Żegluga

Są szanse ze za 6 lat rozpocznie się budowa przekopu Mierzei Wiślanej, choć jeszcze w ubiegłym roku premier Donald Tusk odrzucał możliwość utworzenia kanału łączącego wody zalewu z Zatoką Gdańską. Teraz rząd radykalnie zmienia zdanie, a Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju wciąga projekt na listę prac legislacyjnych rządu.

Za woltą rządu w sprawie losów Zalewu Wiślanego stać ma... zaostrzenie konfliktu na wschodzie Ukrainy. - Musimy reagować na sytuację geopolityczną. Kryzys ukraiński pokazał jasno, że musimy w większym stopniu liczyć na siebie i uniezależnić się od największego sąsiada - mówi Stanisław Lamczyk, poseł PO i członek sejmowej Komisji Infrastruktury.

Za to opozycja w nagłej zmianie zdania upatruje rozpoczęcia kampanii wyborczej przez polityków rządzącej Platformy Obywatelskiej.

- Rząd Donalda Tuska, kierując się słupkami popularności, nie raz już zmieniał zdanie o 180 stopni. To dotyczy różnych kwestii. Tak pewnie będzie i w tym temacie. Słowa Donalda Tuska przestały mieć dla mnie jakieś specjalne znaczenie. Podobnie jak krytyka wygłaszana względem przekopu - mówi Andrzej Jaworski, poseł PiS.

Tymczasem rząd przystąpił już do opracowania projektu uchwały dotyczącej przekopania mierzei. Budowa ma kosztować około 880 mln zł. Wstępnie przyjmuje się, że rozpoczęcie prac nastąpi w latach 2020-2022.

Ma powstać także nowy projekt wieloletniego programu budowy kanału (stary program wygasł w 2013 r.). Te dokumenty określą czas inwestycji i zapewnią finansowanie. Za to 28 sierpnia miejsce wyznaczone pod budowę kanału, okolice osady Przebrno (tzw. Nowy Świat) na Mierzei Wiślanej, odwiedzić ma Dorota Pyć, wiceminister infrastruktury i rozwoju.

Na kluczowe decyzje dotyczące rozpoczęcia inwestycji mogą mieć wpływ spodziewane utrudnienia w żegludze na Zalewie Wiślanym. Te pojawiają się niemal zawsze, kiedy polsko-rosyjskie stosunki się ochładzają (tak jest obecnie z uwagi na kryzys ukraiński). Rosjanie mają na swoim terytorium Cieśninę Pilawską, jedyne wejście z Morza Bałtyckiego na podzielony między dwa państwa akwen. Żeglugę zamknęli dla polskich jednostek m.in. w 2004 r., po wejściu Polski do Unii Europejskiej (obecnie, od 2009 r. umożliwiają jedynie rejsy bander polskich i rosyjskich).

- Musimy uniezależnić naszą część zalewu od woli Rosjan - mówią nam działacze PO.

- Proszę zauważyć, że temat przekopu pojawia się przed każdymi wyborami - mówi jednak Adam Ostrowski, burmistrz Krynicy Morskiej, miasta na Mierzei Wiślanej, które w planach kanału staje się wyspą. - To jakby karta przetargowa. Rząd nie powinien się tym zajmować. To projekt bez jakichkolwiek perspektyw ekonomicznych, w dodatku groźny dla środowiska i mieszkańców Mierzei Wiślanej. Koszty rosną z roku na rok.

Za 880 mln zł można zrobić wiele pożytecznych rzeczy dla regionu.

- Ja się cieszę, bo to sukces regionu - mówi Jerzy Wcisła z elbląskiej PO, od lat promujący ideę przekopu Mierzei. - Najważniejsze, że jest wola polityczna rządu. Prace formalne są bardzo zaawansowane. Wiemy już, jak ma wyglądać przekop, gdzie ma powstać, wiemy, że nie zagraża środowisku itp. Potrzebujemy już tylko projektu budowlanego i decyzji środowiskowej, a następnie zgody Komisji Europejskiej na inwestycje w obszarze chronionym Natura 2000. By zakończyć tę część, potrzebujemy około sześciu lat.

Przekop ma przyczynić się m.in. do rozwoju portu w Elblągu. Po inwestycji liczba przeładowanych towarów ma wzrosnąć do 3,5 mln ton rocznie, z obecnych 400 tys. Na polską część Zalewu Wiślanego wpływać będą mogły jednostki pod każdą banderą. Kanał ma także pomóc turystyce jachtowej na Zalewie Wiślanym.

 

 

1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter