Przedstawiciele sześciu organizacji rybackich zawiązali w Ustce Sztab Kryzysowy Polskiego Rybołówstwa. Skierowali do wiceministra rolnictwa swoje postulaty i oczekują rozmów. Jeżeli problemy rybaków nie zostaną rozwiązane, może dojść do akcji protestacyjnych.
Sztab kryzysowy zawiązały lokalne grupy rybackie i producentów ryb z Kołobrzegu, Darłowa, Ustki, a także Zrzeszenie Rybaków Morskich z Władysławowa oraz mające siedzibę w Ustce Krajowa Izba Producentów Ryb i Związek Rybaków Polskich. Łącznie reprezentują ponad 500 armatorów.
Sztab skierował do Kazimierza Plocke, odpowiedzialnego za rybołówstwo wiceministra rolnictwa, kilka postulatów. Rybacy chcą zakazu wpisywania do rejestru statków nowych jednostek, dopłat do nieekonomicznych limitów połowowych, pieniędzy za złomowane kutry i wycofania się z pomysłu handlowania kwotami połowowymi.
- To są nasze wstępne, ale w tej chwili najważniejsze postulaty - mówi Grzegorz Hałubek ze Związku Rybaków Polskich. - Doprowadzono do sytuacji, że w Bałtyku nie ma ryb i ten problem będzie się pogłębiał. Tymczasem ministerstwo zachowuje się biernie i czeka na inicjatywy z naszej strony.
Jak twierdzi G. Hałubek, większość armatorów przestała płacić składki na ZUS, a to już – jego zdaniem – ostatni krok przed rozpadem firmy.
- Dlatego determinacja w środowisku rybackim jest bardzo duża - podkreśla G. Hałubek.
Rybacy chcą rozmów z ministrem i zapowiadają zaostrzenie protestu, jeśli do nich nie dojdzie.
(ek)
Fot. E. Kubowska
