do gazoportu nie są zagrożone.
- My potrzebujemy 12 m do cumowania gazowców - powiedziała nam rzecznik Polskiego LNG Justyna Bracha-Rutkowska, przekonując, że nie ma powodu do obaw.
"Za pogłębienie toru podejściowego w Świnoujściu odpowiada Urząd Morski, który poinformował nas, że nawet jeśli gazociąg Nord Stream nie będzie zakopany, to dużym statkom Q-flex, czyli gazowcom, które mają zaopatrywać PGNiG w katarskie LNG, nie będzie przeszkadzać. Ich maksymalne zanurzenie wynosi 12,5 m" - odpowiada z kolei biuro prasowe spółki Gaz-System.
Skąd ta pewność, skoro nie jest znana dokładna głębokość morza w miejscu skrzyżowania z trasą żeglugową do Świnoujścia ani dane o zagłębieniu rurociągu Nord Stream w tym miejscu? Obie firmy, jak również Urząd Morski w Szczecinie po odpowiedź na to pytanie odsyłają do Ministerstwa Skarbu Państwa, które nadzoruje prowadzenie rozmów w tej sprawie ze stroną niemiecką. Dlaczego właśnie z Niemcami? Ponieważ przecięcie naszego szlaku żeglugowego z rurociągiem Nord Stream będzie właśnie w niemieckiej strefie ekonomicznej. Niestety, do końca ubiegłego tygodnia MSP nie udzieliło nam odpowiedzi na ten temat.
Problem dla "zwykłego" portu
W związku z enigmatycznym zachowaniem podmiotów zaangażowanych w budowę gazoportu rodzi się też inne pytanie. Dlaczego, jeśli rurociąg Nord Stream nie zagraża - jak twierdzą - żegludze gazowców, władze RP zapowiedziały, że będą domagać się od strony niemieckiej zagłębienia Nord Stream w dnie morskim? Zapowiedź taką złożył na początku listopada wiceminister Skarbu Państwa Mikołaj Budzanowski.
"Niezakopanie gazociągu pod Bałtykiem może mieć określone implikacje w ogóle dla funkcjonowania portu w Świnoujściu, bo może utrudniać wpływanie do portu jednostek większych niż metanowe Q-flexy i kwestia ta będzie wyjaśniana przez odpowiedzialne za tę sprawę instytucje państwowe" - odpowiada biuro prasowe Gaz-Systemu.
- Chodzi o to, by nie zamykać możliwości rozwoju portu - mówi krótko Zenon Kozłowski, zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Szczecinie ds. Oznakowania Nawigacyjnego. - Terminal gazowy jest tylko jednym z elementów Portu Zewnętrznego - dodaje.
Rzeczywiście w Porcie Zewnętrznym, prócz budowy terminalu LNG i dwóch stanowisk do rozładunku statków dostarczających płynny gaz, przewidziano m.in. port schronienia, stanowisko do rozładunku statków typu Ro-Ro i zwykłych masowców. Obecnie do Świnoujścia mogą wpływać statki o zanurzeniu do 13,2 metra. Jednak Urząd Morski w Świnoujściu chciałby, aby docelowo do portu mogły zawijać jednostki o zanurzeniu do 15 metrów.
Dlaczego to takie ważne? - Większe statki przynoszą po prostu większe dochody dla portów - tłumaczy kpt. Józef Gawłowicz. Stąd też, jego zdaniem, teraz należy dopilnować, by rurociąg Nord Stream nie był ułożony zbyt płytko, bo później "byłoby to już zmartwienie tylko tych, którzy zgodzili się na takie, a nie inne ułożenie tej rury".
1,5 metra w dno...
Co zrobić, by rosyjsko-niemiecki rurociąg nie zablokował portów w Świnoujściu i Szczecinie? "Zdaniem specjalistów z Akademii Morskiej, rura powinna być zagłębiona w dnie na ok. 1,5 m, tzn. jej górna krawędź powinna znajdować się na głębokości ok. 18,5 m od lustra wody - tłumaczy rzecznik Zarządu Portów Morskich Szczecin i Świnoujście SA Wojciech Sobecki. W opinii ekspertów AM, zachowanie takich parametrów nie blokowałoby w przyszłości rozwoju obu portów.
Budowa głównej morskiej części rurociągu ma się zacząć już na początku przyszłego roku. Dlaczego dopiero teraz zwrócono uwagę na zagrożenie ze strony Nord Stream dla rozwoju portu w Świnoujściu? Z wypowiedzi przedstawicieli Urzędu Morskiego wynika, że zauważono je wówczas, gdy do Polski dotarły dokumenty dotyczące zagłębiania rurociągu w ramach uzgodnień środowiskowych na odcinku znajdującym się w niemieckiej strefie ekonomicznej.
Baltic Pipe też niezagrożony?
Wkopanie rurociągu Nord Stream może być też istotne dla planowanej budowy rurociągu Baltic Pipe, który jest jednym ze sposobów zapewnienia Polsce niezależnych od rosyjskich dostaw gazu. Oba rurociągi będą się przecinać w niedalekiej odległości od głównych tras rejsowych do Świnoujścia. Czy w takim razie konieczność dokonania kosztownej krzyżówki dodatkowo nie skomplikuje planów pogłębienia toru podejściowego do portu w Świnoujściu?
"Od strony technicznej krzyżowanie się gazociągów na morzu jest możliwe i bezpieczne dla eksploatacji gazociągów (przykład Morza Północnego)" - odpowiada biuro prasowe Gaz-Systemu, który odpowiada za budowę Baltic Pipe. Czy jednak już teraz nie należy zadbać, by budowa przyszłej krzyżówki tego rurociągu z Nord Stream była bezpieczna także dla rozwoju portu w Świnoujściu? "Z naszego punktu widzenia i założeń technicznych korzystniejsze jest wkopanie gazociągu Nord Stream. Taki wariant jest też korzystniejszy ze względów środowiskowych. Gdyby tak się nie stało, konieczne byłoby użycie innej technologii do krzyżowania się gazociągów" - twierdzi Gaz-System.
Przed szkodą czy po szkodzie
Budowa zarówno terminalu LNG, jak i planowanego wciąż rurociągu Baltic Pipe mają wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne Polski. Dobrze więc, że podmioty zaangażowane w te inwestycje wcześniej starają się o ich zabezpieczenie. W historii gospodarczej Polski ostatnich 20 lat zbyt wiele było sytuacji, w których byliśmy mądrzy, ale po szkodzie. Nie można sobie pozwolić na powtórzenie błędów w odniesieniu do omawianych inwestycji, tym bardziej że sam rurociąg Nord Stream jest zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa.
Mariusz Bober{jathumbnail off}
Porty, logistyka
Zakopać Nord Stream
16 listopada 2009 |
Źródło:
