Inne
Pod patronatem "Rzeczpospolitej". Z kapitanem Krzysztofem Baranowskim gimnazjaliści okrążą żaglowcem świat

Żaglowiec
W pierwszy rejs Szkoły pod Żaglami popłynęła „Pogoria”, teraz będzie to „Fryderyk Chopin”
autor zdjęcia: Łukasz Głowala
źródło: Rzeczpospolita

"Czy wiesz, jak to jest, kiedy w czasie nocnej wachty gwizdnie ci koło ucha latająca ryba?" – pisał ponad 25 lat temu w swoim pokładowym dzienniku jeden z uczestników Szkoły pod Żaglami.

W 1982 r. z inicjatywy kapitana Krzysztofa Baranowskiego kilkudziesięciu 15-latków wzięło udział w słynnym półrocznym rejsie na trójmasztowym żaglowcu "Pogoria".

Pod hasłem "Śladami kultur morskich" popłynęli przez Morze Śródziemne i Ocean Indyjski do Indii i Sri Lanki, i z powrotem wokół Afryki do Polski. Lekcje szkolne odbywały się na pokładzie żaglowca i w portach. Rejs był nagrodą za pomoc niesioną przez młodych ludziom starszym i innym potrzebującym.

W tym roku gimnazjaliści mają szansę na podobną darmową wyprawę.

Dziewczyny wymarzły

W 1982 r. chętnych, by popłynąć, było ok. 2 tysięcy. O ostatecznym kształcie młodej załogi zadecydowały eliminacje.

– Pamiętam, że test sprawnościowy był tak trudny, że na pokład do Indii nie dostała się żadna z dziewczyn – opowiada "Rz" Anna Kinastowska-Bronikowska z Poznania, walcząca wówczas o udział w rejsie. – Popłynęli najsprawniejsi fizycznie, a więc sami chłopcy. Stworzyli grupę o nazwie Kaczory.

Dwa lata później popłynęły również najlepsze z dziewczyn. Kapitan Baranowski zorganizował im w ramach nagrody pocieszenia specjalny rejs dla Papug.

– Popłynęłyśmy do Montrealu, północnym szlakiem, koło Grenlandii. A wracałyśmy samolotem – mówi Kinastowska-Bronikowska. – To przeżycie nie do opisania! Była komuna, 20 km w głąb NRD nie można było wyjechać bez pozwoleń i stempli. A tu rejs i międzynarodowe porty. Cóż z tego, że trochę wymarzłyśmy? To była szkoła życia. Gdy wróciłam, miałam wrażenie, że jestem dużo doroślejsza, starsza od moich kolegów i koleżanek.

Zaraźliwa motywacja

Wyprawa Kinastowskiej z Papugami stała się rodzinną legendą, której wiele razy słuchała jej córka Agnieszka. Podobnie jak jej mama uprawia żeglarstwo. Na razie nie na morzach, ale na jeziorze Kołatkowskim koło Poznania. Jest w pierwszej klasie gimnazjum. O tym, że kapitan Baranowski znowu organizuje dla młodzieży rejs, usłyszały z mamą w Programie 3 PR.

– Natychmiast zaczęłyśmy przeczesywać Internet w poszukiwaniu szczegółowych informacji – opowiada Agnieszka. – Oczywiście wypełniłam ankietę. Dużo ćwiczę i czekam na zaproszenie do ostatecznych eliminacji. Współpracuję z Caritas.

(...)

Monika Janusz-Lorkowska
Czytaj więcej w "Rzeczpospolitej"
{jathumbnail off}
1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż