Inne

- Dlatego Teliga wybrał projekt Leona Tumiłowicza?

- Bo to była dzielna łódka odpowiadająca ówczesnej modzie i trendom na jachty do dalekiej, samotnej żeglugi. Tam wszystko trzeba było robić ręcznie. Dlatego nie były one duże, by żeglarz mógł wszystko sam obsłużyć.

- Opty to był nieco zmodyfikowany Tuńczyk, rozwinięcie słynnego Konika Morskiego, pierwszego polskiego jachtu pełnomorskiego, jeszcze sprzed wojny?

- Dla porządku: pierwszym jachtem był zbudowany w Gdyni, przed wojną, Konik Morski, konstrukcji wspomnianego inż. Tumiłowicza. Po wojnie Tumiłowicz nieco go przerobił. Zmiany były niewielkie, na oko niewidoczne: trochę wyostrzono kadłub na linii wodnej w części dziobowej. I on ten model nazwał Tuńczykiem. I ów Tuńczyk został przez Tumiłowicza przystosowany dla Teligi. Moda i trendy były takie, żeby jacht do samotnej żeglugi był dwumasztowy. Tumiłowicz więc ze slupa zrobił jola. Nie zmienia to w istotny sposób konstrukcji. Teliga chciał mieć jacht z małą, pionową pawężą na rufie i myśmy go w ten sposób nieco przerobili.

- Ile czasu minęło od początku budowy do jej końca?

- Dziewięć miesięcy.

- To bardzo szybko. Skąd ten pośpiech? Czy Teliga wiedział już wówczas, że jest chory na raka?

- Nie odpowiem na to pytanie wprost, bo nie wiem. Natomiast mogę domniemywać. Była taka rozmowa między nami, kiedy powiedziałem, że wyznaczony termin jest nierealny. Nie zdarza się bowiem, żeby taką pracę wykonać tak szybko i to jeszcze w tak chałupniczych warunkach. Tłumaczyłem mu, mówiłem: - Wyhamuj trochę. Zrobimy ci ten jacht na przyszły sezon. Warknął: - Jak nie popłynę teraz, nie popłynę nigdy! Potem, gdy okazało się, że jest ciężko chory, doszedłem do wniosku, że musiał już wówczas o tym wiedzieć.

- Jacht budowano w Gdyni przy ul. Śląskiej? Ale gdzie dokładnie?

- Zaczęliśmy budowę Opty w starym baraku naszego klubu, dokładnie w dużej świetlicy, gdzie odbywały się zebrania, imprezy. Budowaliśmy od zera, od traserki. Potrzebna była więc hala wielkości jachtu, żeby to wszystko rozrysować. Tam została sklejona cała konstrukcja. Ale gdzie to złożyć wszystko do kupy? Ktoś powiedział, że harcerze mają wolne baraki stojące wówczas przy ul. Śląskiej. I tam go złożyliśmy. Potem przewieźliśmy jacht z powrotem na basen jachtowy. Wykończenie wnętrza odbywało się już na naszym klubowym podwórku.

- Podobno na budowę Opty Teliga przeznaczył cały swój majątek?

- To prawda.

- Budowa przebiegała bez problemów? W tamtych czasach przecież wszystkiego brakowało.

- Fakt, ale gdy człowiek wiedział gdzie szukać, a ja wiedziałem, byłem wówczas bardzo oblatany jeżeli chodzi o drewno, to znajdował. Nie było tak jak teraz, że dzwoni się do jakiejś firmy, która handluje drewnem i się zamawia. Trzeba było samemu je znaleźć. Podstawowym drewnem jakiego użyliśmy była dębina, bardzo ładna zresztą. A poszycie było z mahoniu, który dostaliśmy ze stoczni. Ona z niego budowała jachty, ale miała od cholery odpadów. No więc je kupiliśmy.

- Jakie było wyposażenie jachtu?

- Na dzisiejsze standardy śmiechu warte! To były inne czasy. Minęły dwa pokolenia i dwie generacje żeglarskie. Myślę, że połowa obecnych zejmanów na tym jachcie nawet na Zatokę Gdańską bałaby się wypływać. Wyposażenie normalne, standardowe na ówczesne czasy: sekstant, chronometr, barometr, lornetka, radio. Koniec.

