W piątek 26 bm., dwa dni przed planowanym terminem, zakończyły się próby morskie pierwszego promu Ro-Pax, zbudowanego w Gdańskiej Stoczni "Remontowa" im. J. Piłsudskiego S.A. dla polskich armatorów. Jak podkreślają przedstawiciele armatora i stoczni, po wejściu do eksploatacji jednostki te mogą ustanowić nowe standardy morskich przewozów do Skandynawii.
Próby morskie promu o numerze budowy 101 (NB101) i przyszłej nazwie Jantar Unity, który ma pływać w barwach POLSCA, potrwały 12, zamiast zakładanych w harmonogramie 14 dni.
- Testy podzielono na dwa etapy. Pierwszy - dostrajania i regulacji, następnie etap prezentacji nastaw i odbiorów przez towarzystwo klasyfikacyjne DNV. Największego wkładu i obciążenia zarówno pracy jak i czasu wymagały systemy zarządzania energią oraz napędem jednostki. Bardzo złożonym procesem okazały się również regulacje nastaw komunikacji systemów radionawigacyjnych z systemami zarządzania napędem – wyjaśnia Bartosz Znyk, dyrektor projektu budowy Ro-Paxów w Gdańskiej Stoczni Remontowej.
Wyzwaniem był fakt, że testowany statek jest prototypem.
- Do prób morskich przygotowaliśmy się bardzo rzetelnie, sprawdzając z dokładnością niemalże „aptekarską” wszystko, co można było jeszcze zrobić w stoczni. Takie przygotowanie promu w połączeniu z dobrym projektem, a co najważniejsze, wzorowym zaangażowaniem wszystkich pracowników stoczni, naszych kooperantów, przedstawicieli serwisów, towarzystwa klasyfikacyjnego i armatora, dało końcowy rezultat z prób wręcz wzorowy - w 100 procentach taki sam jak w założeniach projektowych – informuje Bartosz Znyk.
- Niezawodność jednostki w czasie ekstremalnych prób z pełnym dopuszczalnym przeciążeniem, to najlepszy dowód na najwyższą jakość wykonanych prac i jednocześnie gwarant dla armatora bezproblemowej eksploatacji na długie lata.
Jak informuje stocznia, próby morskie w swojej zasadniczej formie, dobiegły końca, ale zgodnie z harmonogramem, zostały jeszcze do wykonania testy SRtP (Safe Return to Port – Bezpiecznego Powrotu do Portu), które będą wymagały jednego wyjścia statku na redę, choć potrwają zdecydowanie krócej.
A jak na przebieg prób zareagowali kapitan i załoga?
- Ciężko mi odpowiadać za załogę, ale gdy widziałem uśmiech na twarzach naszych klientów, a przyszłych najważniejszych osób na statku, to jestem dobrej myśli - zauważa Bartosz Znyk
Jak dodaje, choć na morzu panowały dynamiczne warunki pogodowe, w tym w zakresie siły wiatru i zafalowania akwenu, statek zachowuje się niezwykle stabilnie i komfortowo. Nowoczesne rozwiązania oraz sam kształt kadłuba powodują, że podróżowanie tym promem na długie lata wyznaczy nowy, najwyższy poziom dla jednostek tego typu.
- Raz jeszcze bardzo dziękuję wszystkim, którzy tak ciężko pracowali w ostatnim czasie, aby przygotować statek do testów, a potem wykonać je w morzu. Bez dużej dozy przesady mogę powiedzieć, że sposób, organizacja pracy oraz merytoryka podczas prób mogą stanowić wzorzec do nauki – jak prawidłowo przeprowadzać takie operacje – mówi dyrektor Znyk.
O wrażenia „na gorąco” spytaliśmy również armatora, na zamówienie którego promy powstają.
- Załoga armatorska uczestniczy w próbach od początku, najpierw jako obserwatorzy, a następnie w ramach odbioru urządzeń przez armatora. Na chwilę obecną jesteśmy więcej niż zadowoleni. Jednostka jest fantastyczna, wysokiej jakości i wygląda na to, że jest bardzo dobrze przygotowana do wymagającej eksploatacji – informuje Paweł Pluto – Prądzyński, prezes zarządu spółki Polskie Promy.
Jak dodaje, parametry kontraktowe zostały osiągnięte, a prom wykazuje charakter jednostki bardzo ekonomicznej.
- To niesamowite biorąc pod uwagę, że mówimy o prototypie jednostki!!! Jednostki bardzo nowoczesnej, której urządzenia są niejednokrotnie użyte po raz pierwszy w danej konfiguracji. Zestrojenie tego wszystkiego, to naprawdę wyżyny talentów stoczniowych i podwykonawców. Nie możemy się już doczekać przyjęcia Jantara Unity do pełnej eksploatacji – podkreśla przedstawiciel armatora.
- Czy jest Pan zadowolony - jako armator - z dotychczasowej współpracy ze stocznią, będącą generalnym wykonawcą tych jednostek? Na przestrzeni ostatnich lat budowa promów w europejskiej stoczni dla rodzimego armatora jest rzadkością, stanowiąc ogromne wyzwanie...
