W trzeciej dekadzie maja br. think-tank Center for Research on Energy and Clean Air opublikował raport, dotyczący rosyjskiej floty cieni. Z dokumentu wynika jednoznacznie, że fenomen ów wciąż odgrywa kluczową rolę w utrzymaniu ciągłości eksportu rosyjskiej ropy i węgla.
Szacuje się, że statki z tego zbioru obsłużyły 53 proc. całości eksportu (z tendencją wzrostową) tych dwóch surowców. Flota cieni nie uczestniczy jedynie w wywozie LNG, a to z uwagi na inne prawa rządzące tym sektorem tonażu (stosunkowo drogie statki, a zatem poza zasięgiem słabych, szemranych podmiotów, koszty wymuszające realne ubezpieczenia, brak nadwyżki tonażu). Jest to jednak najmniejszy segment rosyjskiego eksportu węglowodorów.
By uzmysłowić sobie skalę zjawiska wystarczy przytoczyć kilka danych. W marcu 2025 roku dochody rosyjskiego budżetu z tytułu eksportu morzem węglowodorów kształtowały się następująco:
- ropa surowa - 212 mln euro dziennie (wzrost o 14 proc. w ujęciu miesięcznym),
- paliwa i substancje ropopochodne – 178 mln euro (wzrost o 6 proc. w układzie miesięcznym),
- skroplony gaz ziemny (LNG) – 40 mln euro dziennie (spadek w układzie miesięcznym o 23 proc.),
- węgiel – 60 mln euro dziennie (wzrost o 10 proc. w układzie miesięcznym).
Największymi odbiorcami rosyjskich surowców energetycznych transportowanych morzem są: Chiny, Indie (ropa surowa, węgiel), Turcja i Brazylia (paliwa i substancje ropopochodne), a także Belgia, Holandia, Francja, Hiszpania, Chiny oraz Japonia (LNG).
Największym odbiorcą całkowitym pozostają zaś Chiny. Sprzedaż węglowodorów do Państwa Środka dostarczył w marcu 43 proc. rosyjskich wpływów z handlu zagranicznego (6,8 mld euro). Z kolei ropa naftowa stanowiła 70 proc. całego chińskiego importu od zachodniego sąsiada. Stawia to Rosję w pozycji stacji benzynowej (lub zapóźnionego państwa surowcowego) Chin ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Drugim co do wielkości importerem rosyjskich surowców energetycznych są Indie, które w marcu zapłaciły za nie 4,4 mld euro (80 proc. stanowiła ropa o wartości 3,5 mld euro). Pozycję trzecią zajmuje Turcja. Sprowadziła węglowodory o wartości 2,3 mld euro.
W tym samym czasie Unia Europejska, traktowana en bloc, zakupiła rosyjskie surowce za 1,4 mld euro (w tym LNG za 706 mln euro oraz ropę transportowaną rurociągiem Przyjaźń na Węgry, do Czech i Słowacji), zaś Brazylia paliwa i oleje napędowe za 828 mln euro. W UE największym rosyjskim klientem są Węgry, kupujące wspomnianą ropę oraz gaz rurociągowy za 412 mln euro.
Spośród państw starej Unii przoduje na tym polu Francja, która kupiła transportowany morzem LNG za 314 mln euro (część przez terminal w Dunkierce trafiła finalnie do Niemiec). Na pozycji drugiej ulokowała się Hiszpania, kupiwszy LNG za 161 mln euro, a za nią Belgia z zakupami skroplonego gazu ziemnego o wartości 153 mln euro.
Pomimo znaczenia floty cieni dla rosyjskiego wysiłku wojennego, państwa wprowadzające sankcje nie zdecydowały się na objęcie nimi statków w sposób zbiorowy, na przykład ze względu na podnoszoną banderę. Uznano mianowicie, że byłaby to praktyka dyskryminacyjna, wprowadzająca de facto odpowiedzialność zbiorową.
Czytaj także:
14 krajów, w tym Polska, zobowiązało się do działań przeciwko "flocie cieni"
Przełom w przeładunkach rosyjskiego LNG oraz 17. pakiet sankcji
Zaliczenie do floty cieni (tożsame z zakazem wejścia do portów Stanów Zjednoczonych i państw Unii Europejskiej) odbywa się zatem poprzez każdorazową analizę każdego przypadku odrębnie (dotyczy to zarówno firm armatorskich, jak i statków). To właśnie po takim dochodzeniu, SSM Ltd. objęta została sankcjami amerykańskimi, europejskimi, szwajcarskimi i japońskimi. W tym przypadku cała sprawa była jednak stosunkowo prosta, gdyż nie czyniono żadnych prób, by zataić relacje między SCG, a firmą zarejestrowaną w Dubaju.
Wraz z ogłoszeniem 20 maja tak zwanego 17. pakietu sankcji UE opublikowano uaktualnioną listę statków objętych restrykcjami, dodając do niej 189 jednostek. Obecnie rosyjska flota cieni liczy więc 342 statki rozmaitych bander (większość podnosi flagi Wysp Cooka, Eswatini (Suwazi), Gabonu, Liberii, Wysp Marshall oraz Panamy).
Krzysztof Kubiak