Stocznie, Statki

Samochodowiec PC/TC Baltic Ace zatonął wkrótce po doznaniu uszkodzeń w kolizji, która miała miejsce około 100 km od Rotterdamu i ok. 65 km od najbliższego brzegu w prowincji Zeeland (niedaleko granicy z Belgią), na pozycji 51°51' N 02°53' E, 5 grudnia, najprawdopodobniej między 19 a 19.15 lokalnego czasu (niektóre źródła podają jednak godz. 19.20) - ok. 4 godziny po wyjściu statku z portu Brugia (Zeebrugge) w kierunku północo-wschodnim - statek był w drodze do Kotki w Finlandii. 

7 grudnia 2012 r. - najnowsze doniesienia...

Z 24-osobowej załogi samochodowca udało się uratować 13 marynarzy, w tym 6 z 11 pływających na jednostce Polaków (pozostali to obywatele Bułgarii, Ukrainy i Filipin). Odnaleziono ciała 5 mężczyzn - jak podała policja w Rotterdamie są to dwaj Polacy: 47- i 60-letni, 47-letni obywatel Ukrainy oraz 51- i 30-letni Filipińczycy. Pozostałe 6 ofiar tragedii, w tym 3 polskich marynarzy, nadal określa się jako zaginionych, mimo iż akcja ratownicza została zakończona.

Uratowany kapitan jednostki, również Polak, przebywał początkowo w szpitalu w belgijskim Veurne, jak podawano - na oddziale intensywnej terapii. Jego stan najpierw określano jako stabilny, a wkrótce potem - dobry. W dobrym stanie fizycznym byli również trzej inni Polacy w szpitalu w Ostendzie - potwierdziła odwiedzająca poszkodowanych wicekonsul RP w Brukseli Pia Libicka.

Jak nam powiedział dzisiaj Mariusz Lenckowski z Morskiej Agencji Gdynia, odpowiedzialny za zaangażowanie przez jego firmę 10 polskich marynarzy na Baltic Ace, wszyscy uratowani czują się dobrze, żaden nie przebywa już w szpitalu. Na pytanie: kiedy wrócą do Polski, nie potrafił jednak odpowiedzieć.

- Mamy piątek, nie wiem, jak działają holenderscy urzędnicy, czy rozpoczną przesłuchania jeszcze dzisiaj, czy dopiero po weekendzie - wyjaśniał Lenckowski. - W tej chwili nasi rodacy przebywają wszyscy razem i są w dobrym stanie fizycznym.

Wśród załogi statku Baltic Ace w feralnym rejsie było m.in. dwóch mieszkańców Gdyni oraz po jednej osobie ze Słupska, Ustki, Darłowa, Drawska, Sieradza, Sierakowic, Szczecina i Piotrkowa Trybunalskiego. 

***

Drugą jednostką biorącą udział w zderzeniu był pojemnikowiec dowozowy Corvus J (135 m długości, 20 m szerokości, GT 6370, nośność 8372 t) pozostający 5 grudnia, ok. godz. 22 polskiego czasu, nadal w rejonie zderzenia. Był w drodze z Grangemouth w Wielkiej Brytanii do Antwerpii. Corvus J doznał poważnych uszkodzeń, nie zagrażających jednak zatonięciem.

Według relacji załogi trawlera wytykowego OD-6 armatora i przedsiębiorstwa połowowego Sperling z Ouddorp, samochodowiec zatonął podobno w ciągu 15 minut po kolizji. Jak powiedział stacji RTV Rijnmond armator Rene Sperling - samochodowiec zatonął, zanim jego statek rybacki dotarł do miejsca zdarzenia. Prawdopodobnie przez krótki okres kładzenia się na burtę i tonięcia statku - członkowie jego załogi nie mieli czasu na założenie izolowanych termicznie, chroniących przed wychłodzeniem, specjalnych kombinezonów ratunkowych. W późniejszych relacjach z KNRM donoszono, że ratownicy podjęli z wody m.in. kamizelki ratunkowe i specjalne izolowane termicznie stroje ratunkowe (immersion suits / survival suits), co może świadczyć o tym, że ludzie na pokładzie przechylającego się lub tonącego statku próbowali, ale nie zdążyli ich założyć.

Akcję ratunkową (alarm ogłoszono ok. 19.30 lokalnego czasu) rozpoczęła Holenderska Straż Wybrzeża (Nederlandse Kustwacht). Do zagrożonego statku wysłano w pierwszym rzucie trzy śmigłowce (jeden z holenderskiej Marynarki Wojennej, jeden holenderski ratowniczy offshore i jeden belgijski) oraz trzy szybkie statki ratownicze holenderskiej ochotniczej służby SAR (KNRM): Koopmansdank, Antoinette (z bazy Stellendam) i Zeemanshoop (z Breskens). Na pewnym etapie akcji zaangażowanych było pięć śmigłowców.

W środę, 5 grudnia, ok. 22.00 w pobliżu Baltic Ace znajdowała się m.in. jednostka ratownicza KNRM Antoinette i okręty patrolowe holenderskiej Marynarki Wojennej Friesland (z którego koordynowano akcję na morzu) i Groningen. W rejonie znajdowały się także statek rybacki OD-6 i chemikaliowiec Caroline Essberger, statek wielozadaniowy Panagia, statek ro-ro Grande America i kabotażowiec Komarno. Przynajmniej niektóre, w pierwszych godzinach po wypadku, brały udział w akcji ratunkowej (przejmowaniu ludzi z zagrożonego statku) lub w niej asystowały. Na miejscu pojawił się też holenderski statek - baza pilotów Menkar. Pomagały także powietrzne i nawodne jednostki belgijskie.

