Holenderska firma żeglugowa Spliethoff wydała w poniedziałek, 6 października, oświadczenie potwierdzające, że jeden z dwóch ciężko rannych członków załogi statku MV Minervagracht zmarł w szpitalu w Dżibuti. Osoba ta została ewakuowana ze statku po ataku, do którego doszło 29 września.
Spliethoff złożył kondolencje rodzinie marynarza i poinformował, że udziela jej wsparcia. Nie podano żadnych dodatkowych szczegółów na temat tej osoby, poza tym, że podczas ataku odniosła „bardzo poważne obrażenia”. Wcześniejsze doniesienia mówiły, że załoga składała się z osób pochodzących z Rosji, Ukrainy, Filipin i Sri Lanki.
Według informacji podanych przez firmę Spliethoff większość załogi statku Minervagracht została już repatriowana do swoich krajów. Jeden członek załogi pozostaje pod opieką medyczną w Dżibuti. Jego stan jest stabilny i firma spodziewa się, że będzie mógł wrócić do domu jeszcze w tym tygodniu.
– Wydarzenia ostatniego tygodnia wywarły głęboki wpływ na wszystkich pracowników Spliethoff. Dzisiejsza wiadomość głęboko zasmuciła wszystkich w firmie, ponieważ opłakujemy śmierć szanowanego i cenionego marynarza – napisała w oświadczeniu holenderska firma.
To kolejny przypadek śmierci marynarza w wyniku ataków Huti. Pierwsze ofiary śmiertelne odnotowano w 2024 roku, kiedy to jeden marynarz został uznany za zaginionego po ataku na statek towarowy Tutor. Kilku innych marynarzy odniosło wówczas obrażenia. W lipcu br. na Morzu Czerwonym zatonął statek Eternity C, śmierć poniosło czterech marynarzy.
W ubiegłym tygodniu Spliethoff poinformował, że współpracuje z międzynarodowymi władzami i ekspertami ds. holowania w celu zabezpieczenia statku. Statek został opuszczony 29 września po tym, jak uderzenie rakiety spowodowało pożar, który uszkodził część socjalną statku. Brytyjska organizacja monitorująca UKMTO zgłosiła statek jako zagrożenie dla żeglugi.
LEW/Z mediów (Źródło: Spliethoff)
