W bitwie morskiej pod Lepanto (której rocznica wypada w najbliższą niedzielę) nie walczyli tylko ludzie. Matka Boska zmierzyła się tam z Allachem. I wygrała. Tak przynajmniej wierzyli ówcześni katolicy. Mało kto wie, że do dzisiaj wspominają tę batalię odmawiając w październiku... różaniec.
Nie było chyba w dziejach świata armii, która wyruszając do boju nie wierzyłaby, że boskie moce są właśnie po jej stronie. Tak było w czasach wojny trojańskiej, tak bywa i dzisiaj. I nie ma w tym niczego dziwnego. Jeśli ludzie mają wziąć udział w walce, szczególnie w takiej, z której nie wiadomo czy wyjdą cało, wolą wierzyć, że racja jest po ich stronie.
Zasada ta dotyczy także kampanii morskich. Najdobitniejszym chyba tego przykładem jest bitwa pod Lepanto, do której doszło 7 października 1571 roku u zachodnich wybrzeży Grecji. Naprzeciw siebie stanęli w niej Turcy i koalicja państw europejskich, a więc muzułmanie przeciw chrześcijanom.
Stawka wydawała się wielka. Jej uczestnicy, przynajmniej po chrześcijańskiej stronie, nie bez pewnych podstaw, żywili przekonanie, że zwycięstwo Turków oznaczać będzie w efekcie islamizację Europy. Gdyby tak się stało, dzisiaj modlilibyśmy się zapewne obracając twarze w kierunku Mekki.
W tej sytuacji swoje zwycięstwo chrześcijanie zinterpretowali religijnie. Rozumowanie było proste. Owszem, w batalii brali udział ludzie, ale bez nadprzyrodzonej ingerencji na najwyższym szczeblu, nie mogliby pokonać Turków. Kto im pomógł? Jak przystało na rzymskich katolików (bo to oni reprezentowali chrześcijaństwo w bitwie pod Lepanto), odpowiedź mogła być tylko jedna – oczywiście Matka Boska!
W cieniu islamu
Wiek XVI. Cóż to było za stulecie! Do dzisiaj uważa się je za jeden z najbardziej niezwykłych okresów w dziejach Europy. Był to bowiem czas zasadniczej zmiany w postrzeganiu wielu, uznawanych dotychczas za niepodważalne, pojęć. Znany współczesnym świat, został przewrócony do góry nogami.
Po pierwsze okazało się, że nie ogranicza się on tylko do Europy, Azji i północnej Afryki. Odkrycie Ameryki przez Krzysztofa Kolumba zapoczątkowało erę wielkich odkryć geograficznych, których ukoronowaniem była pierwsza wokółziemska wyprawa morska Ferdynanda Magellana.
Jego rejs udowodnił niezbicie i ostatecznie, że ziemia jest okrągła. Już to samo w sobie było rewolucyjne. Ale mało tego – Mikołaj Kopernik poszedł jeszcze dalej ogłaszając, że kula ziemska obraca się wokół słońca czyli odwrotnie niż do tej pory sądzono.
W tym samym czasie renesans zaowocował zdumiewającymi dziełami odkrywającymi piękno człowieka. Humanizm stanowił istotny wyróżnik tego stulecia. Na początku wieku XVI wybuchła też niespodziewanie Reformacja, która zachwiała już nie tylko ówczesnymi sądami na temat świata, ale także i Boga. Wystąpienie niemieckiego mnicha Marcina Lutra, a potem szwajcarskiego reformatora Jana Kalwina, doprowadziły do odnowy Kościoła, która zaowocowała powstaniem nowych wspólnot kwestionujących władzę papieża. Rzym zareagował własną reformą wewnętrzną, nazwaną Kontreformacją.
Niestety, podziały zaowocowały wojnami religijnymi. Tymczasem nad Europą zawisła groźba - Imperium Osmańskie. Rozwinęło się ono, drogą podbojów, z niewielkiego tureckiego państewka, zajmując systematycznie południowo-wschodnią część Morza Śródziemnego. Od tego momentu zagrożenie tureckie było stałym elementem polityki europejskiej właściwie aż do bitwy pod Wiedniem w 1683 roku, która definitywnie zakończyła ekspansję Turków na Starym Kontynencie.
W 1570 roku Turcja zażądała od Wenecji Cypru. Kiedy ta odrzuciła dyktat, wojska osmańskie zajęły wyspę. Doszło do brutalnej rzezi jej mieszkańców, po czym papież Pius V zorganizował doraźną koalicję, tzw. Świętą Ligę, w której pierwsze skrzypce grały Wenecja i Hiszpania. Jej celem było wzięcie odwetu na Turkach.
- Poprzedni artykuł
- Następny artykuł »»