W pierwszych doniesieniach nie było wiadomo, ilu ludzi było na Baltic Ace w chwili wypadku, ale mówiono o "przynajmniej 23" osobach. Według późniejszych doniesień z wielu źródeł - były na nim 24 osoby. Jak podała Morska Agencja Gdynia (MAG), na statku pracowało 11 Polaków (w tym kapitan), z których 10 (wszyscy poza kapitanem) było zatrudnionych poprzez MAG. Podobno część z nich była wśród zaginionych, jednak dalszych szczegółów na razie brak.

Morska Agencja Gdynia od godzin nocnych w środę, 5 grudnia, jest w stałym kontakcie z rodzinami marynarzy zatrudnionych poprzez nią na statku.

Według niektórych źródeł, śmigłowce podjęły z wody 8 rozbitków, a 5 innych członków załogi uratowała załoga statku Corvus J, zanim w rejon wypadku dotarły powietrzne i nawodne jednostki ratownicze. Los i narodowość pozostałych 11 marynarzy, uznanych na razie za zaginionych, nie jest znany. Według późniejszych doniesień w niektórych źródłach, żaden z uratowanych członków załogi nie był podjęty bezpośrednio ze statku - wszyscy zostali znalezieni w tratwach ratunkowych.

Z podjętych z morza 13 osób część ewakuowano do Rotterdamu, część trafiła do Ostendy. Według relacji holenderskiej straży wybrzeża pierwszych osiem uratowanych osób znalazło się w Szpitalu Erasmusa w Rotterdamie. Niektórzy z uratowanych doznali hipotermii, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Według komunikatu holenderskiej straży wybrzeża trzy ciała podjęte zostały przez belgijski śmigłowiec, a jedno pozostawało początkowo na tratwie. Osiem osób uznanych jest za zaginione. Według późniejszego komunikatu, z 13 uratowanych - 11 podjęły śmigłowce (holenderski marynarki wojennej oraz belgijski), z tego 4 rannych przetransportowano do szpitala w Rotterdamie, a 7 osób - do bazy lotniczej Koksijde koło Ostendy. W rejonie wypadku pozostał śmigłowiec ratowniczy offshore przeszukujący powierzchnię akwenu przy pomocy kamer na podczerwień.

Statek, który zatonął nosi banderę Wysp Bahama. Jest to samochodowiec dowozowy i do dystrybucji samochodów wewenątrz Europy, zbudowany w 2007 roku w nieistniejącej już, zamkniętej w 2009 r. Stoczni Gdynia SA jako piąty z udanej serii 8245. Często przewoził do różnych portów samochody Nissana produkowane w Sunderland, ostatnio modelu Qashqai, jednak jak poinformował rzecznik japońskiego producenta samochodów - nie w tej podróży. W ostatnich miesiącach samochodowiec zawijał najczęściej do portów Zeebrugge, Kotka, St. Petersburg, Newcastle. W tym roku bywał okazjonalnie także w Gdyni i Gdańsku.

Charakteryzuje się tonażem pojemnościowym brutto 23 498 jednostek, nośnością 7787 t, długością 147,93 m, szerokością 25,03 m i zanurzeniem 7,90 m.

Statki typu 8245 posiadają podwójne dno, a także podwójne burty do wysokości powyżej wodnicy pływania - do pokładu głównego (jest to zarazem tzw. pokład wjazdowy - ten, na którego poziomie znajdują się furty i rampy przeładunkowe - w tym przypadku dwie rufowe). Są to statki - jak wszystkie samochodowce (przewożące relatywnie lekki - "objętościowy" ładunek) - wysokie (wysokość do najwyższego pokładu - nr 9, tzw. górnego, na którym ustawiona jest jeszcze dwukondygnająca - łącznie z pomostem nawigacyjnym - nadbudówka zawierająca głównie pomieszczenia załogi - wynosi 25,20 m) oraz relatywnie mało zanurzone nawet w stanie pełnego załadowania. Pokład główny / wjazdowy (nr 4) znajduje się 11,80 m nad płaszczyzną podstawową statku ("nad stępką"), tymczasem zanurzenie konstrukcyjne statków z tej serii wynosi 7,20 m a maksymalne - 7,90 m. O ile w systemie AIS Baltic Ace wpisane były zaktualizowane dane - można wnioskować, że statek był w wysokim stopniu załadowany lub zabalastowany, gdyż zanurzenie statku deklarowane za pośrednictwem nadajnika AIS samochodowca tuż przed wypadkiem wynosiło 7,3 m (wodnica pływania lub "linia zanurzenia" dla statku w stanie pełnego lub prawie pełnego załadowania oscyluje w rejonie pomiędzy dolną granicą a środkiem pasa burty statku pomalowanego w tym konkretnym przypadku na zielono - patrz zdjęcie dołączone do niniejszego artykułu pokazujące statek w doku, podczas wodowania).

Statek może pomieścić na swych ośmiu wewnętrznych pokładach do 2137 samochodów umownego standardu wielkości RT 43, stanowiącego odpowiednik modelu Nissan Bluebird. Poniżej pokładu głównego (do którego wysokości sięgają podwójne burty) znajdują się jeszcze trzy pokłady ładunkowe, łącznie z naniżej położoną przestrzenią ładunkową - ponad dnem wewnętrznym statku. 

