Ten zawód to wielka przygoda, choć pozornie nie dostarcza żadnych emocji. Owszem, nanoszenie punktów na mapę to mozolna praca, ale szukanie wraków na dnie morza to już zupełnie co innego. Kartografia to nie tylko zawód, ale i wielka pasja.
Czy kiedykolwiek patrząc na nawigacyjną mapę morską zastanawialiśmy się, ilu ludzi pracowało nad tym, aby nasze żeglowanie odbywało się bezpiecznie? Za kreskami i kropkami znajdującymi się na jednej tylko mapie kryje się praca kilkudziesięciu ludzi. Przygotowują plan czynności, które należy wykonać, ustalają współrzędne miejsca, które będą sondować, gromadzą sprzęt i przygotowują statek, którym popłyną w dany rejon.
- Wykonujemy sondaże torów wodnych do portów, badamy wraki echosondami i sonarami. Pod naszą opieką są również kotwicowiska oraz miejsca, w których ze względu na bezpieczeństwo żeglugi należy wykonać pomiary hydrograficzne - mówi Leszek Stromski, kierownik działu opracowań kartograficznych Urzędu Morskiego w Gdyni.
Praca Stromskiego zaczyna się w momencie zakończenia sondażu przez statek Hydrograf-10 i motorówkę Sonar-2. Jego rolą jest m.in. usunięcie zakłóceń w przekazywanym obrazie.
- Czasem trzeba namacalnie sprawdzić, co zakłóca obraz. Kiedyś podczas pomiarów wraku mocno zastanawialiśmy się, co takiego może być na środku okrętu, co wystaje na parę metrów ponad pokład jednostki. Kiedy nurkowie zeszli okazało się, że to ławica dorsza. Ale takie rzeczy można stwierdzić dopiero podczas osobistych wizyt - wyjaśnia Stromski.
Po obróbce danych powstaje plan batymetryczny z liczbami oznaczającymi głębokości. Później mapy trafiają do Biura Hydrograficznego Marynarki Wojennej, gdzie nanoszone są na nie zmiany w dnie oraz dodawane są nowo znalezione obiekty. Mapy wydaje się co parę lat, natomiast na bieżąco ukazują się wiadomości żeglarskie, a w nich aktualizacje np. dotyczące nowej linii brzegowej. Można je umieścić na starej mapie i są bardzo dokładne.
Ale w dziale kartograficznym powstają nie tylko mapy służące do żeglowania. Od roku Leszek Stromski wykonuje mapy stylizowane na stare.
- Najnowsza, namalowana praktycznie od początku, jest przygotowywana z okazji 90-lecia administracji morskiej w Polsce - mówi Stromski. - Będzie przedstawiała Zatokę Gdańską, w którą wplotę elementy przypominające o tej rocznicy. Ponadto w sierpniu Urząd Morski obejmie patronat nad maratonem, który odbędzie się w Jastarni i Władysławowie. Tu także wykorzystam elementy tej mapy rysując trasę maratonu i regat jachtów płynących z Władysławowa do Jastarni.
Mapy i dyplomy Stromskiego stylizowane na stare trafiły już do rąk wielu znanych postaci. Otrzymali je m.in. prezydenci Lech Wałęsa i Lech Kaczyński oraz prezydent Międzynarodowej Organizacji Morskiej Efthimios Mitropoulos.
Stylizowane mapy nie są przeznaczone do nawigacji, nie można na ich podstawie żeglować. Pełnią tylko, a może aż funkcję ozdobną. Z map wykonywanych przez Leszka Stromskiego szczyci się cały Urząd Morski, a jego dyrektor, kpt. ż.w. Andrzej Królikowski określa Leszka Stromskiego jednym słowem: pasjonat.
Dla samego Stromskiego stylizowanie map ma bardziej... słodki wymiar. - To zwieńczenie mojej pracy, oprawa - mówi. - To taki lukier na ciastku.
Opis pracy kartografa Leszka Stromskiego jest kolejnym artykułem z cyklu, w którym przedstawimy mieszkańców Trójmiasta wykonujących ciekawe, niecodzienne zawody.
Izabela Małkowska
{jathumbnail off}
Inne
On wie, jak wyglądają głębiny Bałtyku
08 czerwca 2010 |
Źródło:
