W ubiegłym tygodniu niemiecki armator promowy TT-Line poinformował część załogi promu Nils Dacke o zwolnieniach.
Do końca roku zredukowanych zostanie ok. 70 miejsc pracy, dotychczas połowa załogi była narodowości niemieckiej, a druga połowa szwedzkiej. Zwolenia będą dotyczyły raczej Szwedów. Jako powód redukcji armator podał spadającą ilość przewozów w sektorze pasażerskim. Obecnie prom Nils Dacke obsługuje połączenie Travemünde -Trelleborg. Być może prom ten zostanie skierowany od nowego roku do obsługi nowego połączenia TT-Line ze Świnoujścia do Trellebroga, a zwolniona załoga zostanie uzupełniona Polakami.
W lipcu tego roku armator dokonał próbnego zawinięcia promu Robin Hood do Terminalu Promowego Świnoujście, a w prasie ukazały się informacje, jakoby regularny serwis miał wystartować już we wrześniu. Mamy już październik, a nowe połączenie nadal nie wystartowało, stąd też nasze przypuszczenia dotyczące przesunięcia promu Nils Dacke do Polski. Prawdopodobnie TT-Line zniecierpliwiło się na skutek trwających od tygodni i przedłużających się negocjacji z Ministerstwem Skarbu, co do zakupu Polskiej Żeglugi Bałtyckiej i postanowiło samodzielnie rozpocząć działalność w Polsce, choć, jak udało nam się dowiedzieć, formalnie negocjacje nadal trwają.
Wysyłając zapytanie w sprawie postępu w procesie prywatyzacji PŻB do służb prasowych MSP już drugi raz z rzędu otrzymaliśmy dokładnie taką samą odpowiedź:
„W odniesieniu do Pana pytań o proces prywatyzacji spółki, uprzejmie informuję, że negocjacje są w toku. Aktualnie, pomiędzy Ministerstwem Skarbu Państwa a Potencjalnym Inwestorem - Poland Sweden Line GmbH (spółki powiązanej z TT-Line – przy. Red), trwają prace dotyczące ustalenia szczegółowych zapisów projektu umowy sprzedaży akcji Spółki. Decyzja w sprawie podpisania umowy sprzedaży akcji uzależniona jest od ostatecznego zakończenia prac nad projektem umowy i akceptacji wynegocjowanych warunków umowy przez Ministra Skarbu Państwa.”
Wydaje mi się, że PŻB działa obecnie tak, jakby nie miało długofalowej polityki utrzymania się na rynku, a jedynie myślało jak przetrwać zaledwie do jutra. W ten sposób szkodzą nie tylko samej firmie, ale także i innym armatorom.
R.I.P PŻB
Dlatego myślę, że pewnie lada chwila będą starali się sprzedaż jeden prom i skupią się tylko na linii z Ystad, bo od 2015 roku linia z Gdańska nie będzie miała prawa bytu, cokol wiek by się nie stało to tak będzie.
Natomiast promy nie przedstawiają już sobą wartości - 3 jednostki każda powiedzmy po 4-6 mln Euro = max 20 mln Euro = max. 90 mln zl, a to za mało, żeby kupić coś sensownego na rynku. Z kredytowaniem też będzie problem raczej. Czarno to widzę...
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.