Baltic Ace należy do armatora Ray Car Carriers Ltd. kontrolowanego przez kapitał izraelski (armatora Ramiego Ungar'a, który przejściowo posiadał niewielki procent udziałów w Stoczni Gdynia SA). Eksploatowany jest przez japońskiego operatora Mitsui O.S.K. Lines (i w jego barwach) na Morzu Północnym i Bałtyku. Za zarząd techniczny i załogowy statku odpowiada (według większości dostępnych źródeł) grecka firma Stamco Ship Management Co Ltd, powiązana z Ray Car Carriers i kapitałem Ungar'a. Działając jako tzw. ship manager może dokonywać naboru załogi samodzielnie lub poprzez różne agencje, w tym MAG.

Do wypadku doszło w rejonie mocno uczęszczanych szlaków żeglugowych, ale nie na jednym z głównych torów wodnych (traffic lanes). Według jednego ze źródeł holenderskich zaledwie w minionym tygodniu Międzynarodowa Organizacja Morska zatwierdziła nowy przebieg torów wodnych na wodach holenderskich, który ma obowiązywać od sierpnia 2013 roku.

Rzecz jasna - za wcześnie na stwierdzenie przyczyn wypadku, czym zajmą się wyspecjalizowane komisje. Nie przesądzając o winie któregokolwiek z uczestników kolizji, warto jednak pamiętać, że według Międzynarodowego Prawa Drogi Morskiej obowiązuje generalna zasada ustępowania drogi statkowi zbliżającemu się z prawej strony (jak na lądzie - "prawa wolna"). Wygląda na to, że Corvus J w chwili zaistnienia kolizji zmierzał na południowy-wschód, natomiast Baltic Ace - na północny-wschód, kursami prawie prostopadłymi względem siebie, tak więc Corvus J miał samochodowiec po swojej prawej stronie. Trzeba jednak podkreślić, że jeśli statek mający ustąpić drogi nie czyni tego, jednostka z pierszeństwem także powinna reagować i w razie potrzeby zmienić kurs.

Dotąd nie opisano szczegółowo rodzaju i zakresu uszkodzeń obu statków, ale wygląda na to, że Corvus J (niezagrożony, biorący udział w akcji ratunkowej po kolizji, pozostający w rejonie wypadku przez kilka godzin po jego zaistnieniu) miał uszkodzony jedynie dziób, co wskazywałoby na to, że uderzył właśnie dziobem w burtę Baltic Ace. Z kolei dość szybkie zatonięcie samochodowca (według pierwszych relacji - w ciągu ok. 15 minut), w zestawieniu z faktem, iż posiadał on podwójne burty w części podwodnej kadłuba oraz powyżej - do pewnej wysokości ponad wodnicą pływania, może sugerować, że został on uderzony z dużą siłą (a więc przy relatywnie dużej prędkości drugiej jednostki biorącej udział w kolizji). Z naszą oceną zgadza się proszący o zachowanie anonimowości polski projektant statków znający ten typ statków, wskazując także na możliwość przebicia (przez kontenerowiec płynący z relatywnie dużą prędkością) burty samochodowcaw dwóch miejscach jednocześnie: gruszką dziobową poniżej linii wodnej i nawisem dziobu - powyżej. W takiej sytuacji woda, która wdarła się do kadłuba przez burtę uszkodzoną poniżej linii wodnej, mogła spowodować wstępny niewielki przechył; który (w warunkach wysokiego falowania akwenu) pogłębił się po wlaniu się wody na wyższy pokład przez drugi, położony wyżej otwór w burcie (od nawisu dziobu kontenerowca, który prawdopodobnie mógł staranować samochodowiec).

Statki typu ro-ro (w tym samochodowce) należą do łatwiej tracących stateczność po częściowym zalaniu w wyniku uszkodzenia kadłuba, choć nieustannie zaostrzane przepisy (m.in. poprawki do konwencji SOLAS) wpłynęły w ostatnich kilkunastu latach na duży postęp i zwiększenie bezpieczeństwa (poprawę stateczności i niezatapialności) statków typu ro-ro.

Elbe Highway - pierwszy statek z serii 8245 (jednostka siostrzana Baltic Ace) zaprojektowanej i budowanej w polskiej stoczni, został wyróżniony tytułem jednego ze "statków roku" ("Significant Ships of the Year") w edycji publikacji o tym tytule z roku 2005. Jest to rocznik wydawany przez RINA (Royal Institution of Naval Architects) - mające siedzibę w Londynie, ale posiadające zasięg i znaczenie globalne Królewskie Stowarzyszenie Projektantów Statków i Inżynierów Okrętowców. W roczniku umieszczane są, wybrane przez ekspertów okrętownictwa, najlepsze i najciekawsze konstrukcje okrętowe z najnowszej produkcji na całym świecie.

Uaktualnienie - 6 grudnia, godz. 00.25: znaleziono ciała czterech spośród uznanych wcześniej za zaginionych 11 członków załogi Baltic Ace.

