Gdańskie tramwaje wodne to dobry pomysł - gorzej z realizacją. Tak o pierwszym sezonie działania nowych linii mówią ich użytkownicy. W przyszłym roku jednak zmian nie będzie.
Gdańskie tramwaje wodne, z Żabiego Kruka na Westerplatte i Targu Rybnego do Narodowego Centrum Żeglarstwa w Górkach Zachodnich, kursowały od czerwca do końca września. Już po kilku dniach działania zaczęły wzbudzać kontrowersje. Krytykowano ich powolność, złe rozmieszczenie przystanków, czas postojów, zbyt małą liczbę kursów (Czytaj: Tramwaj zwany niewypałem?). Pod wpływem krytyki ZTM skorygował nieco rozkład, ale to nie załatwiło problemu.
Jeden z mieszkańców Gdańska, który wybrał się tramwajem na Westerplatte i do położonej po drugiej stronie Motławy latarni morskiej, nie zwiedził żadnego z tych obiektów.
- Kiedy zatrzymaliśmy się koło latarni i chciałem ją zwiedzić, kapitan powiedział, że zaraz odpływa i nie zdążę na nią wejść i wrócić na statek - opowiada - Kompletny bezsens: nie można wejść na jedną z największych atrakcji na tej trasie, tramwaj stoi tam tylko kilkanaście minut!
Podobnie z przystankiem przy Westerplatte.
- Tam również tramwaj stoi kwadrans, a tyle czasu trzeba, by dojść z przystanku na miejsce, o zwiedzaniu i powrocie nie wspominając - opowiada mężczyzna. - Posiedziałem więc sobie na brzegu i wróciłem. Czekanie na następny tramwaj mijało się z celem, bo miał przypłynąć dopiero za kilka godzin.
Według zawiedzionego pasażera rozwiązaniem byłby albo odpowiednio dłuższy postój tramwaju, albo następny, który przybijałby godzinę później.
- Idea tramwajów jest jak najbardziej słuszna, aż wstyd, że nastąpiło to tak późno - mówi mieszkaniec Gdańska. - Sama jednostka i jej obsługa nie budzi moich zastrzeżeń. Jak na początek nie jest źle, ale koniecznie trzeba zmienić godziny kursów i czas postojów.
Mirosław Rybczyński już w 1988 roku, z ramienia Centrum Techniki Okrętowej, interesował się tematem gdańskich tramwajów wodnych. Krytycznie ocenia pierwszy sezon funkcjonowania nowych linii, przede wszystkim nie podobają mu się same jednostki, przywiezione z Sankt Petersburga.
- Jestem zawiedziony tymi łódkami, jakieś niezgrabne, nieładne, stare buble - mówi. - O wiele lepsze byłyby takie, które pływają w Amsterdamie: szybsze, lżejsze, eleganckie, przeszkolone od góry, dzięki czemu nawet w niepogodę można podziwiać widoki, architekturę, co pozwoliłoby na przedłużenie sezonu ich kursowania. Prowadzi się je podobnie jak tramwaj naziemny: jest tam motorniczy, no i pilot. Poza tym, posiadają napęd, dzięki któremu nie wytwarzają fali powodującej podmywanie brzegów.
- Mimo wszystko uważam, że tramwaje wodne komunikacyjne i turystyczne powinno się promować na trasach gdańskich, ale także dalej: na trasy wodne Żuław, zwłaszcza Pętli Żuławskiej, co znacznie wydłużyłoby sezon ich wykorzystania na tym obszarze - dodaje Rybczyński. - Temat wymagałby jednak wyjaśnienia wielu szczegółów, zorganizowania co najmniej seminarium z udziałem wszystkich zainteresowanych specjalistów.
Jarosław Zając, kierownik sekcji usług przewozowych ZTM, nie pozostawia złudzeń. Jak mówi, w przyszłym roku ani częstotliwość kursowania tramwajów, ani ich liczba się nie zmieni.
- Na tę chwilę mogę powiedzieć, że wszystko pozostaje po staremu - mówi kierownik Zając tłumacząc, że decydują w tym wypadku kwestie budżetowe - na nowe linie, nie mówiąc już o nowych jednostkach, nie będzie po prostu pieniędzy.
ZTM jeszcze nie obliczyło ilu pasażerów skorzystało z nowych linii i jaki był ich ostateczny koszt. W połowie sezonu obłożenie na liniach F5 i F6 wynosiło około 30 procent.
Czytaj także: Miasta z wody
Tekst i zdjęcie: Czesław Romanowski
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.