Dwa pierwsze statki rzeczne z silnikami napędowymi zasilanymi skroplonym gazem ziemnym (LNG) od ubiegłego roku pływają po Renie. Jednostki napędzane gazem, bardzo przyjazne dla środowiska, są konstruowane nie tylko na Zachodzie, ale i w Gdańsku!
Są to ekologiczne tankowce typu Greenstream, przewożące produkty naftowe między Rotterdamem a Bazyleą. W naszym kraju nieduże statki z napędem gazowym buduje stocznia Remontowa Shipbuilding w Gdańsku, a ostatnio w gdańskim biurze Seatech Engineering Ltd. zaprojektowano pchacz rzeczny z takim napędem. Zapewne w przyszłości statki gazowe pojawią się na polskich drogach wodnych, w tym na Wiśle.
Wprowadzanie statków gazowych na europejskie śródlądowe drogi wodne, podobnie jak na morskie szlaki handlowe, związane jest z tzw. dyrektywą siarkową Unii Europejskiej. Dyrektywa dotyczy znacznego ograniczenia, od 1 stycznia 2015 roku, emisji tlenków siarki przez statki pływające po Bałtyku, Morzu Północnym i kanale la Manche. Ma być ona zredukowana z dopuszczalnych dzisiaj 3,5 proc. do 0,5 proc. Aby spełniać wymogi dyrektywy, armatorzy zlecają już montaż na statkach bardzo kosztownych systemów odsiarczania spalin lub będą musieli kupować drogie paliwo o zmniejszonej zawartości siarki. Alternatywą są gazowe napędy okrętowe, bowiem "błękitne paliwo", czyli LNG, nie zawiera siarki, a w trakcie jego spalania nie powstają CO2 (dwutlenek węgla) i PM (cząstki stałe, w postaci pyłów). Do tego LNG jest nieco tańszy od paliw, będących produktami naftowymi.
- Zaprojektowany przez nas pchacz jest konstrukcją przyszłościową - zaznacza Adam Ślipy, prezes Seatech Engineering Ltd. w Gdańsku. - Proponujemy go zachodnim firmom żeglugowym, a wśród nich największym francuskim armatorom śródlądowym, jakim jest firma CFT. Armatorzy muszą brać pod uwagę to, że dyrektywa siarkowa obejmuje również rejony portów morskich, do których zawijają statki śródlądowe. Natomiast po europejskich drogach wodnych pływają również statki rzeczno-morskie, obsługujące krótkie linie żeglugowe na morzu. Obecnie największy problem stanowi brak nad Renem czy Dunajem stacji, w których statki mogłyby tankować gaz. Jednakże w ramach programu unijnego TEN-T, czyli tworzenia transeuropejskiej sieci transportowej, zatwierdzono już projekt budowy sieci stacji gazowych nad Dunajem. Jeżeli stacje powstaną, wzrośnie zainteresowanie armatorów statkami z napędem wyłącznie gazowym, takim jaki przewidzieliśmy dla naszego pchacza.
Gazowy pchacz rzeczny odpowiada wymiarami i mocą siłowni takim samym statkom z napędem konwencjonalnym. Jego projektantom udało się tak rozplanować pomieszczenia załogowe, siłownię, urządzenia pokładowe i opuszczaną nabudówkę sterową, że pod pokładem, na śródokręciu, znalazło sie miejsce na dwa duże zbiorniki na skroplony gaz, o pojemnościach po 35 m sześc.
Pchacz ma długość kadłuba 27 m, szerokość - 9,45 m, zanurzenie kadłuba - 2,3 m i zanurzenie z dyszami Korta (walcowatymi osłonami śrub napędowych, zwiększającymi ich ciąg) - 2,8 m.
Jego napęd mają stanowić 2 silniki Mitsubishi o mocy po 720 kW i 2 śruby napędowe. Uciąg pchacza na palu ma wynosić 15 ton, a prędkość w zespole pchanym (z barkami) - 16 - 18 km/godz. Załoga - 4 osoby.
Dwa zbiornikowce Greenstream zbudowała, na zlecenie brytyjskiej firmy Shell Royal Dutch Group w Londynie, holenderska stocznia Peters Shipyards w Kampen. Są one zarządzane przez spółkę operatorską Interstream Barging BV z Holandii, specjalizującą się w przewozach śródlądowych ładunków płynnych (paliw i chemikaliów).
Statek typu Greenstream ma długość 110 m, szerokość - 11,4 m i zanurzenie 3,5 m oraz nośność - 2,8 tys. ton. Zastosowano na nim wiele innowacyjnych rozwiązań technicznych. Dzięki 4 silnikom układ napędowy jest wydajniejszy, bardziej ekonomiczny i bezpieczniejszy.
W przeciwieństwie do jednosilnikowego układu, stosowanego zwykle na statkach rzecznych z napędem spalinowym, można dostosowywać jego moc do potrzeb żeglugi. Płynąc z prądem rzeki, wystarczy wykorzystywać tylko 2 silniki. W razie awarii jednego czy dwóch z nich, żeglugę można kontynuować przy pomocy pozostałych.
Jacek Sieński
Za 50, 100 czy 150 lat?
Prędzej zobaczymy kajaki na gaz na naszych drogach wodnych...
Ekogroszek, wkłady grafitowe do ołówków czy Dżonego Łolkera może?
Pozdrawiam
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.