Uaktualnienie - 6 grudnia, godz. 01.50: w rejonie wypadku wciąż znajdują się (i wygląda na to, że biorą udział w poszukiwaniach zaginionych marynarzy) statki Komarno, Corvus JCaroline Essberger, Panagia Grande America (oczywiście poza jednostkami ratowniczymi oraz okrętami marynarki wojennej); przez rejon poszukiwań (pomiędzy jednostkami biorącymi w nich udział) przepłynął też właśnie masowiec PŻM Pomorze Zachodnie zmierzający do Rotterdamu; choć wygląda na to, że nie polecono mu włączenia się do akcji poszukiwawczej, niewykluczone, że brał udział w obserwacji akwenu w poszukiwaniu rozbitków z samochodowca.

Uaktualnienie - 6 grudnia, godz. 03.20: o godz. 02.00 czasu lokalnego (03.00 polskiego) postanowiono przerwać akcję poszukiwawczo-ratowniczą na resztę nocy (akcję utrudniał silny wiatr - 6 do 8 w skali Beauforta - i wysokie fale, a także - wg niektórych źódeł - słaba widoczność spowodowana silnym deszczem); również statki towarowe biorące udział w poszukiwaniach zaginionych ze statku Baltic Ace zostały już zwolnione przez centrum koordynacji SAR i kontynuują podróż do zaplanowanych destynacji; w rejonie akcji pozostaje (prawdopodobnie na kotwicy) Corvus J; w rejon wypadku (prawdopodobnie jako asysta dla Corvus J) zmierza holownik Multratug 4; na miejscu pozostają okręty HNLMS Friesland i HNLMS Groningen; bilans i podsumowanie akcji według komunikatu Nederlandse Kustwacht z ok. 03.00 czasu polskiego: z 24 osób na Baltic Ace uratowano 13, wydobyto 4 ciała; w akcji brały udział: trzy statki ratownicze KNRM, dwa okręty wojenne, cztery śmigłowce, a także samolot Nederlandse Kustwacht i kilka statków towarowych. Decyzja o tym, czy akcja poszukiwawcza zostanie wznowiona, podjęta zostanie o świcie.

Uaktualnienie - 6 grudnia, rano: według informacji podanych przez serwis rmf24.pl z 11 Polaków, którzy byli na pokładzie Baltic Ace - sześciu zostało uratowanych, los pozostałych jest nieznany; jak poinformował nas Peter Verburg z Nederlandse Kustwacht - narodowość czterech marynarzy, którzy zginęli w wypadku zostanie ujawniona po identyfikacji, co jest w gestii policji z Rotterdamu; rano wznowiono poszukiwania siedmiu członków załogi Baltic Ace nadal uznawanych za zaginionych.

Uaktualnienie - 6 grudnia, ok. 10.45: jak podał serwis tvn24.pl: dwóch Polaków zginęło w wypadku, sześciu uratowano, a trzech jest nadal wśród poszukiwanych.

Uaktualnienie - 6 grudnia, ok. południa: - Cały czas zastanawiają się jak do tego doszło. Nie wiedzą z czyjej winy i jak to się stało. Nie mają wielu wspomnień. Trudno nam jest wejść w skórę osoby, która jest ratowana, jeżeli tego nie przeżyliśmy. W takich momentach jesteśmy w szoku i nie do końca wszystko analizujemy - powiedziała polskim dziennikarzom wicekonsul RP w Brukseli Pia Libicka; według jej relacji, Polacy uratowani z katastrofy samochodowca Balitc Ace, którzy trafili do belgijskiego szpitala, nie pamiętają wypadku; wcześniej niektóre źródła holenderskie podawały, że uratowani, przetransportowani na ląd, znajdowali się w szoku.

Uaktualnienie - 6 grudnia, 13.10: niedługo przed południem lokalnego czasu belgijski śmigłowiec wyłowił piątą ofiarę wypadku o nieznanej dotychczas narodowości; tym samym sześć osób z Baltic Ace uznanych jest nadal za zaginione.

Uaktualnienie - 6 grudnia, po południu: akcja poszukiwawczo-ratunkowa będzie prowadzona tylko do zmierzchu w dniu dzisiejszym (ok. 16.40 czasu polskiego). Pewne przesłanki wskazują, że kolizja mogła mieć inny przebieg, niż można by sądzić w oparciu o "normalne", "wyjściowe" kursy obu jednostek. Z animacji zapisu danych o pozycji i kursie statków z systemu AIS nałożonych na mapę, opublikowanej przez serwis vesselfinder.com, wynikać może, że statek Corvus J wykonał manewr mogący pozwolić na uniknięcie kolizji (gdyby Baltic Ace pozostał na swym pierwotnym kursie).

Hipotezy co do przebiegu kolizji

Podkreślając, że za wcześnie na formułowanie ostatecznych hipotez co do przyczyn wypadku (co należy do specjalistów i odpowiednich komisji powypadkowych), na podstawie zamieszczonego poniżej zapisu danych z systemu AIS, można jednak domniemywać, że Baltic Ace prawdopodobnie niepotrzebnie również zmienił kurs (w lewo). Najprawdopodobniej w wyniku tego manewru został uderzony przez kontenerowiec w prawą, a nie w lewą burtę, jak można się było spodziewać, sądząc po kursach "wyjściowych". 