- Zacznę od tego, że to pierwsza budowa promu przez Unity Line (PŻM) i Grupę Kapitałową Polskie Promy, od 30 lat. I pierwsza w Polsce. To zdecydowanie było i jest ogromne wyzwanie, zarówno dla stoczni, pod kątem realizacji skomplikowanej technicznie i technologicznie jednostki, jak i armatora, który musiał określić parametry statku i wymagania na kolejne 35-40 lat eksploatacji, po tylu latach przerwy w realizacji inwestycji w nowy tonaż – podkreśla prezes polskiej spółki.
- Zaprojektowanie jednostki, która musi być przez tak długi okres zdolna do konkurowania na bardzo trudnym rynku przewozów promowych, to realne wyzwanie.
Jak podkreśla Paweł Pluto – Prądzyński, istotnym wyzwaniem była również rola inwestora w tym projekcie, czyli spółki Skarbu Państwa Polskie Promy wraz ze spółkami zależnymi (właścicielami budowanych jednostek), oraz zapewnienie finansowania tych jednostek, w obliczu zapaści na rynkach makroekonomicznych, związanej z trwającą wojną za wschodnią granicą Polski, jak również recesją gospodarczą w Szwecji, galopującymi cenami i niskim zaufaniem do inwestycji w gospodarkę morską ze strony instytucji finansujących.
- Chyba dodatkowym wyzwaniem były także pojawiające się w przestrzeni publicznej głosy, że przecież bałtyccy konkurenci polskich przewoźników taki tonaż zamawiają w Chinach?
- Budowa w Chinach byłaby na pewno prostsza pod względem dopięcia inwestycyjnego, we współpracy z chińskimi bankami i dotowanymi przez państwo stoczniami. Czy jednak takie promy odbiegałyby na plus jakością od jednostek oferowanych przez polskie, europejskie stocznie? Mam co do tego ogromne wątpliwości – zauważa prezes Polskich Promów.
- Jesteśmy przekonani, że ostatecznie - w długiej perspektywie - ta inwestycja nam się opłaci. Sama współpraca ze stocznią od początku była dobra, choć musieliśmy się "dotrzeć" i chyba zaufać sobie wzajemnie w pewnych względach... Od początku było wiadomo, że wspólnie tworzymy coś pionierskiego i wyjątkowego, mamy wspólny cel, budowę najnowocześniejszej jednostki promowej tego rodzaju na Bałtyku. I z trudnościami, ale udało się ten cel osiągnąć – stwierdza nasz rozmówca.
Choć – jak przyznaje - były momenty, pod kątem inwestycyjnym i właścicielskim, że ważyły się losy projektu ze względów finansowych.
- Mam wrażenie, że projekt nie był gotowy na takie perturbacje rynkowe; w końcu nikt nie mógł się ich spodziewać w takiej skali! Ostatecznie, dzięki wzorowej współpracy wszystkich stron: stoczni, armatora, inwestora, banków, a przede wszystkim właściciela tj. Skarbu Państwa, reprezentowanego przez pana Ministra Arkadiusza Marchewkę i Ministerstwo Infrastruktury oraz Ministerstwo Aktywów Państwowych, udało się problemy zażegnać i dziś możemy podziwiać Jantara Unity na próbach morskich – mówi Paweł Pluto Prądzyński.
- Jak ocenia Pan ten prom (i szerzej – całą serię polskich Ro-Paxów budowanych w Gdańsku) pod kątem walki konkurencyjnej na rynku przewozów bałtyckich do Skandynawii, biorąc pod uwagę parametry eksploatacyjne, ale także dobór długości linii ładunkowej, liczbę pasażerów, standardu podróżowania - do obsługi przewozów intermodalnych?
- Te jednostki, konfigurowane na linię bałtycką między Polską, a południową Skandynawią, mają parametry dobrane niemal wzorowo pod kątem potrzeb czarterującego. Linia ładunkowa, ekonomika eksploatacyjna, liczba kabin oraz pozostałe parametry, wpływające na zysk z podróży promu, wyglądają naprawdę dobrze – uważa prezes polskiej spółki.
- Unity Line szykowała się do tej inwestycji długo, chyba niemal 10 lat?
- Tak, już wtedy mówiono o budowie lub przebudowie promów pod aktualne potrzeby armatora na rozwijającej się linii przewozowej. Niestety, inwestycja ta jest spóźniona o co najmniej kilka lat, jednak – paradoksalnie - dzięki temu możemy być pewni, że te jednostki będą nowym standardem, który zamierzamy oferować naszym klientom, również na kolejnych budowanych promach i następnych inwestycjach – mówi Paweł Pluto – Prądzyński.
Jak dodaje, chociaż jednostki te są dedykowane głównie dla rynku cargo to, również pod względem dostępnych udogodnień dla standardu promów typowo pasażerskich, zdecydowanie nie mają się czego wstydzić.
- Jestem przekonany, że komfort podróży dla pasażerów będzie na wysokim poziomie, ze względu na wiele udogodnień, dotąd niespotykanych na promach tego typu – podkreśla szef Polskich Promów.
Poza wspomnianą wyżej próbą SRtP, przyszły Jantar Unity przejdzie w najbliższych miesiącach ostatnie prace wykończeniowe, a także m.in. malowanie pokładów samochodowych. Jak poinformował rzecznik PŻM Krzysztof Gogol, przekazanie promu NB101 armatorowi planowane jest na grudzień br. Chrzest jednostki Jantar Unity ma się odbyć w Szczecinie.
Grzegorz Landowski
Zdjęcia: Maciej Bielesz/PortalMorski.pl
