19-osobowa załoga statku MV Minervagracht, zaatakowanego w Zatoce Adeńskiej, została bezpiecznie ewakuowana - przekazała we wtorek agencja Reutera. Dwóch marynarzy doznało obrażeń. Płonący statek został porzucony i obecnie dryfuje - powiadomiła misja wojskowa UE Aspides.
Wspierani przez Iran jemeńscy rebelianci Huti dotychczas nie przyznali się do zaatakowania holenderskiej jednostki, ale uderzenie na MV Minervagracht nastąpiło w rejonie, w którym bojownicy od miesięcy ostrzeliwują statki handlowe.
Do ataku doszło na wodach międzynarodowych - przekazał operator statku, Spliethoff. Napastnicy wykorzystali niezidentyfikowane urządzenie wybuchowe.
Załoga składała statku się z Rosjan, Ukraińców, Filipińczyków i Lankijczyków. Jeden z marynarzy doznał poważnych obrażeń i został przetransportowany do Dżibuti - przekazała misja Aspides. Misja podkreśliła w komunikacie, że Minervagracht nie prosił wcześniej o ochronę.
Według brytyjskiej firmy Ambrey, zajmującej się analizą zagrożeń morskich, ten sam statek był już celem ataku w ubiegłym tygodniu. W jego pobliżu odnotowano eksplozję podczas rejsu do Dżibuti.
Jedna z francuskich instytucji rządowych zidentyfikowała jemeńskich rebeliantów jako napastników. Huti tego nie potwierdzili, ale często przyznają się do takich operacji po godzinach czy całych dniach - przypomniała agencja AP.
Huti przeprowadzili dotychczas ataki rakietowe i dronowe na ponad 100 statków i terytorium Izraela w odpowiedzi na wojnę w Strefie Gazy. Rebelianci argumentują, że działają w imię solidarności z Palestyńczykami. Jednak zaatakowane wcześniej jednostki miały niewielki lub żaden związek z Izraelem. Nadzorowane przez marynarkę wojenną Stanów Zjednoczonych Wspólne Centrum Informacji Morskiej (Joint Maritime Information Center) oznajmiło w komunikacie, że Minervagracht „nie miał powiązań z Izraelem”.
Ataki rebeliantów zdestabilizowały żeglugę na Morzu Czerwonym, przez które przed wojną w Strefie Gazy przepływały towary o wartości około 1 bln dolarów rocznie.
