Celem tej sprawy było ujawnienie zamiarów dezercji z floty, kontrola zachowania uczniów i kadry szkoły w portach krajów kapitalistycznych, do których przybywali oni w ramach praktyk oraz ujawnienie w tych portach osób uprawiających wrogą wobec PRL-u działalnośc polityczną. W jej toku wykorzystano m.in. informacje pochodzące od trzech tajnych współpracowników zwerbowanych spośród nauczycieli i trzech spośród uczniów o pseudonimach: “Janka”, “Zbych”, “Psycholog”, “Pantera”, “Janek” i “Asia”. W efekcie tej sprawy cofnięto kilka książeczek żeglarskich i wypowiedziano pracę kilku pedagogom.
Lektura większości teczek “bezpieki” pokazuje jej nieudolność. Znaleźliśmy nawet akta, w których sama się do tego przyznaje! Chodzi o sprawę obiektową kryptonim “Przystań” (IPN Gd 003/178, jeden tom, ponad 100 stron dokumentów). Prowadzona była w latach 1978-1985 wobec, znajdującego się w Gdyni, Domu Marynarza, hotelu dla marynarzy obcych bander schodzących na ląd albo czekających na zamustrowanie na statek.
Według PRL-owskich organów bezpieczeństwa istniała konieczność operacyjnej kontroli ich zachowania w celu, jak to ujęto: “ustalenia czy swego pobytu nie wykorzystują do przestępczej działalności, ujawnienia innych negatywnych zjawisk mogących mieć miejsce na styku ich kontaktów z naszymi obywatelami”. W aktach sprawy znajduje się pismo o klauzuli “tajne specjalnego znaczenia” podpisane przez zastępcę naczelnika Wydziału “T” KW MO w Gdańsku, skierowane do naczelnika Wydziału II tej samej komendy, a datowane na 24 stycznia 1979 roku, w którym czytamy, że cztery lata wcześniej, w pokoju nr 306 zainstalowano podsłuch, który do tej pory nie był wykorzystywany. Nadawca żąda więc od adresata, aby ten przedstawił mu uzasadnienie konieczności utrzymania podsłuchu. Ten odpisał, że taka potrzeba jest, po czym, przez cały następny rok znowu z niego nie korzystał. Tymczasem podsłuch uległ uszkodzeniu i trzeba go było zdjąć, bo zagrażał dekonspiracją.
W końcu sprawę “Przystań” poddano kontroli. W efekcie funkcjonariuszowi ją prowadzącemu zarzucono nieudolność, brak zwerbowanych tajnych współpracowników i gromadzenie mało istotnych informacji.
Teczki byłej SB dowodzą, że jej zainteresowania były niezwykle rozległe. Jej uwadze nie uchodziły także imprezy związane z morzem takie jak np. Operacja Żagiel, która odbyła sie w Gdyni w 1974 roku. W związku z nią założona została sprawa obiektowa kryptonim “Żagiel” (IPN Gd 003/59, jeden tom, ponad 300 stron dokumentów). “W regatach brało udział 145 jachtów z krajów kapitalistycznych z 1281 osobami załogi oraz 47 jachtów z krajów socjalistycznych z 684 osobami załogi. RFN reprezentowało 110 jachtów z 733 żeglarzami" – wyliczono skrupulatnie w podsumowaniu akcji. "W czasie trwania imprezy poddano kontroli operacyjnej załogi jachtów wojskowych bander krajów kapitalistycznych, 70 dziennikarzy, 12 dyplomatów i 5 przedstawicieli policji z RFN. Dokonano ponadto 12 tajnych przeszukań u dziennikarzy, 3 u dyplomatów i 6 u osób towarzyszących.”
Ostatecznie: “Operacja Żagiel 74 jak również związane z nią imprezy miały przebieg spokojny. Zachowanie się obywateli państw kapitalistycznych przebywających w tym czasie na Wybrzeżu nie budziło zastrzeżeń. Nie ustalono faktów penetracji bądź wypowiedzi antypolskich czy rewizjonistycznych”.
Posypały się kamienie
Spora część przechowywanych przez IPN teczek przekonuje, że większość Polaków nie przyjmowała komunizmu z kwiatami w rękach. Dowodem na to są choćby ucieczki z kraju, jakie Polacy podejmowali przez morze, z mniejszym lub większym natężeniem przez cały okres istnienia PRL-u.
Wspomniany wyżej Piotr Semków podaje, że “Tylko w okresie od 1 I 1948 roku do 10 III 1949 roku odnotowano 22 przypadki ucieczek z kraju jednostkami rybackimi, na pokładach których znajdowało się łącznie 88 osób. (...) Ślady uciekinierów-emigrantów znajdujemy w raportach składnych co miesiąc do gabinetu Ministra Bezpieczeństwa Publicznego a następnie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. I tak np. można przeczytać „w minionym okresie sprawozdawczym zanotowano fakty dezercji członków załóg ze statków. Tak więc z Batorego uciekło w Anglii 2 osoby w tym jeden członek partii, a druga osoba była swego czasu pozbawiona prawa pływania, po październiku 1956 roku została zweryfikowana i ponownie zatrudniona we flocie. Ze statku Bytom zdezerterował w Kanale Kilońskim III mechanik, członek PZPR, który wypłynął w pierwszy rejs po zweryfikowaniu. Ponadto na wyspę Bornholm przedostało się dwóch rybaków z kutra Łeb-2 i poprosiło o azyl”.
W IPN znaleźć można również świadectwa czynnego oporu ludzi morza wobec władzy ludowej, którą jednoznacznie obarczali winą za własną biedę. I tak np. w jednym z dokumentów czytamy: “(..) wybuchł (...) strajk robotników portowych z powodu podwyższenia cen biletów tramwajowych, komornego i, zdaniem robotników, za niskich płac. Na rozpoczętym o godz. 12 zebraniu robotnicy rozpoznali funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczenstwa Publicznego. Posypały się pod ich adresem pogróżki, a następnie kamienie. Funkcjonariusze UBP starali się usunąć a będąc nacierani przez tłum oddali kilka strzałów. Wówczas tłum zaatakował kamieniami. W wyniku tego pobici zostali dwaj funkcjonariusze UBP, zabity został funkcjonariusz UBP.”
Wbrew pozorom relacja ta nie opisuje żadnego z wielkich buntów robotniczych, do których doszło na Wybrzeżu w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych ubiegłego wieku, tylko strajk jaki wybuchł w Gdańsku Nowym Porcie 10 sierpnia 1946 roku! U zarania Polski Ludowej.
Tekst i zdjęcia: Tomasz Falba
Artykuł ukazał się w miesięczniku “Nasze MORZE” w marcu 2009 roku.
- «« Poprzedni artykuł
- Następny artykuł