Nie wyrokując ostatecznie o winie któregokolwiek ze statków i o przebiegu samej kolizji, można jednak zaryzykować przypuszczenie, że powyższą hipotezę - z dużą dozą prawdopodobieństwa - potwierdzać mogą opublikowane przez media zdjęcia i materiały video pokazujące kontenerowiec Corvus J w drodze z rejonu wypadku do Antwerpii. Widać na nich, że statek ma gruszkę dziobową "wywichniętą" w prawo. Oznaczać to może, że w chwili uderzenia dziobu kontenerowca w burtę samochodowca kadłub tego ostatniego poruszał się w prawo względem dziobu Corvus'a J. W takim razie wysoce prawdopodobne jest, że w efekcie jakiegoś manewru wykonanego w ostatniej chwili, poruszający się naprzód samochodowiec, ustawił się prawą burtą do zbliżającego się dziobu pojemnikowca. Gdyby zderzenie nastąpiło tak, jakby żaden ze statków nie zmienił w ogóle kursu (do ustąpienia drogi zobowiązany był w pierwszej kolejności kontenerowiec), to dziób pojemnikowca uderzyłby w lewą burtę samochodowca, poruszającą się w momencie zderzenie w lewo, z punktu widzenia obserwatora na Corvus J, a gruszka dziobowa tego ostatniego "wywichnięta" zostałby również w lewo.

Inna możliwa interpretacja tego - nie w pełni czytelnego - zapisu (podawana przez serwis "Maritime Bulletin" prowadzony przez byłego oficera marynarki handlowej) jest taka, że Corvus J nie ustąpił drogi, natomiast Baltic Ace wykonał manewr unikający zderzenia zbyt późno.

Sytuacje podobne do tej, z którą mieliśmy prawdopodobnie do czynienia w tym przypadku (wzajemnego niezrozumienia intencji drugiego statku w systuacji kolizyjnej, niedostrzeżenie manewru unikającego drugiego statku lub zbyt późne, bądź niepotrzebne manewery) są dość częstą przyczyną kolizji na morzu.

PBS

Zdjęcia: Piotr B. Stareńczak

 

+50 tragedia
Boże ocal zaginionych,
05 grudzień 2012 : 23:36 Guest | Zgłoś
+13 TV klamie
Zszedlem 3 tygodnie temu z tego statku, nie byla 11 polakow tylko 7. Łącznie było 11 Europejczykow 4 odoby to 2 Ukraincow i 2 Bułgarow. Zgineli moi przyjaciele to moglem byc ja.
06 grudzień 2012 : 07:35 Guest | Zgłoś
+9 Re TV klamie
Telewizja sama z siebie nie zna takich detali i przekazuje to, co jej zapoda jakieś źródło.
Mylące mogą być tylko jej własne komentarze.
3 tygodnie temu mógł być inny skład załogi, więc i Ty możesz się mylić.

Poniżej rob1973 wpisał swoją ocenę służb ratowniczych z powodu przerwania akcji, która nie jest obiektywna (za dużo emocji, za mało fachowej wiedzy). Wszystko zależy od warunków pogodowych, a nie od narodowej przynależności służb.
Kto nie był nigdy w podobnej sytuacji, nie powinien tak pisać.
Nie wystarczy mieć za sobą paru spokojnych rejsów.
06 grudzień 2012 : 10:06 Guest | Zgłoś
+2 kraken
czesc.znales swoich zmiennikow
06 grudzień 2012 : 10:27 Guest | Zgłoś
+1 zgadza się.
część załogi była podmieniona bardzo niedawno.
06 grudzień 2012 : 10:29 Guest | Zgłoś
-5 taka prawda
Cytuję krzysiek CE:
Boże ocal zaginionych,

Boga nie ma
06 grudzień 2012 : 10:47 Guest | Zgłoś
0 # to nieprawda-lk CE
Bóg jest.
07 grudzień 2012 : 07:18 Guest | Zgłoś
0 Upiory mentalne
Cytuję Lezsek:
Bóg jest.


Tak jak krasnoludki tudzież wilkołaki lub zombie.

