Inne
W październiku kończy się umowa z dzierżawcą sopockiego molo, a po fiasku pierwszego przetargu nowego operatora nie ma. Miasto musi iść na ustępstwa, by ktoś chciał zadbać o atrakcję kurortu.

Przypomnijmy: pierwszy przetarg nie powiódł się, bo nie zgłosił się ani jeden chętny do zarządzania molem i mariną. Nieoficjalnie mówiono, że zawiniły zbyt wyśrubowane oczekiwania miasta, zwłaszcza co do remontu placu, znajdującego się przed molo

Najbardziej dziś prawdopodobny scenariusz zakłada, że miasto weźmie na siebie części kosztów, związanych z remontem nawierzchni placu. Szacuje się, że jego odnowienie może kosztować co najmniej 8 mln zł. Wcześniej urzędnicy chcieli, by te pieniądze z własnej kieszeni wyłożył w całości przyszły operator molo.

Część sopockich radnych zasugerowało władzom miasta, aby Sopot na własną rękę wyremontował nawierzchnię placu, a dopiero później starał się obciążyć częścią kosztów operatora. Prawdopodobnie jednak miasto na to się nie zdecyduje. Bardziej prawdopodobne, że remont placu stanie się elementem gry przetargowej.

Oznacza to, że kwota przeznaczona na remont (prawdopodobnie co najmniej 4 mln, czyli nie mniej niż 50 proc. kosztów remontu), jaką zaoferują chętni do zarządzania molem i mariną, będzie jednym z elementów przetargu. Im kwota większa, tym więcej punktów dla oferenta.

- Warunki nowego przetargu ogłosimy do końca sierpnia, by postępowanie mogło zostać rozstrzygnięte do 15 października - informuje Halina Biernacka, naczelnik Wydziału Kultury i Sportu w sopockim magistracie.

Prawdziwe problemy dla miasta zaczną się, jeśli znów nie zgłoszą się chętni na molo i marinę. Część pieniędzy na budowę przystani żeglarskiej pochodzi z dotacji unijnej, a jednym z warunków jej przyznania było właśnie wydzierżawienie przez miasto przystani. Obiekt ma zostać oddany do użytku przed przyszłorocznym sezonem. Do tego czasu nowy operator musi się więc znaleźć.

Jest jednak furtka. - Przyjęta w zeszłym roku przez radnych uchwała, przedłużająca okres dzierżawy molo przez Kąpielisko Morskie Sopot, przewiduje, że w momencie, gdyby nie udało się znaleźć nowego operatora do października, to możliwe będzie kolejne przedłużenie umowy z KMS - twierdzi Biernacka.

Pojawiają się jednak także inne propozycje. - Do momentu wybudowania mariny, molem mógłby zarządzać sopocki MOSiR. Ja osobiście nie obawiałbym się takiego właśnie rozwiązania - mówi Jarosław Kempa, radny PO.

Wszyscy liczą jednak na to, że "zejście" z części kosztów remontu Placu Zdrojowego skłoni inwestorów do wzięcia udziału w nowym przetargu. Pozostałe warunki prawdopodobnie nie ulegną zmianie. Miasto pozostanie więc przy 10-letnim okresie dzierżawy, a przyszły zarządca mola będzie musiał płacić ok. 400 tys. zł czynszu rocznie. Do tego dojdzie także tzw. czynsz początkowy - 3,5 mln zł). Do kasy miasta dzierżawca będzie musiał odprowadzać również nie mniej niż 20 proc. zysków z biletów wstępu na molo oraz część dochodów za cumowanie jachtów przy marinie.


Piotr Weltrowski
{jathumbnail off}
1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter