Jak poinformowało Radio Gdańsk, w środę w Ustce z rybakami spotkał się dyrektor departamentu rybołówstwa w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Janusz Wrona. Rybacy protestowali domagając się wprowadzenia całkowitego zakazu połowów paszowych, które ich zdaniem, przyczyniają się do wytrzebienia ryb w Bałtyku.
"Chrońmy rybaków przybrzeżnych", "Połowy paszowe przyczyniają się do naszego upadku", "Nie damy się okraść. Żądamy równego traktowania" - to tylko kilka z haseł, które ukazały się na transparentach około 100 rybaków protestujących w środę 6 bm. w Ustce.
Oprócz zakazu połowów przemysłowych, armatorzy kutrów chcą także m.in.: wprowadzenia programów osłonowych dla rybaków za postój w portach i zakaz połowów, podniesienia wymiaru ochronnego dorsza do 40 centymetrów długości, a także ograniczenia populacji fok oraz kormorana czarnego, które ich zdaniem również negatywnie wpływają na zasób ryb (obecnie są pod całkowitą ochroną).
Dorsza i łososia jest w Bałtyku coraz mniej, a te ryby, które zostały, są tak chude, że nikt nie chce ich kupować, co sprawia, że połowy są nieopłacalne, brakuje środków na utrzymanie załóg, kutrów i po prostu na życie.
Zdaniem przedstawiciela MGMiŻŚ, szanse na wprowadzenie całkowitego zakazu połowów paszowych na Bałtyku są małe, ponieważ nie zależy to wyłącznie od polskiego rządu. Zadeklarował on jednak, że Polska podejmie negocjacje w Komisji Europejskiej w sprawie przynajmniej ograniczenia takich połowów, jak również rozszerzenia systemu rekompensat. Także kwestia wprowadzenia zmniejszenia populacji fok i kormoranów wymaga uzgodnień na szczeblu UE.
Zdaniem protestujących rybaków, obecna sytuacja jest najgorsza od 25 lat. Jak stwierdzili, obecnie minister Marek Gróbarczyk ma ich kredyt zaufania, jeśli jednak w dalszym ciągu nic się nie zmieni, to pojadą protestować do Brukseli.
źródło: Radio Gdańsk