Ale to chyba nie miejsce na tego typu dyskusje?
07 grudzień 2012 : 09:10 Guest | Zgłoś
+6 Refleksja
Jesli samochodowiec rzeczywiscie odbijal w lewo, a kontenerowiec tez cos swirowal i wogole obaj zamiast dogadac sie na radiu podejmowali jakies kocie nieczytelne ruchy, to az zal pomyslec jak latwo mozna bylo tej tragedii uniknac...No ale to tylko moje gdybania, moze wcale tak nie bylo. Niemniej jednak wiem, ze niektorzy maja niepotrzebne opory by uzyc VHF'ki i wywolac inny statek. Zamiast powiedziec proste "port to port" albo "red to red" to glowkuja i kombinuja jak konie pod gorke, zwlekaja, czekaja niewiadomo na co, albo co gorsza robia niezdecydowane kilkustopniowe zwroty, czasem 5 w prawo a za chwile np 10 w lewo. Wolasz takiego i... cisza, bo albo udaje, ze nie slyszy, albo mysli, ze sie domyslisz co w swej nieskonczonej madrosci kombinuje, albo zwyczajnie jest obsrany ze strachu przed rozmowa, bo slabo zna angielski a to przeciez slysza wszyscy wokol...
06 grudzień 2012 : 18:28 Guest | Zgłoś
+9 c.d.
Nie mowie, ze tak wlasnie bylo w tym przypadku, bo nic nie wiadomo, moze cos innego zawinilo. Moze to maszynka sterowa, moze jakies wielkie nieporozumienie pomimo tego, ze sie dogadali na radiu, moze splot jeszcze innych okolicznosci... Ale jesli to przez niedogadanie sie na radiu, albo strach przed zawolaniem na strych starego, to ci ktorzy mieli wachte (moze ten z Baltic Ace przezyl), a na pewno ten z kontenerowca, do konca zycia sobie tego nie wybacza, a polowe zycia juz moze uznac za stracona. Wspolczuje rodzinom tych ktorzy zgineli. Nie bojmy sie uzywac radia, koledzy i kolezanki, nie bojmy sie wolac na mostek starego jesli mamy watpliwosci. Na morzu jest tyle czasu na reakcje, ze nikt nam potem bledu nie wybaczy.
06 grudzień 2012 : 18:34 Guest | Zgłoś
-8 Bzdury
Właśnie tracenie czasu nagledzenie ma radiu jest niezgodne z przepisami i ja swoim oficerem ma to nie pozwalam! Jedynie ścisłe przestrzeganie col-regat moze uchronić przed taka tragedia! Niestety, najczęściej przyczynatakich kolizjijest niekompetencją oficerów. Kondolencje dla rodzin ofiar, kolejna niepotrzebna tragedia.
06 grudzień 2012 : 20:36 Guest | Zgłoś
+8 Ale po co te gdybania...
I tak wszystko bedzie jasne za pare dni... Juz w najblizszym porcie Na burcie Corvus J pojawi sie armator zobligowany przez ubezpieczalnie dostraczy Emergency backup z VDRa. To kontener z 2003 roku bedzie mial SVDR na burcie ale to wystarczy...Obraz z Radaru co 15 sek, UKFki obie non stop nagrywane tak rozmowy wychodzace jak i przychodzace... do tego audio z mostku i wszystko bedzie jasne... Nie ma co gdybac to nie lata 70,80 i 90 gdzie tego ystrojstwa nie bylo...
Problem jest jeden... To bylo zaraz po kolacji... na wahcie 3go oficera mozliwe ze jednak dal ciala... Tak jeden jak i drugi..
Nie sadze zeby byl problem z maszyna sterowa... wykluczaja to zmiany kursów obu statkow.... Generalnie blad ludzki...

