
Aleksandra Kozłowska, Michał Jamroż: Niezła ta wycieczka Opływem Motławy. Zwłaszcza dla kogoś, kto na razie nie ma urlopu i przez te kilka godzin na wodzie może poczuć się jak na wakacjach.
Przemysław Siudem: - Właśnie. To dobra propozycja zarówno dla turystów, jak i mieszkańców Gdańska. Miasto z wody zupełnie inaczej wygląda. Ludzie zaczynają to doceniać, stąd nasz pomysł na wycieczki z przewodnikiem. Będziemy je organizować do końca września. W zależności od zainteresowania uczestników - powinno się zebrać około dziesięciu osób - przewodnik opowiada o historii mijanych miejsc albo o atrakcjach przyrodniczych. Bo Motława, choć spokojna i trudno się na niej wywrócić, bardzo się zmienia na tej trasie - mijamy nabrzeża typowo miejskie, przemysłowe, w końcu porośnięte trzciną i liliami niczym kaszubskie jeziora. Żyją tu kaczki, łabędzie, łyski, nurki...
Woda wygląda na zaskakująco czystą.
- Bo wyzbieraliśmy śmieci. Co tydzień, dzięki dofinansowaniu z Urzędu Miasta, zatrudniony przez nas pracownik wypływa w teren kanadyjką i zbiera po kilkanaście wielkich worków wszelkiego śmiecia: butelek, plastikowych kubków, folii. Najwięcej jest ich w trakcie trwania Jarmarku Dominikańskiego. Ale sama woda faktycznie jest czysta. Najlepiej świadczy o tym fakt, że od jakiegoś czasu pojawiły się tu raki, żyją też małe krabiki i nawet żółwie. Sam widziałem niedawno pod jednym z mostów dwa okazy. Szkoda tylko, że z postawionych przez nas tablic dydaktycznych informujących o przyrodzie Motławy, ostała się tylko jedna, reszta została kompletnie zdewastowana. Ta, która jeszcze jest, informuje o owadach, które zamieszkują te wody. Wśród nich są ważki, nartniki, pływaki żółtobrzeżki.
Prawdziwa lekcja biologii.
- Tak, wycieczka ma służyć edukacji. Może dlatego na kajaki zgłasza się coraz więcej rodziców z dziećmi. Wzrosła też liczba tatusiów z pociechami. Nawet z takimi całkiem małymi, które ojciec trzyma w nosidełku.
Woda niesie jednak zagrożenia. Zdarzało się, że ktoś się wywrócił z kajakiem?
- Na pewno nie z powodu fal. Tu utrapieniem bywają skutery wodne. Niedawno jakiś smarkacz podjechał tak blisko starszej pani w kajaku, że się przewróciła. Ludzie skarżą się też czasem na agresywne łabędzie i dzieciaki atakujące z brzegu turystów na wodzie. Na Dolnym Mieście zdarzało się, że nudzące się nastolatki rzucały kamieniami albo kępami trawy obok przepływających kajaków.
Wycieczka Opływem Motławy to niejedyna trasa, którą można przebyć kajakiem.
- Jasne, że nie. Piękne zielone tereny zobaczymy, gdy popłyniemy w górę Motławy, do Krępca. Po drodze do rzeki wpadają jej dopływy - Radunia i Czarna Łacha, na fantastycznej nadbrzeżnej polanie można urządzić sobie piknik. Jest też możliwość wypożyczenia kajaka na dwa dni. Wtedy, mając już trochę wprawy można popłynąć do Sobieszewa - co potrwa jakieś cztery, pięć godzin - tam przenocować i wrócić następnego dnia.
Czy turystyka wodna w Gdańsku ma przyszłość?
- Byłoby dobrze. Ale jak na razie działająca jeszcze w ubiegłym roku wypożyczalnia rowerów wodnych na Motławie nie przetrwała sezonu.
Aleksandra Kozłowska, Michał Jamroż{jathumbnail off}