Władze województwa wracają do pomysłu budowy gazoportu w Gdańsku i proponują, by u nas powstał pływający terminal, cztery razy tańszy od tego planowanego w Świnoujściu, na stałym lądzie. Na razie wszystko wskazuje jednak na to, że tej inwestycji na Pomorze nie przyciągniemy.
Jak ustaliliśmy, marszałek Jan Kozłowski (PO) pisze właśnie list do rządu z prośbą o lokalizację gazoportu w Gdańsku. Przypomnijmy, że przed wyborami parlamentarnymi w 2007 r. był to jeden ze sztandarowych postulatów lokalnej Platformy Obywatelskiej.
Jednak tuż po objęciu władzy premier Donald Tusk, a po nim także marszałek Kozłowski zgodzili się, żeby instalacje do przeładunku gazu powstały w Świnoujściu. Marszałek Kozłowski tłumaczył to wtedy tym, że "w obecnej sytuacji gospodarczej nie jest to już dla województwa tak pierwszorzędna inwestycja, jak wcześniej". Dodawał, że bezrobocie spadło, a tereny, na których miał stanąć gazoport, władze portu wykorzystają pod inne inwestycje.
Teraz, po ograniczeniu przez Rosję dostaw gazu do Europy, o konieczności budowy gazoportu, który zapewniłby dostawy surowca z innych krajów, znowu zrobiło się głośno. Tymczasem w Świnoujściu - już dwa lata po ogłoszeniu planów o budowie tam takiej instalacji - wciąż trwają prace projektowe. Jak ustaliliśmy, dokumentacja jest teraz opiniowana przez urzędników od ochrony środowiska. Analizują oni, ukończony w grudniu, raport o oddziaływaniu gazoportu na środowisko.
- Ten przeciągający się czas budowy terminalu w Świnoujściu identyfikujemy jako szansę dla Gdańska - mówi Mieczysław Struk (PO), wicemarszałek województwa. - Przez ostatni rok przybyło nam wiele argumentów przemawiających za umiejscowieniem inwestycji u nas.
Struk wymienia wśród nich: możliwość stworzenia w Zatoce Gdańskiej pływającego terminalu o większej przepustowości niż w Świnoujściu, budowę kawern (podziemnych magazynów) na gaz w Kosakowie, plany budowy w Gdańsku elektrowni gazowej dla miasta i dla rafinerii Lotosu.
- Tak naprawdę nigdy nie zrezygnowaliśmy z planów budowy gazoportu w Gdańsku, rozmawialiśmy jednak o tym z inwestorami prywatnymi - dodaje Mieczysław Struk. - W tej sprawie byli u nas eksperci z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Mamy wyraźną przewagę nad Świnoujściem, tamtejsze warunki nie pozwalają bowiem na pływający terminal.
Teoretycznie instalacje w Gdańsku mogłyby przeładowywać rocznie 6 mld m sześc., a ich budowa trwałaby do trzech lat. Koszt gazoportu w Świnoujściu szacuje się na 500 mln euro, zaś w Gdańsku na ok. 150 mln euro.
Krzysztof Katka {jathumbnail off}
Porty, logistyka
Pomorze jeszcze walczy o gazoport
19 stycznia 2009 |