Za tych co na morzu tam zostali [*]
06 grudzień 2012 : 20:58 Guest | Zgłoś
+3 englisz????
i wlasnie przez takich kapitanow ludzie chodza zestresowani, bo stary czegos zabrania, albo czegos nie lubi... tra ta ta jak wlasciciel statku .. poza tym zastanawiam sie co to jest ta COL-REGATA ????? w pewnym sensie to tlumaczy paniczny lek przed uzywaniem radia gdy sie jezyka nie zna ....
07 grudzień 2012 : 08:43 Guest | Zgłoś
+2 english/
Zgadzam sie, też jestem "starym" i bzdury Pan piszesz Panie "colregato" !
Oficerowie maja przestrzerzegac Col-reg , uzycz wszelkich dostepnych srodkow i przenigdy bac sie mnie zawolac na mostek...!!! Ale Ciebie to bym sie tez bal...
08 grudzień 2012 : 23:34 Guest | Zgłoś
+9 orfeusz sie myli
Prosze Pana nalezy pamietac o tym, ze colreg odnosi sie do sytuacji, gdy spotykaja sie tylko 2 ''dwa'' statki!!! A na M. Polnocnym spotyka sie np. 20 podczas przecinania Mass Junction pod Rotterdamem. Do tego rozne malpiszony siedza na 3/4 tych statkow i robia dziwne manewry. A jak za trawersem mamy statek o podobnej predkosci to nie za bardzo zmienimy kurs w prawo. Plywanie na statku to nie tylko sea passage ale bardzo czesto wielkie bagno, a czlowiek jest w jego samym srodku!!!!! Poza tym zgodnie z MPDM nawigator ma uzyc WSZYSTKICH dostepnych srodkow do unikniecia kolizji!!!
Pozdrawiam
07 grudzień 2012 : 08:45 Guest | Zgłoś
+6 Redukcja
Jak nie ma miejsca na zwrot w prawo, to jeszcze istnieje telegraf. Redukcja szybkości z ODPOWIEDNIM WYPRZEDZENIEM daje naprawdę efekty.
07 grudzień 2012 : 10:33 Guest | Zgłoś
+8 Redukcja
U mnie redukcja prędkości zakończyła się kiedyś poważną uwagą ze strony
kapitana statku. Szczerze mało mnie to wzruszyło. Ale tego się często boją
oficerowie i dlatego mało kiedy biorą pod uwagę zmniejszenie prędkości.
07 grudzień 2012 : 14:22 Guest | Zgłoś
+12 Redukcja
Jeżeli kapitan ma jakies obiekcje co do użycia telegrafu w sytuacji manewru antykolizyjnego na tak zatłoczonych wodach to raczej nie powinien zajmować stanowiska, na którym aktualnie się znajduje. Ale to częste zjawisko ostatnimi czasy, niestety.
07 grudzień 2012 : 16:27 Guest | Zgłoś
+5 Gadanie na VHF
Przy podejsciu do portu gdzie wszyscy paplaja na 16 szczegolnie CABAYANY i sie
sie wolaja jak debile sprobuj wywolac szybko statek. Do tego dochodza
debile ktorzy spiewaja piosenki na 16 i totalnie olewaja jakiekolwiek standarty
No i jak slyszysz jakiegos mongola ktorego angielski jest niezrozumialy dla
wszystkich to tylko obserwacja i manewry daja jakas szanse na ruchliwych
wodach.Moglbym przytoczyc tutaj przyklady kadetow z azji ,ktorzy mieli
wiedze ale po angielsku belkotali ze nie mozna bylo ich wogole zrozumiec
To co wtedy? No ijak ktos wspomnial ze nawet jak odpowie ze port to port
to czy taki manewr wykona? widzialem kolesi co sie tak umawiali a "bezowy"
stary wpadal na mostek i robil po swojemu To jest dopiero masakra.
08 grudzień 2012 : 17:03 Guest | Zgłoś
0 Idioto
A kim Ty jestes zeby cos komus zabraniac? ze niby co? radia sie nie powinno uzywac? a co Ty korzenie ukrainskie masz czy co? przez takich pajacow jak Ty sa tragedie
27 luty 2013 : 16:11 Guest | Zgłoś
+1 SAM JESTES BZDURA
a co Ty korzenie ukrainskie masz czy co? a kim Ty jestes zeby ingerowac w czyjes zamiary postepowania, przez takich glupkow maja miejsce takie tragedie
27 luty 2013 : 16:13 Guest | Zgłoś
+3 przykro
Przykro słyszeć, że są tacy, którzy na VHF ustalają jakie powinny być manewry. Nie wiem w jakich szkołach Was uczą ale radio to ostatnia rzecz, której się powinno używać w sytuacji zagrożenia. Proponuję przeczytać i pouczyć się z książki pana Rymarza. A już nawet ze swojej praktyki wiem, że jeżeli statek który ma ustąpić i idzie z lewej nie reaguje to najszybszym sposobem jest "odwinąć" w prawo o 90 stopni i zostawić go za rufą. Bez względu na to czy przekroczycie jakąś strefę, czy wjedziecie na "prohibited area". Tu chodzi o życie ludzkie i mam nadzieję, że nigdy nie będzie chodziło o Wasze.
06 grudzień 2012 : 23:19 Guest | Zgłoś
+7 Orfeusz
"red to red" albo "green to green" to wg Ciebie gledzenie na radiu? Od czasu kiedy mamy AIS i znamy z nazwy kazdy statek bedacy w poblizu, wywolanie danej jednostki z imienia nie jest ZADNYM pogwalceniem regul. Wszyscy jestesmy obowiazani znac i przestrzegac COLREG, ale istnieje rowniez zasada ograniczonego zaufania, wiec nie mozna zakladac, ze kazdy nawigator zachowa sie tak jak powinien. Niedouczonych i roztargnionych na morzu (jak wszedzie zreszta) nie brakuje. Do tego dochodzi jeszcze coraz popularniejszy na statkach internet. Przekonanie, ze kazdy mijany sttek zachowa sie tak jak wymagaja tego prawidla to zwykla naiwnosc, zeby nie powiedziec ignorancja, wiec nie mowcie Panowie, ze radio jest be, bo odpowiednio uzyte rozwiewa wszelkie watpliwosci. Nie zawsze mozna odbic 90 w prawo, szczegolnie na takich ruchliwych akwenach. Radio jest pomoca, ktorej nalezy odpowiednio uzywac i zadne prawidlo tego nie zabrania.
07 grudzień 2012 : 02:49 Guest | Zgłoś
-2 boro
Owszem, radio jest BE!!! Czy slyszal jegomosc kiedys termin "radio assisted collission"? Przed takim wlasnie dogadywaniem sie przestrzega sie i MCA wrecz zabrania korzystania z radia w antykolizji. Jesli "boro" nadal upiera sie przy uzywaniu radia w takich sytuacjach, to jego dyplom morski powinien byc odebrany - amator bez podstaw do samodzielnego prowadzenia wachty nawigacyjnej!!!!
08 grudzień 2012 : 17:19 Guest | Zgłoś
+2 Orfeusz
Nie wiem ile czasu jestes juz kapitanem, ale w glowie zdazylo ci sie juz poprzewracac.
