Inne

Zanim to się jednak stało, na celowniku SB znalazł się sam „Fotograf”. Brak efektów jego pracy zaczął budzić podejrzenia “bezpieki”. Jeden z funkcjonariuszy tak opisuje spotkanie, jakie odbył z tajnym współpracownikiem 20 sierpnia 1985 roku: „Spotkanie (..) wymusiłem udając się (...) ok. godz. 9.15 do miejsca jego zamieszkania. Drzwi do mieszkania otworzyła kobieta w wieku ok. 55-60 lat, która poinformowała, że zainteresowany wyszedł z psem na spacer, ale powinien zaraz wrócić. Postanowiłem zaczekać na zewnątrz. Po chwili nadszedł (...), poszedłem mu naprzeciw, gdy mnie zobaczył, był zaskoczony, nie potrafił ukryć zmieszania. Po przywitaniu się, tłumaczył iż był bardzo zajęty, kilka razy próbował kontaktować się ze mną telefonicznie, lecz nikt nie odbierał telefonu: z telefonami też miał kłopoty, większość niesprawnych. Mówił szybko i chaotycznie, kiedy spostrzegł, iz zachowuję się spokojnie a rozmowę sprowadziłem na konkretny i interesujący nas temat wyraźnie uspokoił się i zdał relację z przebiegu rejsu oraz wykonania zadań. Rozmowę prowadziliśmy w samochodzie tajnego współpracownika (stara, zniszczona Warszawa).(...) Uważam iż tajny współpracownik pseudonim “Fotograf” nie postępuje uczciwie i lojalnie wobec naszej Służby. Przekonany jestem, iż fakt współpracy traktuje jako parawan dla swoich nielegalnych transakcji handlowych i uprawiania przemytu. W tej sytuacji nie można wykluczyć prowadzenia przez tajnego współpracownika pseudonim “Fotograf” podwójnej gry w kontakcie z ośrodkami wywiadu któregoś z państw NATO. Wnioskuję za dalszym utrzymywaniem kontaktu z „Fotografem” na dotychczasowych zasadach bez wzbudzania podejrzeń z jego strony; jednocześnie objęcie go dokładną i wnikliwą kontrolą operacyjną przy wykorzystaniu osobowych i technicznych środków pracy operacyjnej.

Bezpośrednim efektem fiaska “Akwenu” była także propozycja, aby: “Założyć kartotekę operacyjną członków załóg jachtów biorących udział w rejsach zagranicznych. Ustalić pełne dane osobopoznawcze, kontakty i ich charakter – typować kandydatow na tajnych współpracowników. Objąć kontrolą operacyjną załogi jachtów wypływające w rejsy zagraniczne”.

Penetracji nie stwierdzono

“Akwen” nie był jedyną sprawą jaką podjął aparat bezpieczeństwa Polski Ludowej wobec ludzi morza. “Bezpieka” szczególnie mocno interesowała się załogami pływającymi na statkach handlowych. Kiedy się rozmawia z marynarzami znającymi realia PRL-owskiej żeglugi, wielu twierdzi, że miało świadomość, iż na każdym statku była jakaś “esbecka kapucha”, czyli donosiciel. Po przejrzeniu dokumentów przechowywanych w IPN trzeba im przyznać rację. Z małym tylko sprostowaniem: Na jednym statku bywało nieraz nawet po kilku tajnych współpracowników.

Oto na przykład sprawa obiektowa kryptonim “Targowica” (IPN Gd 003/133, dwa tomy, ponad 400 stron dokumentów) prowadzona w latach 1963-1978 (faktycznie zaś do 1967 roku), w celu rozpracowania załóg polskich statków pływających do Izraela oraz ich pasażerów. Obejmowała ona statki Kopernik i Oliwa obsługujące linię Gdańsk-Hajfa.

“Bezpieka” podejrzewała, że nasi marynarze wykorzystywani są do celów wywiadowczych, utrzymania łączności pomiędzy osobami w Izraelu i Polsce oraz do przewozu przesyłek i listów na tej trasie. Dla sprawdzenia tych podejrzeń posłużono się informacjami pochodzącymi od tajnych współpracowników pseudonimy m. in. “Henryk”, “Wolski”, “Twardy”, “Jan”, “Stefan”, “Niedziałek”, “Jurek”, “Zbyszek”, “Palma”. Dodatkowo w dwu kabinach pasażerskich na Oliwie, gdzie dochodziło do spotkań Polaków z Izraelczykami, zainstalowano podsłuch, który obsługiwano przez szesnaście godzin na dobę!

Wszystko jednak na nic. Nie potwierdzono bowiem ani jednej próby werbunku polskich marynarzy przez izraelskie służby specjalne. Efektem inwigilacji był jednak zgromadzony obszerny materiał mający charakter obyczajowy i kryminalny. Na marginesie warto w tym momencie zauważyć, że nie spotkaliśmy sprawy obiektowej, w toku której “bezpiece” udało się złapać choćby jednego szpiega, a były one zakładane z reguły właśnie w celu ochrony kontrywiadowczej jakiejś ważnej instytucji, przedsiębiorstwa czy organizacji Polski Ludowej.

Przykładem na to jest także inna sprawa obiektowa o kryptonimie “Nafta” (IPN Gd 003/115, jeden tom, ponad 200 stron dokumentów) prowadzona mniej więcej w tym samym czasie (tj. w latach 1963-1977) co “Targowica”. Dotyczyła ona floty zbiornikowców Polskich Linii Oceanicznych transportujących ropę naftową z portów czarnomorskich do portów w Gdańsku i Gdyni. Choć w jej toku nie stwierdzono działalności o charakterze wywiadowczym, to jak napisano w jednym z dokumentów: “we współpracy z towarzyszami radzieckimi ustalono szereg osób i adresów w portach czarnomorskich, z którymi kontaktowały się załogi naszych statków. Ustalono również, że kontakty te mają charakter handlowo-przemytniczy”. Według bezpieki było to bardzo groźne, gdyż jak uzasadniano, “zjawisko to jest o tyle niebezpieczne, że w znacznym stopniu dezorganizuje pracę i odciąga marynarzy od należytego wykonywania swych obowiązków zawodowych. W celu ukrycia towarów przeznaczonych do przemytu marynarze rozkręcają w maszynach różne agregaty, kotły i butle, co o ile chodzi o zbiornikowce, może spowodować nieobliczalne następstwa i narazić naszą gospodarkę na poważne straty”.

1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6661 3.7401
EUR 4.2229 4.3083
CHF 4.4858 4.5764
GBP 4.9451 5.0451