Inne
Z senatorem Krzysztofem Piotrem Zarembą, byłym członkiem PO (obecnie niezrzeszonym), rozmawia Mariusz Bober.

Grad i Tusk
fot. M. Borawski

Złożył Pan niedawno doniesienie do prokuratury w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa przy sprzedaży spółki Porta Styl Stoczni Szczecińskiej Nowa. Do jakich nieprawidłowości mogło dojść?

- Złożyłem zawiadomienie do szczecińskiej prokuratury, ponieważ otrzymałem list od związków zawodowych Stoczni Szczecińskiej, w którym napisano, że nabycie przez Agencję Rozwoju Przemysłu spółki Porta Styl, a wkrótce potem odsprzedanie jej było nieracjonalne. Skarb Państwa mógł na tym stracić. Poza tym w trakcie sprzedaży spółki urlopowano jej pracowników na mocy uchwalonej pod koniec ub.r. specustawy stoczniowej, by po sprzedaży Porta Styl znowu ich zatrudnić.

Kilka miesięcy temu rzucił Pan legitymację Platformy Obywatelskiej z powodu zaniedbań rządu w sprawie prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. Wskazywał Pan wtedy także na nieprawidłowości związane m.in. z zakupem rusztowań Stoczni Szczecińskiej przez kolegów posłów PO. Czy nowe sprawy pokazują, że w całej aferze chodziło po prostu o skok na majątek polskich stoczni?

- To była inna sprawa. Zwracałem uwagę na nieprawidłowości nie tylko z tego powodu, że rusztowania kupili koledzy posłów szczecińskiej PO. Ważniejsze jednak było przestrzeganie tego, co obiecywał rząd, mianowicie prywatyzacji stoczni w taki sposób, by utrzymać w niej produkcję. Sprzedaż tak ważnego elementu w działalności stoczniowej innemu podmiotowi niż ten, który chce kupić większość majątku stoczniowego, pokazywał, że temu rządowi nie zależy na utrzymaniu produkcji w obu stoczniach. Gdy tylko zaczęły się tam kłopoty, wielokrotnie starałem się interweniować, aby rząd znalazł szybko inwestora, który przejmie oba przedsiębiorstwa i utrzyma w nich produkcję. Gdy PO przejęła władzę, był na to wciąż dobry moment, bo w tym czasie utrzymywała się koniunktura w branży stoczniowej. Niestety, przez dwa lata rząd nie zrobił nic, by przeprowadzić prywatyzację. Dlatego nie mogłem dłużej uwiarygodniać tego gabinetu i jednocześnie stawać przed moimi wyborcami ze Szczecina, skąd pochodzę, których losy zależą od sytuacji stoczni. Zaniedbania rządu doprowadziły do tego, że dziś kilka tysięcy ludzi nie ma pracy.

Dziwny sposób sprzedaży spółek związanych ze stoczniami połączony jest z nieprawidłowościami, o których mówią stenogramy podsłuchów CBA? Ustawiano przetarg na sprzedaż majątku obu stoczni pod jednego inwestora, w dodatku niewiadomego pochodzenia?

- To jest już całkowicie odrębna sprawa dotycząca przebiegu tzw. procesu prywatyzacji. Materiały CBA opublikowane w prasie pokazują jednak, że rząd wcale nie panuje nad tym procesem.

Minister Aleksander Grad utrzymuje, że Ministerstwo Skarbu Państwa nie faworyzowało inwestora, a jedynie zabiegało o to, by zapewnił dalszą produkcję w obu stoczniach. Z ujawnionych materiałów CBA można jednak wysnuć wniosek, że rząd jeszcze przed upadłością stoczni celowo zniechęcał wcześniejszych inwestorów zainteresowanych ich kupnem, którzy mogli uratować oba zakłady, a przynajmniej zapewnić kontynuowanie produkcji. Jak było naprawdę?

- Nie wiem, czy MSP faworyzowało tzw. katarskiego inwestora, ale na pewno dwa lata temu można było jeszcze uratować stocznie, starając się o przejęcie ich przez podmiot, który rzeczywiście zapewniłby w nich produkcję. Trzeba było jednak chcieć i działać.

Teraz jest już za późno?

- To zależy, jak na to spojrzeć. Z jednej strony stocznie zostały doprowadzone do ruiny. W dodatku przeżywamy światowy kryzys. Ale właśnie dlatego są też pewne możliwości. Przecież teraz m.in. Niemcy organizują pomoc publiczną dla upadającego Opla i Komisja Europejska wcale nie protestuje. Do tego trzeba jednak odwagi, by w razie potrzeby "postawić się" unijnym komisarzom. Czy ten rząd stać na to?

Dotychczasowe dwa lata sprawowania władzy pokazały raczej coś przeciwnego - wręcz podlizywanie się KE. Dlaczego w takim razie rząd dał się nabrać niewiarygodnemu funduszowi, choć cały proces - jak zapewnia - był zabezpieczany przez ABW i CBA?

- Nie wiem, co robiły służby specjalne. Ale w sytuacji, do jakiej doprowadził rząd, być może szukał kogokolwiek, kto przejmie majątek stoczni, a teraz, gdy na rynku panuje dekoniunktura, rzeczywiście trudno będzie znaleźć chętnych na ich zakup.

Czy w takim razie można mówić o aferze stoczniowej? Minister Aleksander Grad twierdzi, że wymyśliły ją CBA i media.

- Niewątpliwie aferą jest to, że dwie stocznie zatrudniające kilka tysięcy ludzi zostały doprowadzone do upadku. Skutkiem tego może być też bankructwo wielu firm kooperujących z nimi. W ten sposób zostanie zapamiętany ten rząd i tak będzie wspominany przez historię.

Dziękuję za rozmowę.
{jathumbnail off}
1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6859 3.7603
EUR 4.2349 4.3205
CHF 4.5095 4.6007
GBP 4.9485 5.0485