Historia tej ziemi to nieustanne dzieje zmagania człowieka z wodą. Żuławy stale były zagrożone zalaniem. Od początku XIV wieku kroniki odnotowują aż 173 wielkie powodzie, których doświadczyły. Kraina została dosłownie wydarta wodzie. Stałe osadnictwo pojawiło się na Żuławach dopiero w XIII wieku, jednak już w czasach rzymskich istniała tu ludna osada Truso, leżąca na szlaku bursztynowym. W 997 roku zaś rozlewiskami delty Wisły płynął, ewangelizować Prusów, św. Wojciech. Przez ponad wiek władali tym terenem Krzyżacy, którzy zbudowali tutaj wielkie twierdze, z Malborkiem, stolicą swojego państwa, na czele. Dopiero jednak XVI wiek i przybycie holenderskich osadników, mennonitów (od nich wywodzą się znacznie bardziej znani amisze) rozpoczęło epokę systematycznej melioryzacji Żuław, co z powodzeniem kontynuowali potem Niemcy. Charakter Żuław i obecność Holendrów przyczyniła się do nadania tej krainie miana „polskich Niderlandów” albo „polskiej Holandii”.
Przy tak bogatej i burzliwej historii, nie ma się co dziwić, że Żuławy, jak niewiele innych regionów w naszym kraju, tak bogaty jest w zabytki. Gotyckie zamki i kościoły, mennonickie zabudowy gospodarcze, cmentarze, zbory, domy podcieniowe czy zabytki technicznej architektury wodnej - to wszystko można tutaj spotkać i podziwiać zaraz przy samym szlaku wodnym lub w odległości zaledwie kilku kilometrów od niego.
Ja skupiłem się jednak na samej wodzie. Ranek w Rybinie zaskoczył nas deszczem. Spadła temperatura, wzmógł się wiatr. Od tej pory pogoda będzie w kratkę. Raz słońce, że można się opalać. Za chwilę trząsłem się z zimna, a trzymające koło sterowe palce grabiały od chłodu. Tak czy owak cieszyłem się, że ogrzewanie na jachcie działa sprawnie i chociaż nocą nie musiałem marznąć.
Obudziło nas pukanie w kadłub. Na jacht zajrzał Marek Opitz, znany żuławski fotograf i wydawca, organizator akcji oczyszczania ze śmieci rzeki Tugi. Pytam go, czy nie obawia się, że po zrealizowaniu inwestycji, o których mówił Zbigniew Ptak, Żuławy, zostaną zniszczone przez wodniaków.
- Musimy zaryzykować - odpowiedział z przekonaniem. - Woda jest bogactwem tej krainy i tak naprawdę jej jedyną wielką szansą.
Wydaje się, że Opitz ma rację. Płynąc głównym szlakiem pętli żuławskiej, co jakiś czas widziałem odgałęziające się od niego mniejsze rzeki, kanały i przekopy. W miarę upływu kilometrów było ich coraz więcej. Ogrom wody przytłoczył mnie, zanim jeszcze wypłynęliśmy na Wisłę, której szerokość przy ujściu wynosi kilkaset metrów i robi wrażenie małego morza. Długość samych tylko głównych rzek delty Wisły wynosi ponad 300 kilometrów! Do tego doliczyć trzeba jeszcze polski kawałek Zalewu Wiślanego o powierzchni 328 km kw., czyli niemal trzykrotnie więcej niż liczy powierzchnia największego polskiego jeziora - Śniardwy. A to przecież jeszcze nie wszystko. Długość żuławskich kanałów melioracyjnych ocenia się na 3 tys. km, a długość odchodzących od nich na wszystkie strony rowów na 17 tys. km! Wiele żuławskich wsi ułożonych jest wzdłuż rzek, tak jak w innych regionach Polski wzdłuż dróg.
Każda z tych rzek jest inna. Szkarpawa, węższa od Nogatu, meandruje wśród zielonych łąk i pól. Nogat rozlewa się szeroko, porośnięty polami kaczeńców. Wisła imponuje wielkością. Przy okazji weryfikujemy pomysł uczynienia Szkarpawy głównym połączeniem wodnym Elbląga z Bałtykiem. Teoretycznie jest to możliwe. W praktyce jednak cały szlak wymagałby modernizacji polegającej na pogłębieniu go i usunięciu przeszkód dla żeglugi w postaci mostów, czy linii energetycznych. Szkoda chyba pieniędzy i zachodu. Lepiej zostawić Szkarpawę turystom.
Drugi dzień żeglugi zajęło nam przepłynięcie odcinka Szkarpawy od Rybiny do jej ujścia do Zalewu Wiślanego i popłynięcie od tego miejsca Nogatem do śluzy Szonowo położonej kilka kilometrów za Malborkiem, niewątpliwie największej atrakcji regionu. Jeśli Szkarpawa wydawała mi się ładna, to Nogat jest po prostu piękny i na dodatek, zwłaszcza przy ujściu, niezwykle dziki i odludny. Wrażenie pogłębiały wzbijające się raz za razem w powietrze gromady ptaków i wysokie wały przeciwpowodziowe, spoza których nie widać nawet dachów domów. Patrząc na to wszystko, czułem się tak, jakby na świecie nie było nikogo poza mną, wodą i przyrodą.