Znany jest mi termin "VHF assisted collission" i zwiazane z tym konkluzje MCA:
1.“Although the use of VHF radio may be justified on occasion in collision avoidance, the provisions of the Collision Regulations should remain uppermost, as misunderstandings can arise even where the language of communication is not a problem”
2.“The use of VHF should be kept to minimum and only be used, for instance, an obstruction exists on starboard side for stand on vessel, and however, reduction of speed should be preferred on communicating the intention on VHF”
Skoro ty odebralbys komus dyplom za krotkie uzycie radia w niejasnej kolizyjnej sytuacji na zatloczonym akwenie w wypadku gdy prawa strone masz zajeta to masz cos nie tak u siebie na strychu
09 grudzień 2012 : 04:43 Guest | Zgłoś
0 jaca
Orfi, daj spokoj, szkoda gadac, ZALOSNE. Powo przyjacielu
10 grudzień 2012 : 23:04 Guest | Zgłoś
+10 MIchal Swinoujscie
chodzilo mi o sytuacje, w ktorej pomimo gdy ty zachowujesz sie jak nalezy i robisz prawidlowy unik, to drugi statek nadal wykonuje manewry grozace kolizja. wtedy wolasz go i jasno ustalasz jak sie mijacie. albo gdy na zatloczonym akwenie masz mala ogleglosc i musialbys wpakowac sie pod nastpeny statek zeby pierwszego minac w naprawde bezpiecznej odleglosci, wiec aby sie upewnic, ze miniecie sie na dwa czy trzy kable to zawczasu wolasz go i ustalasz, ze tak wlasnie bedzie i przynajmniej masz jakas pewnosc, ze nie wykreci ci nagle jakiejs niespodzianki przed dziobem. absolutna cisza na na kanale 16 to stara szkola brytyjska z czasow gdy na morzu nie bylo takiego ruchu a statkie nie plywaly z predkoscia dzisiejszych samochodowcow, kontenerowcow czy promow. jeszcze raz powtarzam, odpowiednio uzyte radio wyjasnia niejasna sytuacje. aporpos "w jakich szkolach nas ucza" to chyba nie musze ci przypominac, ze sa tylko dwie szkoly w PL i w kazdej z nich poziom nauczania jest taki sam.
07 grudzień 2012 : 04:04 Guest | Zgłoś
-1 boro
Jeśłi wykonałeś pawidłowy unik, to masz gościa z głowy, a jeśłi nie, to unik nie był prawidłowy - proste??
09 grudzień 2012 : 23:48 Guest | Zgłoś
+1 Michal Swinoujscie
nie rozumiesz, ze chodzi mi o sytuacje, gdy masz o wiele wiecej statkow na akwenie niz tylko jeden?? jaki problem minac sie z jednym statkiem? przeciez nie raz jest tak, ze prawidlowy unik z jednym, pakuje cie w sytuacje zagrozenia z dwoma lub trzema innymi statkami i czesto w takiej sytuacji predzej czy pozniej musisz minac sie z ktoryms z nich na przyslowiowe minimum. nie lepiej miec wtedy wszytsko potwierdzone?
10 grudzień 2012 : 17:50 Guest | Zgłoś
-1 boro
stara szkola dziadkow lesnych zeby nie uzywac radia, popieram w trudnej niejasnej sytuacji jak najbardziej, a ze dziadki lesne potrafia sie madrzyc a jak przychodzi co do czego to az wstyd jakie babole odwalaja, angielski taki ze w przedszkolu teraz dzieci lepiej mowia, za ich czasow kolumb przeplynal raz i to byl traffic a teraz *****ja z mostka jak widza co jest grane
10 grudzień 2012 : 22:06 Guest | Zgłoś
-19 Kto zawinil ?
Kto zawinil ? Bo jak " nasi" to cegle spale.
05 grudzień 2012 : 23:49 Guest | Zgłoś
+2 To zmienia wszystko!
Och naprawde spalisz cegle jesli to nasi zawinili?
06 grudzień 2012 : 06:34 Guest | Zgłoś
+18 chyba bez znaczenia kto zawinił
niech się tylko wszyscy znajdą...
05 grudzień 2012 : 23:56 Guest | Zgłoś
+10 przykro ,
przykro ,zostało się tylko modlić.
06 grudzień 2012 : 01:07 Guest | Zgłoś
-39 Przykro Holendzy jak zwykle bez pomocy dla poszkodowanych
Akcja przerwana Szkoda Holendrzy jak zwykle potrafiąc robić wszystko w połowie żeby mieli czas na ćpanie zwłaszcza ze było tylu naszych nigdy nie mamy co liczyć na ich pomoc jak i belgów co potwierdza wstrzymanie akcji ratunkowej przepracowaliby się
06 grudzień 2012 : 05:45 Guest | Zgłoś
+42 Bzdury
Piszesz bzdury, jeżeli pływasz to wiesz co to znaczy wpaść do wody o tej porze roku.
Holendrzy, Belgowie czy ktokolwiek inny to tacy sami marynarze jak my, pracują w służbach ratowniczych nie z przymusu a z wyboru.
06 grudzień 2012 : 06:39 Guest | Zgłoś
+3 Robol
A tego lata był remontowany na energomontazu (były mały dom Stoczni GDYNIA - w tym samym był zbudowany).... I to jeszcze na święta taka tragedia.
06 grudzień 2012 : 06:08 Guest | Zgłoś
+17 szymon 2 eng
Save Our Souls (ratujcie nasze dusze).
Bede sie modlil zeby uratowalo sie jak najwiecej moich kolegow po fachu.
06 grudzień 2012 : 06:51 Guest | Zgłoś
+3 [*]
Śmierć na morzu... naprawdę straszna sprawa..
06 grudzień 2012 : 07:08 Guest | Zgłoś
+41 To jest info!
Wszystkie Onety, GW i inne powinny się uczyć od Was jak pisać informację na bieżąco.
06 grudzień 2012 : 07:15 Guest | Zgłoś
+4 Tak jest!
Szacun dla tego portalu. Ze wszystkich, którzy pisali o tej tragedii - u was było bez sensacji, fachowo i na temat i bez tych, pożal się Boże - "ekspertów". Mogliście tylko podać jakieś namiary gdzie rodziny mają dzwonić, żeby się czegoś dowiedzieć o swoich bliskich, którzy plynęli na tym statku. No i mam nadzieję, że po tym artykule nie odpuścicie tematu, bo trzeba dalej informować co się dzieje...
07 grudzień 2012 : 11:49 Guest | Zgłoś
+8 wypadek
Modlę się o życie dla rozbitków.Za wcześnie na refleksje.Może tylko tyle ,że w tych warunkach człowiek,który wpadnie do wody bez kombinezonu rat.,ma szansę na przeżycie zaledwie kilku minut.
06 grudzień 2012 : 07:39 Guest | Zgłoś
+2 Aktualizacja
07:50 UTC - Corvus J płynie już do Antwerpii
06 grudzień 2012 : 07:47 Guest | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0609 4.1429
EUR 4.3167 4.4039
CHF 4.4468 4.5366
GBP 5.0564 5.1586

Newsletter