Dwa lata po złożeniu do sądu zbiorowego pozwu oraz odwołaniach ze strony Skarbu Państwa, sprawa trafiła do szczecińskiego Sądu Okręgowego. Pozywający obwiniają ówczesny rząd, że w 2001 roku doprowadził Holding Stoczniowy do upadku, przez co ich akcje straciły na wartości.
Stoczniowcy domagają się odszkodowania. Stawką są dziesiątki milionów złotych.
Skarb Państwa może jeszcze złożyć zażalenie. Jeżeli przepadnie w apelacji, sąd formalnie ustali skład grupy, która domaga się odszkodowania i wtedy dojdzie do procesu.
Jan Mordasiewicz ze stoczniowej "Solidarności" uważa, że gdyby sąd przyznał rację stoczniowcom, to uznałby jednocześnie, że Skarb Państwa celowo doprowadził do upadku holdingu. Wtedy można by rozmawiać o jego odtworzeniu.
- To pewien nacisk na rząd, żeby podjąć konkretne rozmowy - mówi Mordasiewicz.
Wiceprezes byłego holdingu Andrzej Strzeboński mówi, że stoczniowcy w sumie straty wyceniają na około 74 miliony złotych.
- Aspekt materialny jest oczywisty, ale ludzie wskazują aspekt moralny. Nie możemy pozwolić na to, żeby niegodziwość mogła być przykryta - podkreśla Strzeboński.
Pod pozwem podpisało się około 1,5 tys. osób. Teraz apelują do pozostałych udziałowców, aby wzięli udział w najbliższym spotkaniu grupy, 6 listopada, i również dołączyli się do wniosku o odszkodowania.