- Śledził pan rejs Teligi? Bał się pan, że jacht nie wytrzyma podróży dookoła świata?

- O to się w ogóle nie martwiłem, ta łódka nie mogła sobie nie dać rady. Teligus umiał żeglować, a nie na takich pudłach ludzie żeglowali. Poza tym płynął najbezpieczniejszą ze wszystkich trasą: pasatową - gładko, elegancko.

- W jakim stanie był Opty po zakończeniu rejsu?

- Widziałem go, kiedy przywieziony został statkiem do Polski. Był straszliwie brudny i opaździały. Ale później, po stosunkowo niedużym remoncie, pływał dalej.

- Kiedy spotkał się pan z Teligą ostatni raz?

- Widziałem go po rejsie, ale kiedy ostatni raz – dokładnie nie pamiętam. Wtedy był już chory i to nie był już ten tygrys, który kiedy szykował się do rejsu, strach byłoby go spotkać w ciemnej ulicy.

- Pływał pan na Opty po zakończeniu jego rejsu dookoła świata?

- Ja na nim w ogóle nie pływałem.

- Kiedy widział pan ostatni raz tę jednostkę?

- Gdy stał przed Żurawiem przy Centralnym Muzeum Morskim w Gdańsku, już jako jacht muzealny.

+12 YEEE
Yeee i znowu mój tata w gazecie!!!!
29 listopad 2012 : 18:47 Guest | Zgłoś
+8 Nooo i...
...to chyba dobrze? :)
29 listopad 2012 : 22:03 Guest | Zgłoś
+4 dZIELNY -W.warszewski
Widać że pasjonat , takich w POLSCE więcej ,mój szacunek !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
24 grudzień 2012 : 20:25 Guest | Zgłoś
+4 .;)
Cytuję Waldek:
Widać że pasjonat , takich w POLSCE więcej ,mój szacunek !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Takich w Polsce to już nie ma.
25 grudzień 2012 : 19:00 Guest | Zgłoś
+2 Piękna historia ...
Nie wszyscy kojarzą budowniczego jachtu "Opty" - dzisiaj zmagania samego p. M. Dowhyluka, budowniczego tego jachtu są mało znaną, ale piękną historią tak jachtu i wyczynu, jakim na nim dokonał L. Teliga. Zmagania to przede wszystkim czas, jaki pozostał do dyspozycji szkutnika oraz możliwość pozyskania budulca. Kto wówczas wierzył w to, że rejs ten w ogóle dojdzie do skutku ? Brak przychylności ówczesnych decydentów na pewno nie pomagał (zarówno ówczesne władze Gdyni jak i województwa), ale jak często pokazuje życie - pasja i żelazna dyscyplina, konsekwencja i upór są nie tylko najlepszym bodźcem ale i sprzymierzeńcem.
Ciekaw jestem, czy ktokolwiek z CMM w Gdańsku zgłosił się do p. M. Dowhyluka z propozycją spisania w formie wspomnień wszystkich okoliczności, zdarzeń i sytuacji związanych z budową jachtu "Opty" (pozyskanie materiału, budowa, wyposażenie, wodowanie,próby, rozmowy zarówno z L. Teligą jak i L. Tumiłowiczem i wiele, wiele innych).
O ile tak się nie stało, to może sam p. M. Dowhyluk podjąłby się próby spisania tych wspomnień ? - stanowiłyby one istotną część historii polskiego żeglarstwa oceanicznego, które Pan Maciej miał okazję współtworzyć ...
Z mojej strony głęboki szacunek i ukłony dla Pana Macieja - Andrzej
26 listopad 2013 : 18:53 Guest | Zgłoś
+3 Maciej Dowhyluk
jestem Zbyszek, osobiście poznałem Tego człowieka, osobiście otrzymałem od niego pochwałę za moją pracę w Gryfie.dziękuję ci Maćku. jestem dumny,że było mi dane poznać Ciebie. dawno temu, czytając książkę o Telidze, nawet nie sądziłem, że trafię do tak legendarnego klubu. dzisiaj zdaję sobie sprawę, gdziem zapuścił żeglarskie korzenie.dzięki.pozdrawiam.
06 grudzień 2015 : 21:26 Zbigniew Strąk | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0037 4.0845
EUR 4.2839 4.3705
CHF 4.3859 4.4745
GBP 5.0134 5.1146

Newsletter