Zaledwie tydzień po tym, jak załoga statku Carnival Paradise uratowała grupę uchodźców z dryfującej łodzi u wybrzeży Kuby, marynarze z innego wycieczkowca należącego do tego samego armatora - Carnival Cruise Line - podjęła się kolejnej akcji ratunkowej, tym razem na drugim końcu świata.
W czwartek, 22 maja załoga statku Carnival Splendor uratowała cztery osoby i trzy psy, które utknęły na pokładzie uszkodzonego katamaranu na Południowym Pacyfiku.
Statek płynął na południe od Nowej Kaledonii, gdy Centrum Koordynacji Ratownictwa Morskiego w Noumea poinformowało o tym, że załoga uszkodzonego jachtu, zagrożonego zatonięciem potrzebuje pomocy. Statek Carnival Cruise Line natychmiast skierował się w stronę miejsca zdarzenia i po pięciu godzinach udało się przeprowadzić akcję ratunkową. Czterech żeglarzy i ich trzy psy bezpiecznie ewakuowano na pokład Carnival Splendor, gdzie podano im żywność, wodę oraz zapewniono pomoc medyczną - czytamy w komunikacie firmy.
Jedna z uratowanych par opisała swoje przeżycia i niezwykłą reakcję załogi statku wycieczkowego we wzruszającym liście skierowanym do całej załogi Carnival Cruise Line. Ambasador marki Carnival Cruise Line, John Heald, opublikował go na Facebooku.
„Do całej załogi Carnival, nazywamy się Juli i Ivan, jesteśmy dwójką 25-letnich Argentyńczyków, którzy od roku podróżują po świecie. Nieco ponad miesiąc temu mieliśmy okazję przepłynąć z Australii na Fidżi katamaranem i, jak wszyscy wiecie, nie zakończyło się to tak, jak oczekiwaliśmy. Po ośmiu dniach przeprawy przez Ocean i utracie obu silników złapała nas burza, która najpierw sprawiła, że myśleliśmy, że uderzy w nas piorun, a ostatecznie złamała nasz maszt. Potem zaskoczył nas wiatr sięgający 50 węzłów (red. około 92,6 km/h). Znajdowaliśmy się 200 mil morskich od Nowej Kaledonii i była to nasza pierwsza taka przeprawa, więc byliśmy śmiertelnie przerażeni” – czytamy w liście.
Żeglarze dodali w nim, że skontaktowali się ze wszystkimi stacjami brzegowymi, z którymi mogli się połączyć, ale przez wiele godzin nie otrzymali odpowiedzi, aż głos kapitana Carnival Splendor, Eduardo Ferrone, dał im nadzieję.
„Po dwóch godzinach bez żadnych wiadomości otrzymaliśmy telefon od waszego kapitana, który powiedział, że wie o naszej sytuacji i że podwajając prędkość w środku burzy, może dotrzeć do nas w ciągu pięciu godzin. To była i zawsze będzie najlepsza wiadomość w naszym życiu” – podkreślono w liście.
Carnival Splendor dotarł na miejsce o 3 nad ranem i natychmiast rozpoczął akcję ratunkową, która przebiegła bardzo sprawnie.
„Ten statek i jego załoga nie tylko nas uratowali, ale także obdarzyli nas życzliwością, ciepłem, uśmiechami i troską, dzięki czemu powrót do zdrowia był zupełnie innym doświadczeniem i znacznie łatwiejszym. Nie ma słów, które mogłyby wyrazić naszą wdzięczność za udział w tej akcji ratunkowej".
List zakończył się serdecznymi słowami wdzięczności dla kapitana i kilku innych członków załogi.
„Wszystkim wam dziękujemy za ciepłe słowa i traktowanie. Gdyby nie wy, ta historia potoczyłaby się zupełnie inaczej” – dodali. „Będziemy na zawsze wdzięczni Carnival Cruise Line”.
AL, z mediów, rel (Carnival Cruise Line)
Fot.: Carnival Cruise Line