Stocznie, Statki

Nie ma jeszcze oficjalnych wiadomości na temat terminu, sposobu i wyboru wykonawcy usunięcia skutków wypadku z dokiem pływającym, do jakiego doszło w Stoczni Remontowej Nauta w kwietniu. Jak nieoficjalnie dowiedział się Portal Morski, do podpisania umowy na wykonanie prac związanych z podniesieniem doku i statku może dojść już w ciągu kilku - kilkunastu dni.

Tymczasem wiadomo, że stosunki między armatorem statku, który ucierpiał w wypadku, a stocznią, są dobre. Mówił o tym wiceprezes stoczni Nauta Jerzy Konieczny w wywiadzie udzielonym Radiu Gdańsk już w dwa tygodnie po zdarzeniu:

- Armator rozumie, że taka sytuacja może zdarzyć się w każdej stoczni. Jednostka jest ubezpieczona, więc nie pozostanie on w trudnej sytuacji. My też jesteśmy ubezpieczeni. Współpracujemy z armatorem i informujemy go o wszystkich ruchach, jakie wykonujemy. 

Potwierdzeniem poprawnych stosunków armatora i stoczni jest fakt, iż norweski kontrahent powierzył Naucie kolejny statek. Remont (m.in. zakończone już prace dokowe) i zmianę barw przechodzi w Naucie Hordafor VI - nowy nabytek Hordafor AS z rynku statków używanych, o czym informowaliśmy w oddzielnym materiale.

Czytaj także: Unibaltic sprzedał chemikaliowiec Ametysth

Dodajmy, że Hordafor VI, jako nie pierwszy już statek, zadokowany był na doku nr 2 Nauty, który przeholowano z jego dotychczasowego miejsca, by ułatwić dostęp do przechylonego doku nr 1. Dok nr 2 został przemieszczony na teren "dawnej" stoczni Nauta (blisko centrum miasta), gdzie stocznia już zredukowała aktywność (przenosząc się w rejon byłej Stoczni Gdynia), ale wciąż jeszcze w pewnym zakresie z niego korzysta. Przeholunek doku na "starą Nautę" miał miejsce 30 kwietnia br.

Poza faktem przeholowania doku, warto jeszcze wspomnieć o akcji zwalczania rozlewu olejowego, będącego efektem wypadku z dokiem. Jak poinformowała 4 maja Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni, w dniu 29 kwietnia otrzymała zlecenie wyjścia do akcji zwalczania rozlewu w basenie Stoczni Remontowej "Nauta". 

Polecenie zgłoszono około godz. 11.40 przez Urząd Morski w Gdyni. Do działań wykorzystano flagową jednostkę Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa Kapitan Poinc. Jej załoga, do dnia 1 maja zebrała 37 m sześciennych mieszaniny wody, paliwa-oleju napędowego i oleju hydraulicznego. 

Rozlew był skutkiem wypadku, do jakiego doszło w Stoczni Remontowej "Nauta" 27 kwietnia około godz. 13.30. Dok pływający nr 1 przechylił się wraz z remontowanym statkiem Hordafor V. Przebywający wówczas w rejonie pracownicy zdołali się uratować i nikomu nic się nie stało. 

Miejsce zdarzenia zabezpieczały zaporą przeciwrozlewową dwa zastępy Portowej Straży Pożarnej Zarządu Morskiego Portu Gdynia. Rozstawiono wówczas 360 metrów zapory pomiędzy Nabrzeżami Węgierskim i Albańskim. 

Na chwilę obecną nadal nie ogłoszono, co było przyczyną zdarzenia. Nad jej ustaleniem pracuje specjalnie powołana komisja. Informowano także o działaniu czterech, niezależnych, zespołów, których zadaniem jest opracowanie metody podniesienia statku i doku. To m.in. firmy z Holandii i Niemiec specjalizujące się w tego typu wypadkach, w tym firma, która brała udział przy podnoszeniu wycieczkowca Costa Concordia.

Kapitan Poinc to flagowa jednostka Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, poprzednio Polskiego Ratownictwa Okrętowego, zbudowana w 1996 roku w stoczni Damen Shipyards Gdynia. Ta wielozadaniowa jednostka przystosowana jest do zwalczania zanieczyszczeń olejowych, ratowania życia na morzu, holowania ratowniczego, gaszenia pożarów na statkach, rozpoznawania skażeń i prac podwodnych.

Kapitan Poinc - podstawowe dane:

długość - 49,8 m
szerokość - 13,6 m
zanurzenie - 4,6 m moc- 2 x 1 920
prędkość maksymalna - 13 węzłów
załoga- 11 osób
możliwość podjęcia rozbitków - 272 osoby
klasa lodołamania - L1

AL, PBS, rel (SAR)

Fot.: Jerzy Borkowski, Piotr B. Stareńczak

Przeholunek (u góry) i ustawianie doku nr 2 stoczni Nauta w rejonie jej "starej" lokalizacji
Przeholunek (u góry) i ustawianie doku nr 2 stoczni Nauta w rejonie jej
+4 po wypadkuw NAUCIE
Wypadki zdarzają się i nieraz trudno ich uniknąć. Postawa Armatora norweskiego jest raczej normalna, statek jest ubezpieczony, stocznia ma ubezpieczenie a więc nie powinno być problemów z finansowaniem usuwania skutków awarii.
Oddzielnymi tematami jest ustalenie przyczyn wypadku oraz ustalenie winnych tego zdarzenia. Od strony technicznej sprawa jest prosta : statek nie powinien być zadokowany w doku nr 1 SR NAUTA gdyż jego masa była zbliżona do dopuszczalnej masy statku jaki można zadokować - dok był zbudowany w 1938 roku a więc jest to już konstrukcja do której
21 czerwiec 2017 : 16:44 neka | Zgłoś
+4 po wypadkuw NAUCIE cd. 1
własności technicznych trzeba podchodzić ostrożnie. Nie należało prowadzić prac stalowych w zbiornikach doku i równocześnie remontować statek. Decyzja o prowadzeniu prac w zbiornikach doku była nieodpowiedzialna, otwarte włazy
do zbiorników , jazda dźwigiem i prawdopodobnie brak obliczeń statecznościowych układu dok-statek oraz wielce prawdopodobny brak stałego nadzoru jaki powinien być prowadzony w maszynowni doku doprowadził do katastrofy.
21 czerwiec 2017 : 16:45 neka | Zgłoś
+5 po wypadku w Naucie cd.3
Dziwne jest i to , że podczas wyraźnego przechyłu doku maszynista doku nie podjął działań by wyprostować dok - trudno powiedzieć dlaczego. Podczas [przechyłu doku nastąpiło zalewanie wodą zbiorników przez otwarte włazy - tu trzeba pamiętać , że w tych zbiornikach pracowali ludzie , którzy dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności zdołali wydostać się
z nich - dzięki temu nie stracili życia.Jakie należy wyciągnąć wnioski z tej katastrofy ? , Przede wszystkim trzeba przestrzegać instrukcji dokowania statków jaka istnieje w Naucie. A kto ponosi winę - to sprawa prokuratury.
21 czerwiec 2017 : 16:47 neka | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9983 4.0791
EUR 4.2806 4.367
CHF 4.3691 4.4573
GBP 5.0068 5.108

Newsletter