Żegluga

Dziś mija 28 lat od największej morskiej katastrofy, niezwiązanej z działaniami wojennymi, w dziejach polskiej floty handlowej. Nierówna walka promu Jan Heweliusz ze sztormem o niespotykanej, przekraczającej 12 stopni w skali Beauforta sile wiatru, zakończyła się rankiem 14 stycznia 1993 r. Wraz ze statkiem morze zabrało wówczas życie 55 osób.

"To był morderczy huragan. Morza już nie było widać; to była całkowicie rozpylona wielka woda" - wspominał kapitan ż.w. Edward Bieniek, dowódca bliźniaczego promu M/F Mikołaj Kopernik, który również znalazł się w obszarze sztormu. To właśnie do Kopernika dotarł pierwszy sygnał z Heweliusza, płynącego wówczas ze Świnoujścia do Ystad.

Znajdująca się około 40 km od wybrzeża Rugii jednostka meldowała o 30-stopniowym przechyle i o alarmie opuszczenia statku. Wkrótce sygnał MAYDAY odebrały stacje brzegowe z Danii i Niemiec; w odpowiedzi próbowały ustalić pozycję statku. Ostatni meldunek Heweliusza mówił o 70 stopniach przechyłu. W tym momencie zapadła cisza. Kolejne wezwania do podania pozycji jednostki pozostały już bez odpowiedzi.

Na promie w chwili katastrofy znajdowało się 29 członków załogi i 35 pasażerów. Pomimo zaangażowania w akcję ratunkową niemieckich i duńskich służb ratownictwa morskiego, polskiego statku ratowniczego Huragan, niemieckich i polskich śmigłowców, a także jednostek pływających przebywających w tym czasie w rejonie katastrofy, z trudem udało się uratować tylko 9 osób. Ocaleni wspominali, że uderzony w burtę potężnym podmuchem huraganu Heweliusz przewrócił się tak szybko, że nie udało się nawet opuścić szalup na wodę.

{no-article-gallery}

Wśród tych, których nie udało się uratować, był kapitan ż.w. Andrzej Ułasiewicz, doświadczony oficer, absolwent Szkoły Morskiej w Gdyni z 1967 r. Dowodził M/F Jan Heweliusz od 1987 r., w chwili katastrofy miał za sobą kilka tysięcy rejsów na trasie Świnoujście – Ystad. Pozostał na mostku kapitańskim do samego końca, do ostatniej chwili nadając wezwanie o pomoc. Przyjaciele ze Szkoły Morskiej wspominali go jako człowieka o wielkiej życzliwości wobec innych, zawsze uśmiechniętego, którego wizja zawodu marynarza była niczym z kart powieści Josepha Conrada - marynarski etos, szlachetność i twardość w obliczu żywiołu. Ostatni rejs kapitana Ułasiewicza dowiódł jego wierności tym ideałom do samego końca.

{no-article-gallery}

Pomimo upływu lat, pamięć o katastrofie promu Jan Heweliusz pozostaje wciąż żywa. W 2018 r., w przeddzień 25 rocznicy zatonięcia statku Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku otworzyło wystawę "Bałtycka autostrada", na której M/F Jan Heweliusz został pokazany w kontekście historii i rozwoju polskiej żeglugi promowej. Na wystawie znalazło się między innymi koło ratunkowe z "Heweliusza", podarowane NMM przez Duńskie Królewskie Muzeum Morskie w Kopenhadze, model promu, a także obraz "Zatonięcie promu JAN HEWELIUSZ" autorstwa Grzegorza Nawrockiego.

Tuż obok siedziby Narodowego Muzeum Morskiego na Ołowiance znajduje się pomnik poświęcony "Tym, którzy nie powrócili z morza". Został on odsłonięty w 14 rocznicę zatonięcia Heweliusza, a tworzy go spoczywająca na ziemi kotwica awaryjna wydobyta z wraku promu i dwa połączone bloki zielonkawego marmuru – kamienia, który barwą i żyłkowaniem przypomina falującą morską toń. Pomnik jest miejscem pamięci o tych, którzy zginęli na morzu, a szczególnie o ofiarach katastrofy z 14 stycznia 1993 r.

{no-article-gallery}

rel (Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku)

1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6468 3.7204
EUR 4.2248 4.3102
CHF 4.4881 4.5787
GBP 4.9581 5.0583