Inne

- Skoro szansa na pobicie rekordu jest niewielka, po co takie szumne zapowiedzi, po co nagłaśnianie, że to próba pobicia rekordu? Przecież tak czy inaczej to wielkie żeglarskie wyzwanie? Znowu sponsor?

- Teoretycznie łatwiejszy jest rejs, kiedy się płynie na wschód, a nie na zachód. Przede wszystkim, nie jest tak niebezpiecznie, ma się ponad osiemdziesiąt procent kursów z wiatrem, nawet jak są bardzo trudne warunki. Jak płynęliśmy Wartą-Polpharmą na Pacyfiku Południowym, trafiliśmy na sztorm, który trwał trzy i pół doby. Mieliśmy fale w granicach 20-22 metrów. Zjazdy z fali po 30-33 węzły. Ale z wiatrem. W ogóle sobie nie wyobrażam, w jaki sposób można to pokon pod wiatr. Oczywiście łódka powinna dać radę, ale na razie sobie tego nie wyobrażam. Trzeba uciekać i omijać. I ta łódka daje takie możliwości. Płynie się na niej dość prędko na niej, płynąc sam, ustanowiłem rekord: w ciągu 24 godzin zrobiłem ponad 500 mil, dla porównania, to mniej więcej odcinek Gdańsk Zakopane Warszawa. Dzięki tej łódce można niejako grać w szachy z układami barycznymi. I to jest plus. Jacht budowaliśmy z założeniem, by także dobrze płynął pod wiatr.

- Ma pan wielkie obawy co do tego rejsu.

- Bo to trudne wyzwanie. Ale inaczej się nie da. Aby pokonać w tej chwili rekord Francisa Joyona - kurs na wschód - trzeba by zmienić maszt na lżejszy, na pewno trzeba by było zmienić żagle, na co mnie nie stać. Planujesz rekord, musisz przygotować łódkę nie gorzej niż konkurent.

- A jak znowu coś stanie na przeszkodzie?

- Staram się tak skonstruować umowę sponsorską, by mieć ew. jeszcze jedną szansę. Bo oczywiście zawsze może wypaść coś niespodziewanego: awaria, błąd człowieka, ale także zabłąkany rybak, sieci, zatopione kontenery. Z tym trzeba się liczyć. Pamiętam jak w 2007 roku przeprowadzaliśmy nasz katamaran przez Biskaje do Portugalii, a wcześniej było kilka ciężkich sztormów na północnym Atlantyku. Trafiliśmy wtedy, w ciągu dnia, na pole zmytych z pokładu desek. Dwie, trzy mile kwadratowe desek dryfujących po morzu. Zwolniliśmy, zrobiliśmy ref na grocie i przez dobrą godziną płynęliśmy slalomem. Niektóre deski przepływały między kadłubami. Gdybyśmy na nie trafili w nocy, płynąc 18-22 węzły, któraś z tych desek mogłaby uderzyć w kadłub i zrobić dziurę. Na morzu trzeba zawsze uważać, a w żegludze samotnej szczególnie... Jednak zawsze najtrudniej jest na lądzie.

- Życzymy powodzenia i jak najmniej desek na morzu.

Tomasz Falba i Czesław Romanowski

Fot. Czesław Romanowski

Roman Paszke jest polskim żeglarzem, kapitanem jachtowym, konstruktorem. Ukończył Akademię Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. W 1989 roku zorganizował i prowadził budowę pierwszego polskiego jachtu hi-tech Gemini - pierwszej jednostki pełnomorskiej w Polsce, której kadłub został wykonany z włókien węglowych. Następnie założył stocznie jachtową Gemini International, w której powstały w 1995 roku MK Cafe Premium, a w 1996 jacht MK Cafe. W marcu 1999 roku zainaugurował oficjalnie polski program Race 2000, czyli udział polskiej załogi w regatach dookoła świata The Race, stając na czele Stowarzyszenia Race 2000. 31 grudnia 2000 roku na katamaranie Warta-Polpharma wystartował z polską załogą w regatach dookoła świata, które po 99 dniach, 12 godzinach i 31 minutach ukończył 10 kwietnia 2001 na 4 miejscu, pokonując 32 000 mil morskich. W 2007 roku Roman Paszke miał zamiar poprawić rekord samotnego opłynięcia Ziemi bez zawijania do portów, który obecnie należy do Francuza Francisa Joyona. W styczniu 2007 roku w Gdyni odbyła się uroczystość wodowania nowego jachtu Bioton, którego matką chrzestną została małżonka prezydenta RP - Maria Kaczyńska. Rejs dookoła świata został jednak odwołany.

 

1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.6182 3.6912
EUR 4.2232 4.3086
CHF 4.5137 4.6049
GBP 4.8868 4.9856

Newsletter