Żałoba w Polskiej Żegludze Morskiej. Po katastrofie na Morzu Północnym armator opuścił flagi przed szczecińską siedzibą do połowy masztu. Samochodowiec z polską załogą zatonął w środę wieczorem. Dwóch naszych marynarzy nie żyje.
Czytaj więcej: Samochodowiec Baltic Ace z częściowo polską załogą zatonął po kolizji na Morzu Północnym
W 24-osobowej załodze Baltic Ace było w sumie 11 Polaków. Służby uratowały sześciu. Los trzech, w tym oficera pokładowego ze Szczecina, jest nieznany.
Jeszcze w czwartek po południu przedstawiciele Morskiej Agencji w Gdyni, która zatrudniła Polaków zaznaczali, że marynarze trafili na listę osób poszukiwanych.
- Nie mówimy o ofiarach, tylko o osobach zaginionych - mówił Mariusz Lenckowski z Agencji.
O GODZ. 17.30 SŁUŻBY PRZERWAŁY POSZUKIWANIA.
Akwen, gdzie zatonął statek jest jednym z najbardziej ruchliwych miejsc w Europie.
- Kilka portów z redami i mnóstwo miejsc postojowych - tłumaczy kapitan Leszek Kłoda.
Krzysztof Gogol z PŻM-u, który pływał na samochodowcach przyznaje, że najtrudniejszym zadaniem dla załogi takiej jednostki jest odpowiednie zabezpieczenie ładunku.
Do katastrofy doszło w okolicach Rotterdamu. Samochodowiec zderzył się z kontenerowcem. Ten pierwszy zatonął w 15 minut. Przyczyny wypadku nie są jeszcze znane.
Był CH/Mech na tym statku:(
PortalMorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.