Inne
103 schodki, do tego 12-stopniowa metalowa drabinka i światło, które dociera aż do Helu. Jedyna w Polsce latarnia morska z działającą kulą czasu i prawdziwym latarnikiem stoi w Nowym Porcie.

Latarnik
Fot. Rafał Malko / AG

Skawiński, bohater słynnej sienkiewiczowskiej noweli, mieszkał w mikroskopijnym pokoiku w latarni morskiej i codziennie wspinał się na strome schody, by na jej szczycie rozpalić ogień. Latarnik z lektury szkolnej to synonim samotności. Tymczasem w gdańskiej latarni cały czas ruch. Nawet w brzydką pogodę i zacinający deszcz. - W sezonie, czyli od maja do września, przewija się tędy około 10 tysięcy turystów - mówi latarnik Jacek Michalak, polski inżynier, były marynarz z Kanady. Właścicielem ceglanej latarni w Nowym Porcie został osiem lat temu. - Była opuszczona, przez wybite okna hulał wiatr, na górę wchodziło się, przeskakując przez pokruszone stopnie - wspomina Michalak. - Remont zajął mi trzy lata. Zostawiłem oryginalne XIX-wieczne elementy, jak choćby rozpraszającą światło soczewkę Fresnela. Ale 2000-watową żarówkę, zastąpiłem 200-watową. Inaczej wszyscy byśmy oślepli. I latarnię udostępniłem ją zwiedzającym.

Latarnia w Nowym Porcie po raz pierwszy wskazała drogę statkom w 1894 r. Zbudowana została na wzór latarni stojącej w Cleveland w Ohio. Przez małe okienko widać pobliskie Westerplatte. - To stąd 1 września 1939 r. padły pierwsze strzały w stronę tamtejszej polskiej bazy - opowiada latarnik. - Ostrzałem odpowiedziała jedyna polska armata, znajdująca się wtedy na cyplu. Do dziś zachowały się ślady po kulach. Tę armatę zabrali później Niemcy. Latarnia wskazywała drogę statkom wpływającym od strony Helu do portu gdańskiego aż do 1984 r. Potem zastąpiła ją nowo wybudowana latarnia w Porcie Północnym. Od samego początku na szczycie latarni działała kula czasu. Metalowa ażurowa bania, uwolniona elektrycznym sygnałem z telegrafu w samo południe opadała w dół, zaś kapitanowie statków stojących w porcie i na redzie mogli dokładnie dostroić swoje chronometry. Kulę zniszczyła burza, szalejąca w 1929 r. Jej replika wróciła na latarnię rok temu. Zrekonstruowana kula ma średnicę 1.6 metra i waży ok. 75 kilo. - Pokazuje czas cztery razy dziennie: o godz. 12, 14, 16 i 18 - mówi Jacek Michalak. - Kiedyś to latarnik wciągał kulę na wysokość 3,2 m, kręcąc korbą. Teraz zastąpił go automat. A sygnał radiowy dostajemy z Europejskiego Centrum Czasu w Niemczech

Latarnia znajduje się przy ul. Przemysłowej 6A. Można dojechać tam zabytkowym tramwajem, który do 30 sierpnia odjeżdża w soboty i niedziele o godz. 13.20 spod Bramy Wyżynnej lub zwykłą 15. Zwiedzać ją można codziennie od 10 do 18. Bilety: normalne - 6 zł, ulgowe - 4 zł, rodzinne - 12 zł.


Aleksandra Kozłowska, Jowita Kiwnik
{jathumbnail off}
1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6916 3.7662
EUR 4.2384 4.324
CHF 4.5157 4.6069
GBP 5.0218 5.1232