Wyprawa miała charakter krucjaty. Jej uczestnicy przekonani byli, że wyruszają do walki z bezbożnikami, którzy chcą narzucić Europie islam. Główną sprężyną ekspedycji był papież Pius V. Człowiek ten zasługuje na uwagę ze wszech miar. Kiedy wybrano go na urząd biskupa Rzymu, był już w podeszłym wieku, miał bowiem 62 lata. Trzeba podkreślić, że jak na owe czasy był to papież pobożny i uczony, na pewno zaś postać odpowiednia do prowadzenia reformy wewnętrznej Kościoła Rzymsko-Katolickiego, koniecznej w obliczu postępującej Reformacji. Pius V wywodził się z zakonu dominikańskiego. Był doktorem teologii. Słynął też, co istotne dla naszej opowieści, z nieprzeciętnego kultu, jakim otaczał Matkę Boską.
Różnie to przyjmowano. Pius V postulował np. usunięcie z Wiecznego Miasta prostytutek, zabronił mieszkańcom chodzenia do karczm, co pewien poseł wenecki skomentował uwagą, że papież chce zamienić Rzym w wielki klasztor. Jedną z najbardziej charakterystycznych pozostałości po nim jest biała sutanna noszona od jego czasów przez papieży. Dzisiaj czczony jest jako święty.
Jedna z legend mówi, że władca Turków - sułtan Selim II, patrząc kiedyś na morze, miał skonstatować, że bardziej niż chrześcijańskich okrętów boi się modlitw Piusa V.
Całkowite zwycięstwo
Bitwa pod Lepanto (świetnie opisana w wydanej kilka dni temu przez Dom Wydawniczy Rebis książce Rogera Crowleya „Morskie imperia” - czytaj: Wojny galer) uchodzi za ostatnią wielką bitwę morską rozegraną w średniowiecznym stylu. Jest to niewątpliwie prawda. Zwłaszcza, jeśli chodzi o Morze Śródziemne. Królowały tam galery – okręty i statki poruszane siłą mięśni wioślarzy (bardzo często niewolników albo jeńców), których pierwowzorów należałoby doszukiwać się już w starożytności. Posiadane przez te jednostki ożaglowanie miało charakter jedynie pomocniczy.
Walka przy użyciu galer była prosta. Najpierw okręty wzajemnie obsypywały się strzałami i kulami, a potem sczepiały w abordażu. Nawet jeśli na niektórych z nich instalowano już prymitywną artylerię, nie wpływała ona znacząco na taktykę walki.
Trudno dzisiaj dokładnie dociec, ile okrętów wzięło udział w bitwie pod Lepanto. Po chrześcijańskiej stronie, dowodzonej przez Juana de Austrię, było ich nieco mniej niż po tureckiej, pod wodzą Alego Monizindade. Jakkolwiek było, obie wystawiły po ponad dwieście okrętów. Oznacza to, że bitwę tę zaliczyć można śmiało do jednej z największych w historii wojen morskich. Tym bardziej, że na pokładach okrętów znajdowało się po obu stronach w sumie ponad sto pięćdziesiąt tysięcy ludzi! Słabym punktem floty tureckiej był fakt, że sporą część ich wioślarzy stanowili jeńcy chrześcijańscy. Innym ważnym czynnikiem osłabiającym Turków była mniejsza liczba broni palnej, zarówno ręcznej jak i dział.
Mobilizacja sił obu wojujących ze sobą stron postępowała od wiosny 1571 roku. Flota osmańska skoncentrowała się u wybrzeży Krety, a Świętej Ligi w Messynie. W połowie września 1571 roku flota koalicji wyszła w morze. Spotkanie wrogich zgrupowań nastąpiło 7 października w Zatoce Patraskiej na Morzu Jońskim, niedaleko miasta Lepanto.
Bitwa rozpoczęła się rano. Zanim doszło do śmiertelnego boju, Juan de Austria zawitał na kilkudziesięciu okrętach, gdzie osobiście zagrzewał żołnierzy, marynarzy i wioślarzy do walki. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak ważne będzie w niej morale.
- Przybyliście tu walczyć za Święty Krzyż, zwyciężyć albo zginąć! Czy macie jednak zwyciężyć czy zginąć, czyńcie dziś swą powinność, a zyskacie chwalebną nieśmiertelność! - przekonywał swoich podwładnych.
Do bezpośredniego zwarcia się okrętów w abordażu doszło w południe. Zacięta walka trwała około czterech godzin. Wczesnym popołudniem wiadomo już było, kto jest w niej zwycięzcą. Turcy zostali rozgromieni. Przełomowym momentem bitwy okazała się śmierć jej głównodowodzącego i ucieczka z pola bitwy części osmańskiej floty. Po tych wydarzeniach Turcy stracili ochotę do dalszej walki.
Zwycięstwo było całkowite. Chrześcijańska flota zatopiła co najmniej pięćdziesiąt tureckich galer, sama tracąc zaledwie kilkanaście. Ponad sto tureckich jednostek zostało zdobytych, zaledwie czterdziestu siedmiu udało się zbiec przed pogromem. O zaciętości walki niech świadczą straty poniesione przez obie strony – w bitwie zginęło 30 tysięcy Turków i ponad 7 tysięcy chrześcijan. Stawia to Lepanto w rzędzie nie tylko największych, ale i najkrwawszych bitew morskich w dziejach ludzkości.