“I tak kończy się walka U-Bootów w Kanale La Manche, w którym znów wspaniale się spisał stary dobry duch bojowy broni podwodnej. Ogólny obraz działań pokazuje nam, że akcja ta, wbrew wszystkim uprzednim obawom i pojawiającym się na bieżąco wątpliwościom, była słuszna i w nadzwyczaj trudnych warunkach przyniosła nam dobre rezultaty przy wprawdzie ciężkich, ale jednak możliwych do zaakceptowania stratach (podkreślenie - red). Uderzyła ona w zaopatrzenie nieprzyjaciela nawet jeśli nie w sposób decydujący, to jednak dotkliwy, odciążający przez to nasze oddziały walczące na lądzie” - tak zapisał w dzienniku działań wojennym, 15 września 1944 roku, admirał Dönitz. Po latach, przytaczając ten fragment swoich ówczesnych odczuć, we wspomnieniowej książce, w żaden sposób ich nie skomentował.
Lektura publikacji Dönitza zatytułowanej “10 lat i 20 dni” daje podstawy do tego, aby twierdzić, że admirał miał pełną świadomość beznadziejności podejmowanych przez Kriegsmarine, a w szczególności U-Booty, działań wobec operacji “Neptune”. Podejmował je jednak z uporem graniczącym z fanatyzmem.
Według najdokładniejszych i najbardziej chyba wiarygodnych szacunków dokonanych przez jednego z najwybitniejszych znawców historii niemieckiej floty wojennej podczas drugiej wojny światowej Jürgena Rohwera, od momentu rozpoczęcia alianckiej inwazji, do końca sierpnia 1944 roku, operujące z Francji i Norwegii U-Booty, zatopiły w sumie 26 alianckich jednostek pływających – w tym 14 statków o pojemności ok. 60 tys. BRT i 12 okrętów wojennych o łącznym tonażu 13 tys. ton. To żałośnie mało w porównaniu z liczbą jednostek wchodzących w skład floty inwazyjnej liczącej, przypomnijmy, ponad 5 tys. statków i okrętów.
Liczby te stają się jeszcze bardziej żałosne, kiedy zestawi się to z faktem, że mniej więcej w tym samym okresie na dnie spoczęło w sumie 20 U-Bootów z około tysiącem marynarzy na pokładach. Do listopada 1944 roku straty te wzrosną do siedemdziesięciu dwóch jednostek obsadzonych przez około 3, 5 tys. ludzi.
Czy Karl Dönitz miał prawo wysyłać ich wszystkich na niemal pewną śmierć? Czy były to straty, jak sam twierdził, możliwe do zaakceptowania? Odpowiedź na to pytanie obciąża jego sumienie.
Tomasz Falba
Fot. Wikipedia
W temacie: Do przeczytania przed D-Day
- «« Poprzedni artykuł
- Następny artykuł
