Inne

Dzisiaj, 6 czerwca, obchodzimy kolejną rocznicę lądowania aliantów w Normandii, wydarzenia, które oznaczało faktyczny początek końca drugiej wojny światowej. Zwykle opisywane ono jest od strony lądujących, rzadziej Niemców. Tymczasem mało kto wie, że Kriegsmarine zachęcało dowódców U-Bootów do samobójczych ataków na flotę inwazyjną.

Nieprzyjaciel rozpoczął inwazję na Europę; tym samym wojna weszła w fazę decydującą. Powodzenie desantu anglo-amerykańskiego oznaczałoby stratę rozległych obszarów o newralgicznym znaczeniu dla naszej gospodarki wojennej i bezpośrednie zagrożenie naszych najważniejszych zagłębi przemysłowych, bez których kontynuowanie wojny jest niemożliwe. Nieprzyjaciel jest najsłabszy w chwili lądowania; należy zatem zrobić wszystko, by uderzyć nań w tym właśnie momencie i zadać mu takie straty, by raz na zawsze odechciało mu się próbować kolejnego lądowania. Co więcej, tylko wtedy będziemy mogli posłać na front wschodni siły, których tam brakuje.

Marynarze U-Bootów! Również i od was – dziś bardziej niż kiedykolwiek – zależy przyszłość narodu niemieckiego. Żądam przeto od was działań w najszerszym zakresie i zapomnienia o – skądinąd ważnych – środkach ostrożności. Każda jednostka, którą nieprzyjaciel może wykorzystać do celów desantu, winna stać się obiektem ataku wszystkimi dostępnymi środkami, nawet kosztem ryzyzka utraty własnego okrętu. Każdy zabity żołnierz nieprzyjaciela i każda sztuka nieprzyjacielskiej broni, zniszczonej zanim dojdzie do lądowania, zmniejsza szansę jego zwycięstwa. Wiem, że wy, wypróbowani w najcięższych bitwach marynarze okrętów podwodnych, jesteście ludźmi, na których w tej krytycznej sytuacji mogę w pełni polegać.”

Tak do dowódców i załóg U-Bootów zwrócił się głównodowodzący Kriegsmarine Karl Dönitz, na wieść o lądowaniu aliantów w Normandii 6 czerwca 1944 roku. Niemiecki admirał zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Z jego rozkazu jasno wynika, że nie miał złudzeń co do tego, że jeśli Niemcom nie uda się powstrzymać inwazji, los III Rzeszy będzie przesądzony. Do walki z lądującymi oddziałami aliantów postanowił więc rzucić wszystko, czym wówczas dysponował i to bez względu na cenę, jaką jego podkomendni musieliby za to zapłacić.

Dziewięć przeciw pięciu tysiącom!

Lądowanie na plażach Normandii otrzymało kryptonim “Overlord”. Morską fazę tej operacji nazwano natomiast “Neptune”. Do jej realizacji alianci skierowali siły, jakich do tej pory nikt nie zgromadził. W akcji brało udział 4126 statków transportowych i 1213 różnego rodzaju okrętów wojennych. Poza tym, do osłony floty inwazyjnej skierowano ogromne siły powietrzne. Niemal każdy skrawek Kanału La Manche był nieustannie patrolowany przez tysiące samolotów.

Wszystkie te środki ostrożności przedsięwzięto w obawie przed niemieckim kontratakiem z morza, a ściślej rzecz ujmując przed atakiem spod wody. Siły nawodne III Rzeszy praktycznie bowiem, w tej fazie wojny, już się nie liczyły. I choć Niemcy mieli w rejonie lądowania ponad 200 okrętów (wśród nich było jednak tylko 5 niszczycieli, resztę stanowiły trałowce i dozorowce) alianci najbardziej obawiali się właśnie U-Bootów.

Czy słusznie? To prawda, że w połowie 1944 roku Kriegsmarine dysponowała jeszcze ponad 400 okrętami podwodnymi. Wydaje się, że to dużo, jednak w rzeczywistości jedynie niecała połowa z nich zdolna była do podjęcia walki. Reszta odbywała rejsy próbne, stała w stoczniach albo używana była do ćwiczenia nowych załóg.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0048 4.0858
EUR 4.2823 4.3689
CHF 4.3852 4.4738
GBP 4.9827 5.0833

Newsletter