Wzmożony ruch na nabrzeżu potwierdza ożywienie gospodarki.
– To, co się dzieje w portach morskich, jest – obok giełdy i kursów walut – jednym z najlepszych wskaźników rozwoju gospodarki – mówi Jarosław Siergiej, prezes portów w Szczecinie i Świnoujściu.
Jak odrobić straty
Po pierwszym półroczu przeładunki w polskich portach morskich wzrosły od 13 do 36 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2009 r. To znacznie lepiej, niż szacowali zarządcy portów jeszcze trzy miesiące temu. Teraz nieśmiało liczą, że w tym roku uda im się odrobić zeszłoroczne straty.
Znacznie gorzej radzą sobie inne europejskie porty. – Ogólnoświatowa tendencja jest wprawdzie pozytywna, jednak powrotu do przeładunków z roku 2008 można się spodziewać najwcześniej w latach 2011 – 2012 – mówi Maciej Matczak, ekspert do spraw transportu morskiego. Do portów Starego Kontynentu w I kwartale trafiło o 6,3 proc. towarów więcej niż w podobnym okresie kryzysowego roku 2009. Nie wystarczyło to jednak, by myśleć o odrobieniu spadków.
Tymczasem nasze porty morskie optymistycznie podnoszą prognozy na cały rok 2010.
– Jest zdecydowanie lepiej niż kilkanaście miesięcy temu – mówi Jarosław Siergiej. – Przewidywaliśmy, że w tym roku przeładunki wzrosną o ok. 5 proc., tymczasem zwiększyły się o ponad 36 proc. i zaczynamy dochodzić do liczb z roku 2008, wyjątkowo dobrego dla naszej branży – wyjaśnia.
(...)
Agnieszka Stefańska
Czytaj więcej w "Rzeczpospolitej"{jathumbnail off}
Porty, logistyka
Koniunktura wraca do polskich portów
20 lipca 2010 |
Źródło:
