Prawo, polityka

Kopenhaga, która do końca roku przewodniczy rozmowom legislacyjnym w Radzie UE, stoi przed poważnym kryzysem. Jej plan szybkiego przyjęcia nowego celu redukcji emisji do 2040 roku traci poparcie, bo największe państwa członkowskie naciskają na odłożenie głosowania.

Duńska prezydencja w Radzie UE miała ambitny plan: do połowy września doprowadzić do politycznego porozumienia w sprawie kolejnego kamienia milowego unijnej polityki klimatycznej – redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2040 roku. Celem było pokazanie światu, że Europa utrzymuje pozycję lidera transformacji energetycznej i z tą narracją występuje zarówno podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ we wrześniu, jak i na listopadowym szczycie klimatycznym COP30.

Jednak plan Kopenhagi zaczął się chwiać już w pierwszych dniach wrześniowych negocjacji. Kilkanaście państw członkowskich zażądało, aby decyzja nie zapadła na szczeblu ministrów środowiska 18 września, ale została przesunięta na poziom przywódców państw i rządów – najwcześniej podczas posiedzenia Rady Europejskiej pod koniec października.

Francja i Niemcy po stronie zwłoki

Inicjatorem blokady jest Francja, która 2 bm. oficjalnie wezwała do przesunięcia rozmów. Według dyplomatów, podobne stanowisko przyjęły Włochy, Polska, Węgry, Czechy, Słowacja i Łotwa, a także Austria i Bułgaria. W czwartek 4 bm. rano Polska zorganizowała spotkanie dla około 15 krajów, aby przedyskutować scenariusze dalszego opóźnienia.

Berlin, choć początkowo niejednoznaczny, również coraz wyraźniej skłania się ku paryskiemu scenariuszowi. Przedstawiciel niemieckiego rządu przyznał, że kanclerz Friedrich Merz uznaje przeniesienie tematu na poziom liderów za priorytet. Resort środowiska kierowany przez socjaldemokratów próbował jeszcze studzić te spekulacje, tłumacząc, że stanowisko Niemiec formalnie nie zostało ustalone, ale polityczny sygnał z Berlina jest jasny: pośpiech Kopenhagi nie zyska wsparcia.

Mimo rosnącej presji duńska prezydencja pozostaje przy swoim harmonogramie.

Dania zdaje sobie sprawę, że przesunięcie negocjacji na szczyt przywódców grozi nie tylko stratą na wizerunku, ale też realnym osłabieniem polityki klimatycznej. Na poziomie liderów łatwiej o blokadę ze strony państw sceptycznych, takich jak Węgry czy Polska. Zwłoka oznaczałaby również brak wspólnego unijnego sygnału przed COP30.

Gra o symbol i realne ryzyko

Przyspieszenie przyjęcia celu redukcyjnego do 2040 roku miało wymiar nie tylko polityczny, ale i praktyczny. Zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej, nowy kamień milowy stanowiłby pomost między neutralnością klimatyczną planowaną na 2050 rok, a obecnym celem na 2030. Bez tego przejściowego punktu, strategia klimatyczna UE mogłaby utracić wiarygodność w oczach partnerów międzynarodowych i inwestorów.

Jednak im bliżej daty głosowania, tym bardziej jasne staje się, że Kopenhaga stoi samotnie wobec koalicji największych państw członkowskich. Czy Dania zdoła utrzymać harmonogram i zbudować większość, czy też cel klimatyczny na 2040 rok stanie się zakładnikiem rozgrywek politycznych w Radzie Europejskiej?

Mateusz Gibała

1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter